(30 września 2015 rok...) [DZIECKO]

167 12 5
                                    

  30 września 2015 rok


Zapowiadał się miły dzień. Dostałam awans w pracy, zakupiłam nowe meble do salonu, świetnie bawiłam się na mieście z przyjaciółkami. Ciekawe, że taki właśnie dzień mogła popsuć jedna wizyta w łazience. Dwie czerwone kreski, widniejące na teście ciążowym... życie wywraca się do góry nogami.


2 października 2015 rok


Wizyta u lekarza. Kolejne badania ginekologiczne. Mam pewność,
że będę mamą. Czy cieszę się? Nie mogę tego nazwać szczęściem. Pechem - owszem. Czuję, że przed spotkaniem
z Michałem - moim chłopakiem, wybuchnę.
Nie wytrzymam tego stresu, ciążącego mi na sercu od samego rana. Czy jestem podekscytowana? Chyba nikt nie cieszyłby się na spotkanie ze swoim chłopakiem, aby powiedzieć mu: Hej, zostaniesz tatą! Cieszysz się?
Jak on to przyjmie? Pewnie powie: Spierniczaj, już dla mnie nie istniejesz.
Ani ty, ani ten głupi bachor, którego nosisz. Zastanówmy się. Michał to facet bez zobowiązań. Nasz związek przetrwał, ponieważ pozwalam mu na imprezy (dotychczas chodził na nie ze mną). Co teraz? Przecież nie będę chodziła na dyskoteki z ogromnym brzuchem. A jeśli on już nie będzie nie chciał? Jeśli moje przeczucia się spełnią? Zostanę samotną matką
z dzieckiem? A rodzice? Rodzice się mnie wyrzekną. Nieślubne dziecko - pfff.
Czekam, czekam, aby mu to powiedzieć. Chcę, żeby powiedział: Sylwia, wszystko będzie dobrze. Będziemy mieli dziecko. Zostaniemy rodzicami, rozumiesz? Skarbie, kocham cię
i nic tego nie zmieni.
To już drugi miesiąc ciąży.


3 października 2015 rok


Nie ma sensu, abym pisała co takiego powiedział. Czuję wielką ulgę. Zdaje się, że Michał przyjął tę wiadomość lepiej ode mnie. Zdecydowanie lepiej. Może nie był mega szczęśliwy, ale zniósł to. Nie zostawił mnie. Już mam pewność, że mogę mu zaufać. On powinien być ze mną do końca. Czuję, że to on, ten jedyny.
Pozostaje jeden problem - rodzice. Michał ma jedną propozycję, jeden bardzo głupi, ale w ostateczności dobry, pomysł. Uciec.


22 listopada 2015 rok


Tyle się wydarzyło... moje dwudzieste urodziny i oficjalne oznajmienie światu, że będziemy mieć dziecko. Reakcja rodziców (moich i Michała): Zostaniemy dziadkami! O Jezu! Jakie szczęście, gratulujemy!
Nie spodziewałam się takiego przyjęcia. Zaledwie miesiąc temu myślałam,
że będę sama, że nikt mnie nie wesprze. Cóż, miła niespodzianka!
Trzeci miesiąc ciąży... pierwsze, w historii życia naszego dziecka, badanie ultrasonograficzne (USG). "Niebieski smerf" - tak powiedział Michał, kiedy to zobaczył. Moje uczucia są mieszane. Czuję szczęście
i jednocześnie smutek. Szczęście, bo noszę w sobie dziecko - nowe życie. Smutek, ponieważ tego nie chcę.
Skończyły się poranne wymioty (na szczęście), a tym samym jest mniejsze ryzyko poronienia. Serce szepcze: Wspaniale! Lecz rozum mówi co innego.
Gdy szłam ulicą, widziałam wiele ludzkich twarzy. Wiele matek ze swoimi dziećmi. Patrzyłam na nie ze smutkiem. Wydawały się takie szczęśliwe, szczęśliwe, że mają zaszczyt wychowywać nowego członka idealnej rodzinki.
Ale, jak ja będę wyglądała? Przygnębiona młoda dziewczyna z noworodkiem w wózku? Proste rozwiązanie: nie będę wychodzić
z dzieckiem na spacer.


24 grudnia 2015 rok


"Skarbie- myślę. - To twoje pierwsze święta, wiesz? - mój skarbek zrozumiał. Cieszy się."
Przyjechali rodzice moi i Michała. Razem z mamą i teściową dogadywałyśmy się co do płci dziecka. Pytały o moje chętki żywieniowe. Zastanowiłam się przez chwilę i doszłam do wniosku, że chcę ogórków kiszonych. Bez słowa podeszłam do lodówki i wyjęłam cały słoik. Matki popatrzyły po sobie i zawyrokowały, że to będzie chłopiec. Padłam ze śmiechu.
To już czwarty miesiąc; drugi trymestr.


15 stycznia 2016 rok


Czekałam z niecierpliwością na wizytę u lekarza. Dziś nastąpiły drugie badania USG, podczas których dowiedziałam się o płci dziecka. Michał chciał dziewczynkę. Los mu nie sprzyjał, gdyż będziemy mieli chłopca.
Czyli przypuszczenia naszych mam się sprawdziły. Zastanawiamy się
nad imieniem, a nasz skarbek już daje się we znaki. Kopie, jak zawodowy sportowiec. Powiedziałam Michałowi,
że będzie piłkarzem i chyba mam rację. Istny Lewandowski: raz
z główki, raz z kolanka, nigdy z łokcia.


2 luty 2016 rok


Lekarz zalecił mi spożywać dużo produktów bogatych w wapń, gdyż właśnie w tym okresie rozwija się szkielet dziecka. Dlatego też codziennie piję tony mleka. Och, mój piłkarzyku, kiedy ty wyjdziesz na świat? Już się nie mogę ciebie doczekać.


16 marca 2016 rok


To już siódmy miesiąc; początek trzeciego trymestru.
Czekamy, czekamy i jeszcze raz: czekamy!


10 kwietnia 2016 rok


Nie mieszczę się już prawie w drzwiach. Mój brzuszek wygląda jak beczka. Trudności z poruszaniem się, sprawiają, że całe dnie przesiaduję na kanapie, słuchając muzyki klasycznej. Przeczytałam gdzieś, że dziecko stanie się bardziej rozwinięte intelektualnie. Może Kuba (tak w istocie nazwaliśmy naszego syna) będzie mądrzejszy od swojego ojca. Gdy się urodzi będziemy mieli w domu już dwoje dzieci. Michał szaleje, kupił już tyle zabawek,
że w głowie mi się to nie mieści. Oprócz tego zamieszkamy razem. Szukamy właśnie jakiegoś taniego domku.
Mój chłopak ma coś na oku, ale nie będę zapeszała.


20 kwietnia 2016 rok


Przeprowadzka. To ciężkie dla mnie i Kubusia, ale daliśmy radę. Mamy ogromny salon, dwa pokoje (jeden dla mnie
i Michała, drugi dla naszego dziecka), małą kuchnię i jedną łazienkę. Czeka nas sporo pracy, mimo
że muszę się ograniczać z wysiłkiem fizycznym. Michał właśnie maluje pokój Kuby na niebiesko, a ja zrobiłam sobie przerwę od pracy w kuchni.
Niedługo nasze maleństwo wyjdzie na świat. To dziwne, ale zmieniłam swoje nastawienie. Takie małe gówno,
a szczęście przynosi wszystkim.
Dzięki niemu Michał diametralnie się zmienił. Nie imprezuje, stał się bardziej odpowiedzialny
i planuje mi się oświadczyć. Jestem wniebowzięta.


1 maja 2016 rok


Coraz częstsze skurcze nie dają mi żyć. Już prawie wcale nie wychodzę
z domu. Boję się, że poród nastąpi lada dzień. Michał też jest spięty. Ciągle bywa w domu i pilnuje, żebym nie urodziła bez niego.
Kuba już mniej kopie. Lżej się oddycha. Muszę się przygotować
na niespodziewany zwrot akcji. On lada moment może przyjść na świat. Czekamy z niecierpliwością.


26 maja 2016 rok


Już po wszystkim. Kuba jest zdrowy i śpi właśnie w wózeczku. Wody odeszły 20 maja (Bogu dzięki, Michał był
w domu). Urodziłam nie
w szpitalu, tylko we własnym łóżku. Może to i lepiej. W szpitalu spędziłam trzy dni. Michał zaglądał codziennie. Jest taki szczęśliwy. Ja z resztą również. Kocham cię, Kuba. Tak bardzo, że nie wytrzymam! W przyszły piątek jedziemy do dziadków. Daleka podróż, ale nie mogę się doczekać ich min.
Dziś Dzień Matki, ciekawe kiedy Kubuś złoży mi życzenia. Za chwilę jadę do sklepu kupić Kubie wózek.







26 maja 2016 roku Sylwia miała śmiertelny wypadek. Policja opowiada,
że w ręce trzymała zdjęcie swojego dziecka z napisem: Kocham cię, mój skarbie!
Ta kobieta jest przykładem, że miłość matki do swojego dziecka nigdy nie umrze.  

Zbiór one-shotówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz