29- "Syna tylko jednego, mieć będzie nam danego..."

6.6K 270 129
                                    

Wybaczcie mi te ogromniaste rozdziały, których czytanie zajmuje wieczność XD Jednak mam nadzieję, że jesteście "hepi", bo rozdział jest wcześniej ♥

PS. Notka pod spodem, winna być przeczytana, gdyż, iż, ponieważ, mam do Was pewno pytanie.

PPS. Zapraszam do czytania nowego Dramione-https://www.wattpad.com/story/75782251-agreement-dramione ♥♥


    Sobota minęła zaskakująco spokojnie. Oczywiście, jeżeli mówimy o Powell i WM, bo bynajmniej w Hogwarcie nie było nudno. Jak na ostatnie wydarzenia, to było dziwne. Bardzo dziwne. Co za tym idzie-, chociaż dzień był spokojny, ja nie mogłam taka być. Wszystkie problemy mnie przytłoczyły, w rezultacie nie wiedziałam, o czym mam myśleć najpierw.

Po pierwsze- niedzielne obchody rocznicy Bitwy o Hogwart. Musiałam wiele spraw zamknąć, uzupełnić i zatwierdzić, w związku z moim stanowiskiem prefekta naczelnego. Każdą dekorację, przemowę, pomysł na upamiętnienie tego dnia, przeglądałam skrupulatnie i z niemałą cierpliwością. Draco mi pomagał, owszem, ale po spotkaniu z Powell był nieobecny. Ja też byłam rozchwierutana emocjonalnie, ale mieliśmy coś do zrobienia. Każdy mnie o coś pytał, pokazywał... Nie miałam chwili wytchnienia!

Po drugie- Ginny i jej sercowe rozterki. Dziewczyna chodziła jak lunatyk, zamyślała się, nie odpowiadała na czterokrotnie zadane pytania, wpatrywała się dziesięć minut w martwy punkt, aby potem się ocknąć i zmierzać dalej swoich krokiem zombie. Rzucała mi pełne smutku i błagania spojrzenia, a ja nie wiedziałam, co mam robić. Unikała Harry'ego, które tak jak ona wydawał być się głuchy na odgłosy z zewnątrz. Gdy już rozmawiali, to sztywno i tak inaczej... Ginny wpatrywała się Blaise'a, który wieszał wstęgi na filarach. Wpatrywał się, kiedy jadł drugie śniadanie i gdy dyskutował z Pansy, na temat przemowy Ślizgonów. Wpatrywała się, gdy przechodził koło nas i rzucał ironiczne żarty. Odpowiadała mu, żeby, gdy tylko zniknie z horyzontu, patrzeć na niego maślanymi oczami. Co za żenada...

Po trzecie(bynajmniej nie ostatnie) - Powell i jej próba przyłączenia Dracona do WM. Jak mieliśmy działaś w konspiracji, gdy tak bezpretensjonalnie zaprosiła Ślizgona do tego ich chorego „klubu"?! On chodził zamyślony i wściekał się na wszystko. Ja zagryzałam policzki od wewnątrz, żeby go bardziej nie drażnić i uporać się z własnymi myślami. Cała ta sytuacja mnie wykańczała. Nie wiedzieliśmy, ile jeszcze potrwa ta cała maskarada. Może już do śmierci będziemy z nimi walczyć, ale czy to nie byłaby walka z wiatrakami? Malfoy bił się z myślami, co ma zrobić, aby mieć gotowy plan, gdy będzie rozmawiała z ojcem, czyli, że to ja koordynowałam całą szkołą.

Po czwarte, i na szczęście, ostatnie- odwiedziny u babci. Musiałam się z nią spotkać w niedzielę, choćby na dwie godziny. Nie rozumiałam, jaki miała udział w całej tej sprawie. Co zwykła mugolska kobieta, miała wspólnego ze Światem Magii i czemu miałaby wiązać się z Powellami? Czułam, że to, czego się dowiem, wcale mnie nie ucieszy, a wręcz przeciwnie- serce będzie mnie boleć jeszcze bardziej, a mózg chyba się przegrzeje. Tak, czy inaczej- to była moja babcia. Szalona, kolorowa i nietypowa, ale kochana i pomocna. Zawsze się uwielbiałyśmy- Muriel łączyła w sobie cechy, które miałyśmy takie same, jak upór, czy zaangażowanie, ale także te, których ja nie posiadałam- frywolność, także umiejętność wyłączania mózgu.

Mówią, że co dwie głowy, to nie jedna. Mnie przydałby się cztery, a może i trzy kolejne na zapas...


   

    - Po twoim ostatni stwierdzeniu w tej kwestii, myślałam, że to moja pamięć szwankuje, a to jednak z tobą jest coś nie tak- powiedziałam do Draco, gdy kierowaliśmy się do domu moich dziadków, położonego w jednej z niewielkich miejscowości pod Londynem.

EnemiesOfLove[Dramione]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz