Wielka Sala pękała w szwach. Uczniowie czekali na podanie śniadania- ostatni moment przed rozpoczęciem nauki i końcem wakacyjnej wolności. Widziałam na twarzach pierwszoroczniaków ten lekki niepokój, który łączył się z podekscytowaniem. Też taka byłam, też tak czekałam, też się tak bałam. Sama nie wiem, kiedy minął ten czas- od dziecka do kobiety.
Zajęłam miejsce przy naszym gryfońskim stole. Ucieszyli się na mój widok jakby nie byli pewni czy mnie jeszcze kiedyś zobaczą.
- Hermiona! Miło cię widzieć, jak się spało?- Zapytała podekscytowana Ginny.
- Nie narzekam, ale poranek mógłby być lepszy- odparłam, nakładając na talerz małe rogaliki z czekoladą.
-, Co to znaczy? Malfoy rozpoczął przedstawienie?
- Nie ważne, porozmawiamy o tym później Ginny. A jak tam u was?
- Czałkiem neźle, szpałem jak szuszeł- powiedział Ron z ustami pełnymi jedzenia. Typowe. Obrzydliwe, ale nic nowego.- Widżeliszcie tą nową opiekun Szlizgonów? Podobno nieżla laszka.
- Ron!- Lavender uderzyła go w ramię jakąś książką.
- Auuu! Za co to było? Nie kłamie przecież- oburzył się Rudy, ale tym razem przełknął zanim przemówił.
- Ładna, nie ładna. Jeżeli jest taka, jak cały dom tych jaszczurek, to chyba podziękuję- powiedział Harry.
Przez pewien czas jedliśmy w spokoju. Żartowaliśmy, śmialiśmy się, cieszyliśmy się sobą. Dla mnie to dużo znaczyło- to, że mogłam znowu być z nimi było lepsze, niż wszystkie inne nagrody na świecie. Moje szczęście nie mogło jednak trwać za długo. Zza moich pleców odezwał się tak znienawidzony przeze mnie głos:
- Więcej już nie mogłeś napchać do ust, Weasley? Jesteś okropny i jeszcze się ubrudziłeś.
Malfoy. Za. Jakie. Grzechy.
- Nie wiem jak możecie na to patrzeć i jednocześnie jeść spokojnie- zwrócił się do mnie i Ginny.
- Wzruszyłam się, że tak się o nas martwisz, Malfoy- musiałam mu odpyskować.
- Mój Roniaczek, misiaczek się ubrudził- zapiszczała słodko Lavender, chwytając serwetkę.- Mamusia zaraz wytrze Roncia Pompcia.
Chyba wszystko, co zjadłam podeszło mi do gardła. To było z lekka niesmaczne. Ja wiem- Lavender to jego dziewczyna, ale to nie o to chodzi. Oni razem byli nie do zniesienia- słodcy i uroczy, że aż mdliło. Obróciłam się i zobaczyłam, że Malfoy też czuję się nie za dobrze.
- Jak zacznę wymiotować tęczą, to przynajmniej będę znał przyczynę- odparł nasz książę.- Granger, ja do ciebie. McGonagall wzywa nas po śniadaniu. Jakieś krótkie ogłoszenie.
Kiwnęłam głową. Malfoy jeszcze raz popatrzył na naszą parę z politowaniem i odszedł.
- Jak ty z nim wytrzymujesz?- Odezwał się Ron odklejając się od Lavender.
Spojrzenie moje i Ginny się skrzyżowały- uśmiechnęłyśmy się porozumiewawczo; z jej bratem tez było ciężko wytrzymać, a jakoś chwilę byliśmy parą...
Okazało się, że McGonagall chciała tylko tam przekazać, że w tym roku będziemy organizować bale kwartałowe- jesienny, zimowy, wiosenny i letni. Każdy z domów musi zając się organizacją jednego z nich i żeby było sprawiedliwie kazała tam zrobić losowanie. Zmierzałam do klasy, w której miała się odbyć lekcja obrony prze czarną magią, z nowa opiekunką Ślizgonów- wszystko wraca do normy? Weszłam do Sali. Okazało się- ku mojej wielkiej „radości", że mamy zajęcia z tymi jaszczurkami. Wspaniale! Kolejna godzina z Malfoy'em.
CZYTASZ
EnemiesOfLove[Dramione]
FanficTo co nas nie zabije, to nas wzmocni... Wojna się skończyła. Voldemort nie żyje. Śmierciożercy już względnie nie szkodliwi. Czy teraz dobro ma szanse się odrodzić? Jesień. Czarodzieje wracają do magicznie odbudowanej szkoły. Nowy dyrektor, paru nowy...