Wybaczcie mi te ogromniaste rozdziały, których czytanie zajmuje wieczność XD Jednak mam nadzieję, że jesteście "hepi", bo rozdział jest wcześniej ♥
PS. Notka pod spodem, winna być przeczytana, gdyż, iż, ponieważ, mam do Was pewno pytanie.
PPS. Zapraszam do czytania nowego Dramione-https://www.wattpad.com/story/75782251-agreement-dramione ♥♥
Sobota minęła zaskakująco spokojnie. Oczywiście, jeżeli mówimy o Powell i WM, bo bynajmniej w Hogwarcie nie było nudno. Jak na ostatnie wydarzenia, to było dziwne. Bardzo dziwne. Co za tym idzie-, chociaż dzień był spokojny, ja nie mogłam taka być. Wszystkie problemy mnie przytłoczyły, w rezultacie nie wiedziałam, o czym mam myśleć najpierw.
Po pierwsze- niedzielne obchody rocznicy Bitwy o Hogwart. Musiałam wiele spraw zamknąć, uzupełnić i zatwierdzić, w związku z moim stanowiskiem prefekta naczelnego. Każdą dekorację, przemowę, pomysł na upamiętnienie tego dnia, przeglądałam skrupulatnie i z niemałą cierpliwością. Draco mi pomagał, owszem, ale po spotkaniu z Powell był nieobecny. Ja też byłam rozchwierutana emocjonalnie, ale mieliśmy coś do zrobienia. Każdy mnie o coś pytał, pokazywał... Nie miałam chwili wytchnienia!
Po drugie- Ginny i jej sercowe rozterki. Dziewczyna chodziła jak lunatyk, zamyślała się, nie odpowiadała na czterokrotnie zadane pytania, wpatrywała się dziesięć minut w martwy punkt, aby potem się ocknąć i zmierzać dalej swoich krokiem zombie. Rzucała mi pełne smutku i błagania spojrzenia, a ja nie wiedziałam, co mam robić. Unikała Harry'ego, które tak jak ona wydawał być się głuchy na odgłosy z zewnątrz. Gdy już rozmawiali, to sztywno i tak inaczej... Ginny wpatrywała się Blaise'a, który wieszał wstęgi na filarach. Wpatrywał się, kiedy jadł drugie śniadanie i gdy dyskutował z Pansy, na temat przemowy Ślizgonów. Wpatrywała się, gdy przechodził koło nas i rzucał ironiczne żarty. Odpowiadała mu, żeby, gdy tylko zniknie z horyzontu, patrzeć na niego maślanymi oczami. Co za żenada...
Po trzecie(bynajmniej nie ostatnie) - Powell i jej próba przyłączenia Dracona do WM. Jak mieliśmy działaś w konspiracji, gdy tak bezpretensjonalnie zaprosiła Ślizgona do tego ich chorego „klubu"?! On chodził zamyślony i wściekał się na wszystko. Ja zagryzałam policzki od wewnątrz, żeby go bardziej nie drażnić i uporać się z własnymi myślami. Cała ta sytuacja mnie wykańczała. Nie wiedzieliśmy, ile jeszcze potrwa ta cała maskarada. Może już do śmierci będziemy z nimi walczyć, ale czy to nie byłaby walka z wiatrakami? Malfoy bił się z myślami, co ma zrobić, aby mieć gotowy plan, gdy będzie rozmawiała z ojcem, czyli, że to ja koordynowałam całą szkołą.
Po czwarte, i na szczęście, ostatnie- odwiedziny u babci. Musiałam się z nią spotkać w niedzielę, choćby na dwie godziny. Nie rozumiałam, jaki miała udział w całej tej sprawie. Co zwykła mugolska kobieta, miała wspólnego ze Światem Magii i czemu miałaby wiązać się z Powellami? Czułam, że to, czego się dowiem, wcale mnie nie ucieszy, a wręcz przeciwnie- serce będzie mnie boleć jeszcze bardziej, a mózg chyba się przegrzeje. Tak, czy inaczej- to była moja babcia. Szalona, kolorowa i nietypowa, ale kochana i pomocna. Zawsze się uwielbiałyśmy- Muriel łączyła w sobie cechy, które miałyśmy takie same, jak upór, czy zaangażowanie, ale także te, których ja nie posiadałam- frywolność, także umiejętność wyłączania mózgu.
Mówią, że co dwie głowy, to nie jedna. Mnie przydałby się cztery, a może i trzy kolejne na zapas...
- Po twoim ostatni stwierdzeniu w tej kwestii, myślałam, że to moja pamięć szwankuje, a to jednak z tobą jest coś nie tak- powiedziałam do Draco, gdy kierowaliśmy się do domu moich dziadków, położonego w jednej z niewielkich miejscowości pod Londynem.
CZYTASZ
EnemiesOfLove[Dramione]
FanfictionTo co nas nie zabije, to nas wzmocni... Wojna się skończyła. Voldemort nie żyje. Śmierciożercy już względnie nie szkodliwi. Czy teraz dobro ma szanse się odrodzić? Jesień. Czarodzieje wracają do magicznie odbudowanej szkoły. Nowy dyrektor, paru nowy...