You've got something I need,
In this world full of people there's one killing me
And if we only die once I wanna die with you~ Something I Need, One Republic
— Holly, ty się trzęsiesz.
— Wcale nie.
Siedzę z Bradem w poczekalni już od dobrych dwudziestu minut. Noga podryguje mi lekko i przechodzą mnie zimne dreszcze, kiedy odliczam kolejne sekundy razem ze wskazówką na tandetnym zegarze ściennym. Podeszwy moich popisanych mazakami tenisówek piszczą po parkiecie, czym chyba doprowadzam innych obecnych pacjentów do szału.
Po wczorajszej rozmowie z chłopakiem, uznałam, że nie warto dłużej czekać. Zadzwoniłam do doktora Flynna, by podzielić się z nim swoją decyzją. Wydawał się niezdrowo uradowany, gdy powiedziałam "tak". Jakbym dobrowolnie położyła się na stole szalonego naukowca, zgadzając się na bycie królikiem doświadczalnym. Brrr.
Wdech, wydech i mniej horrorów, niemal potrafię usłyszeć głos mamy w głowie.
W tym samym momencie drzwi do gabinetu uchylają się, a moje nazwisko zostaje wyczytane. I to właśnie ta chwila, w której strach paraliżuje mnie do tego stopnia, że siedzę jak przyrośnięta do krzesła. Doktor powtarza niecierpliwym głosem "Charms", a wzrok wszystkich ludzi pada centralnie na mnie.
Nie zdaję sobie sprawy z tego, że Brad trzyma moją rękę, dopóki delikatnie jej nie ściska.
— Wejdź tam ze mną. Proszę. — Oddaję uścisk, mimo że moje palce kompletnie zdrętwiały.
Przytakuje natychmiast bez zbędnych słów. Mówiłam już, że go kocham?
Doktor Flynn mierzy nas wzrokiem spod opuszczonych na nos okularów, a moja irytacja sięga zenitu. Nawet jego łysina na czubku głowy jest dzisiaj powodem do złośliwych uwag, jednak, naturalnie, powstrzymuję się od nich. Na swoje usprawiedliwienie dodam, iż sarkazm to jeden z moich sposobów dania upustu napięciu. Przyznaję, niezbyt dojrzałe, ale skuteczne.
— Panno Charms, nie wydaje mi się, że to dobry pomysł. — Mężczyzna spogląda znacząco na Brada.
— Idę z nim albo wcale.
Niektóre sprawy trzeba stawiać jasno.
— Skoro tak... — Posyła mi widocznie wymuszony uśmiech, po czym otwiera szerzej drzwi.
Mój strach przed szpitalami i ta cała niechęć do lekarzy mogą wydawać się skrajnie irracjonalne, ale nie nieuzasadnione. No bo, błagam, jak inaczej można kojarzyć miejsce, gdzie dowiadujesz się, że za mniej więcej osiem miesięcy trafisz do piachu? Nigdy nie żywiłam szczególnych uczuć do białych kitli, jednak tamtego pamiętnego dnia stałam się na nie jeszcze bardziej wyczulona. Zaczął drażnić mnie ten specyficzny zapach, ta wszechobecna biel, umiejąca doprowadzić człowieka do oczopląsu oraz wyćwiczony sposób mówienia doktora. Przeraża mnie również myśl, że gdzieś tam pośród tych wszystkich kartotek, jedna należy do mnie, a jej zawartość dosłownie wpędza mnie do grobu.
— Musimy zrobić kilka rutynowych badań. — Flynn zakłada rękawiczki, wyciąga drewniany patyczek, po czym podchodzi z nim do mnie. — Otwórz buzię. — Wpycha mi go bezceremonialnie do gardła tak głęboko, że niemal się dławię. — Jesteś na coś uczulona? Orzechy, rośliny, cokolwiek?
Kręcę głową, ponieważ oficjalnie zostaję pozbawiona możliwości jakiegokolwiek poruszenia szczęką. Czuję się jak zwierzę wystawowe.
STAI LEGGENDO
Ile czasu nam zostało? ✔
FanfictionHolly kochała przygody. Czy Bradley Will Simpson będzie jej ostatnią? Dziewczyna, dla której diagnoza jest wyrokiem śmierci oraz początkujący muzyk zmagający się z przeszłością. Oboje mają własne demony. Oboje uciekają od nich na wszelki...