And if it's set in motion
I'll watch it all pass by
And leave the rest unspoken
I'll never change my mind~Unspoken, Hurts
Nie jestem przyzwyczajona do samotnych wieczorów.
Gorąca jeszcze niegdyś herbata już dawno ostygła, trzymana przeze mnie w kubku zbyt długo. Obracam naczynie w dłoniach, skrytych w naciągniętych na nie rękawach białego swetra. Kawiarniany stolik cicho skrzypi.
Po wyjściu z gabinetu nie miałam co ze sobą zrobić. Nogi same zaprowadziły mnie do pierwszego lepszego lokalu obok przychodni. Obserwuję ludzi na zewnątrz ze swojego cichego, spokojnego zakątka. Przechadzają się po odśnieżonych chodnikach w swoich długich, ciemnych płaszczach, ze spuszczonymi głowami. Niektórzy trzymają dzieci za rękę. Te ani nie podskakują, ani nie starają się wyrywać — ukrywają twarze w szalikach i drepczą posłusznie, starając się nadążyć za swoimi opiekunami.
Zastanawiam się, jakie mają problemy. Bo przecież każdy jakieś ma, prawda?
Świat wydaje mi się nagle zbyt szary. Samochody na ulicach rozbryzgują burą, śnieżną ciapę dookoła. Drzewa uginają się pod białym całunem, od czasu do czasu nie wytrzymując i zrzucając go ze swoich nagich gałęzi. Słychać skrzeczenie ptaków, które jeśli się na nim skupić, doprowadza do szału osoby ze skłonnościami do migreny.
Próbuję wyobrazić sobie siebie wśród tej szarej masy za kilka lat. Może trzymałabym na rękach dziecko? Może szła pod rękę z mężem?
Prawda jest taka, że nigdy szczególnie nie pragnęłam założyć rodziny. Nigdy nie widziałam — ani dalej nie widzę — siebie w roli żony czy matki. W moich oczach zdecydowanie się na to nie nadaję. Nie lubię zobowiązań, mimo że od zawsze szukam czegoś stałego. Nienawidzę czuć się uwiązana, chociaż chcę gdzieś przynależeć. Jestem chodzącym paradoksem.
A może po prostu świadomość śmierci sprawia, że chciałabym spróbować.
Podnoszę do ust kubek i ledwo co zwilżam wargi. Nawet herbata straciła dla mnie smak.
— Holly?
Momentalnie odwracam się na dźwięk znajomego głosu. James uśmiecha się do mnie tak szeroko, że nie mogłabym tego nie odwzajemnić. Unoszę drżące kąciki ust do góry, próbując nadać temu prawdziwy kształt.
Nie wychodzi.
Chłopak przysuwa sobie krzesło do mojego stolika, odwraca je oparciem do przodu i siada rozkrokiem. Robi to tak zwinnie i nonszalancko, że sama zaczynam mu tego nieco zazdrościć. Przeczesuje swoją blond czuprynę palcami.
— Hej. Co tu robisz?
— Mogłabym zapytać o to samo. Nie miałeś być na jakimś superważnym spotkaniu z Joe w studiu? — Upijam łyk niegdyś gorącego napoju, by zająć czymś ręce.
— Już skończyliśmy, chciałem odwiedzić kuzyna. — Wskazuje szybkim ruchem głowy na mężczyznę za ladą. Jest wysoki, barczysty, a na jego rękach widnieją dwa, imponujące tatuaże-rękawy. Ma również mnóstwo przekłuć na twarz, między innymi w nosie i brwi, przez co sprawia wrażenie dość groźnego. Nawet jego włosy są w nienaturalnym, niebieskim kolorze, więc nie potrafię stwierdzić podobieństwa między nim a Jamesem. — Cześć, Shawn!
BẠN ĐANG ĐỌC
Ile czasu nam zostało? ✔
FanfictionHolly kochała przygody. Czy Bradley Will Simpson będzie jej ostatnią? Dziewczyna, dla której diagnoza jest wyrokiem śmierci oraz początkujący muzyk zmagający się z przeszłością. Oboje mają własne demony. Oboje uciekają od nich na wszelki...