27- Alea iacta est

7.3K 315 146
                                    

    Hej kochani moi! Wyczekiwany, mam nadzieję, rozdział już jest! Nie wiem, kiedy będzie następny, bo będę miała przez dwa tygodnie dość dużo zadań, ale potem jestem cała wasza, chyba, że znajdzie się jeszcze jakaś praca XD Mogę Wam zdradzić, że w pewnym sensie, zbliżamy się nieuchronnie do końca mojego fanfiction! Nie wiem sama kiedy to minęło... Spokojnie, jeszcze kilka, 'długich' rozdziałów przed nami ♥

Ponad to- tworzy się okładka pewnego nowego FANFICTION i może WAS to zainteresuje... Ale już niebawem.

Do tego, gdy skończę już EnemiesOfLove, publikować będę pewną, niezależną historię, której prolog paru osobom już wysłałam :*

Całuję Was mocno. Możecie do mnie pisać kiedy tylko chcecie- jeżeli macie jakieś pytania, albo tak o!

I najważniejsze- poszukuje osoby, która zajmuje się zwiastunami!

Miłego czytania ♥


    W ostateczności już na drugi dzień, ja i Draco, otrzymaliśmy ostateczną decyzję, co do połączenia sił. Ku mojemu zdziwieniu- była pozytywna i to od wszystkich. Wydaje mi się, do dziś dzień, że chyba nie chcieli już walczyć solo, stwierdzili, że jednak silniejsze osoby są nam potrzebne. Echa wojny ciągle obijały się o nasze uszy i już nikt nie chciał wracać do tego, co było. Łączył nas jeden cel i to się teraz liczyło, a nie to kto kim był, skąd pochodził, jaki miał status społeczny.

Ostatnimi czasy, każde, kolejne zajęcia z Powell były jak katusze. Musiałam ukrywać wszystkie moje negatywne emocje, co do niej i udawać, że nic się nie dzieję. Ona coś wiedziała, już wspomniała o tym, kiedy pod przebraniami śledziliśmy ją na spotkaniu WM. Niestety, ale jej dobry zmysł, inteligencja, przebiegłość i maniera, powodowały, że była niczym starta płyta, powtarzająca, jakim to jest ideałem i świetnym, niekonwencjonalnym nauczycielem.

- Czy ktoś może ma jeszcze jakieś pytania?- Zapytała uroczo ta harpia pod postacią Miss Czarodziejów.- Pamiętajcie, że stosowanie tych eliksirów może mieć nieodwracalny skutek. Stąd też zostały prawie w całości wykluczone z listy eliksirów, które można ważyć.

- Czy stosuje je tylko ta „ciemna" strona mocy?- Zapytała Gwyneth Row, czyli chuda blondynka ze Slytherinu.- Rozumie pani?

- Stosowane były przez Śmierciożerców. Kiedyś więcej ludzi je ważyło- żeby na przykład zatruć niesympatycznego sąsiada zza płotu.

Powiedziała to tak nonszalancko i uroczo. Jakby żartowała, od tak sobie! To jest jawna hipokryzja, że to ona uczy tego przedmiotu.

Gwyneth patrzyła na nią jak zaklęta. Była naiwna i słodka, aż do bólu. Ona i jej rodzina, nigdy nie mieli nic wspólnego ze Śmierciożercami. Jedyną ich hrabiowską fanaberią było to, że strzegli czystości krwi jak świętego Graala. I to było wszystko, co łączyło ją z zimnym, mrocznym i okrutnym Slytherinem. Może się tylko ukrywała? Tak jak Powell...

- Skoro nikt już nie ma pytań, to tyle- odparła nasz cudowna nauczycielka.- Życzę wam miłego popołudnia i nie róbcie głupstw.

Popatrzyła na mnie, zmarszczyła brwi i znowu przywołała na twarz uśmiech, pt. „Jestem taka wspaniała, że banda tych debili, poza tą kopniętą prze piorun, od czego kręcą jej się włosy, dziewczynką, nie podejrzewa, że jestem Wrogiem Miłości." Moje usta wykrzywiły się w krzywym, ale jak najbardziej słodkim uśmiechu. Mina jej trochę zrzedła, ale tylko na jakieś milisekundy, tak, że w niczym niezorientowany człowiek, nawet by nie spostrzegł. Odstawiała takie teatrzyki codziennie.

EnemiesOfLove[Dramione]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz