Późny wieczór i pół następnego dnia spędziła na komisariacie, parę razy wykładając historię o tym, jak to słysząc krzyk napotkała zmasakrowane już ciało. Całkowicie wycięła z całego zdarzenia udział Oni. W zasadzie, po głębszym przemyśleniu incydentu, to nie była jakimś genialnym świadkiem. Może dlatego uniknęła dłuższego posiedzenia z policją.
Z czasem początkowy szok opuszczał jej ciało, wsparcie różnych osób okazało się w tym niezastąpione. Nagle obecność matki, ojczyma i młodszego brata wydawała się kojąca. Podczas ledwo jednej doby, dziewczyna otrzymała przynajmniej dziesięć telefonów od Nemuri oraz jednego sztywnego maila od November.
Na większą osłodę, kiedy to Brooke zasypiała, schowana na górnym materacu piętrowego łóżka, do pokoju wpadł jego drugi, zagubiony lokator. Gabriel początkowo wyraził całkiem mocne zdziwienie obecnością siostry na swojej poduszce, zapewne próbował obrócić sytuację w żart. Widząc jednak brunetkę bliską płaczu (tym razem ze szczęścia), zamilkł i grzecznie ułożył się obok niej, tolerując wszelakie smarkanie, pociąganie nosem, nawet przylepianie się do niego, niczym do pluszaka. Widocznie pocieszanie innych było jego słabą stroną.
Niestety, nawet bliskość chłopaka nie odganiała paskudnych koszmarów, bezsenność stawała się powoli rzeczywistością.
***
Poranna szkolna rutyna składała się na przedmiot znienawidzony przez każdego poczciwego ucznia. Matematyka zaczynała każdy dzień Brooke i może dziewczyna nie miała jakiś super wielkich problemów z tym przedmiotem, ale niekoniecznie był on obecnie jej marzeniem. Jak zresztą szkoła w ogóle. Gdyby nie rodzice i policjanci sugerujący, że normalna dzienna rutyna jest w stanie odgonić ewentualną traumę złym przeżyciem, Brooke nawet nie wygrzebałaby się z łóżka. Była zmęczona, śpiąca i dalej kiedy zamykała oczy, widziała cudze wnętrzności.
W szkole wszyscy gadali o morderstwie. Na szczęście, udział Evans w całym zdarzeniu był zatajony. Oznaczało to spokój i wolność od wścibskich wywiadów.
Spojrzała na brata siedzącego w ławce pod ścianą; akurat gadał z jakimś losowym chłopakiem. Kiedy tak go obserwowała, zaczynała się zastanawiać, czy chłopak już zdążył skontaktować się z Nemu. Ostatecznie nie usłyszała od tej dwójki ani słowa na temat ich kłótni, sprawa wydawała się więc zwyczajnie nierozwiązana.Lekcja się rozpoczęła, zadaniem dziewczyny automatycznie stało się więc ustawiczne sprawdzanie godziny. Czas po wrednemu mijał wolno. Umowna wieczność była jedynie piętnastoma minutami. Nudny głos profesorki usypiał nastolatkę lepiej niż kołysanka, skrobanie mazakiem po tablicy przestawało być irytujące. Liczyły się tylko od o dużo za ciężkie powieki i przygnębiające zmęczenie.
Dziewczyna rozbudziła się nieco, gdy drzwi do klasy otworzyły się z niepojętym rozmachem, tak jakby osoba przez nań wchodząca, miała przy okazji ochotę wyrwać je z zawiasów. Matematyczka poruszyła się nerwowo na swoim siedzeniu, spoglądając w stronę wejścia pytająco. Mina zrzedła jej jak na komendę.- Ach, panie Effort, już myślałam, że całkiem zrezygnował pan z edukacji – odezwała się pretensjonalnie, z nutką sztucznej elokwencji. Większość osób w klasie zainteresowała się nową personą w zgromadzeniu, szepcząc między sobą jakąś niezrozumiałą dla wycieńczonego umysłu nastolatki breją.
- Dobry – mruknął niski, męski głos. Prawdopodobnie jego właściciel całkowicie zignorował wypowiedź profesor. Już za to całkiem realnie podążył w głąb sali i usiadł w pustej ławce, tej obok Brooke, w rzędzie pod oknem. Dopiero wtedy zwróciła na niego faktyczną uwagę, którą to wcześniej poświęciła niemrawemu kontemplowaniu nad własnym ołówkiem. Mózg zdawał się dalej nie łączyć oczywistych faktów.
Na krześle rozsiadł się wyglądający nawet dojrzale, wyraźnie wysoki blondyn. Jednak w porównaniu z takim na przykład Gabrielem, tracił nieco centymetrów wzwyż na rzecz szerszej, bardziej rozbudowanej sylwetki. Może sportowca? Trudno było to stwierdzić przez szary, bufiasty dres, w który był ubrany. Sportowe adidasy pokrywało błoto, roznoszące się za nim po całej podłodze. Wnioskując po jego postawie i kręcącej głową nauczycielce, osobnik był raczej z rzędu tych problematycznych studentów. Kimkolwiek jednak był, przykuł uwagę dziewczyny jedynie na moment. Nie miała ochoty na nic. Słuchanie profesor, wytrzymywanie szeptów klasy, przebijające się przez okno pierwsze promienie słoneczne, jakiś losowy buntownik przypominający sobie nagle o szkole... W nosie. Rozłożyła się więc w miarę dyskretnie na ławce i chowając twarz w zwiniętych rękach, odpłynęła szybko, bez większego skrępowania.
![](https://img.wattpad.com/cover/71087348-288-k573858.jpg)
CZYTASZ
Silly Town
ÜbernatürlichesOto przed państwem Silly Town, kanadyjskie miasto, w którym ktoś postanowił wybudować japońskie świątynie. Jakby sam ten fakt nie był wystarczająco dziwny, po mieścinie nocami krążą wielkie, demoniczne jaszczury; miejscowi znikają wyjątkowo często...