Jest to fan fiction o Jamesie McVeyu, jak pewnie dało się zauważyć.
Dla tych, którzy nie wiedzą to jest to jeden z członków brytyjskiego zespołu The Vamps.
To opowiadanie jest wytworem mojej wyobraźni, a informacje na temat Jamesa i reszty zespołu m...
Nie mam słów żeby opisać to co zaszło dzień przed koncertem. James mnie pocałował i tylko to się dla mnie liczyło. Wtedy. Wczoraj. Nie mogłam przestać myśleć o tym w jaki sposób jego usta dotykały moich. Nie powiem, że pasowały do siebie idealnie, jakby były dla siebie stworzone, bo tak nie było. Pasowały do siebie w inny sposób. Ale nie o tym teraz. Za trzy godziny zaczyna się koncert, chłopcy mają próbę dźwięku, a ja i Rose jesteśmy już na płycie stadionu i ich obserwujemy. Bradley dał Rose telefon do nagrywania snapów dla fanów, którzy będą mogli wejść na stadion dopiero za półtorej godziny. Muzyka ucichła na chwilę i zobaczyłyśmy Jamesa z Connorem idących w naszą stronę z gitarami w dłoniach. - Hej dziewczyny - przywitali się ja tylko pomachałam z wiadomych przyczyn, a Rose spaliła buraka. Muszę się dowiedzieć o co chodzi. Na Brada tak nie zareagowała kiedy dawał jej telefon, a Con tylko się przywitał i już była czerwona! - May, mogę Cię prosić na stronę? - zapytał James i wyciągnął do mnie wolną rękę. Chwyciłam ją i zostałam pociągnięta w jego stronę tak, że wpadłam na jego klatkę piersiową przy okazji deptając go po palcach. Chłopak zaśmiał się pod nosem i przytulił mnie. Objęłam go zawstydzona, a sekundę później poczułam pocałunek na czubku głowy. - Wiesz, odnośnie tej randki to... Pasuje ci dziś po koncercie? Westchnęłam, pokiwałam głową i uniosłam kciuk w górę. - Super! Przyjdź po koncercie na backstage - spojrzał na mnie i puścił oczko. - Do zobaczenia później, bae. I poszedł. Tak po prostu. A ja stałam z rozchylonymi ustami wpatrując się w jego plecy. Odwróciłam się do Rose i Connora, ale o dziwo zobaczyłam tylko Rose. - Connor zaprosił mnie na randkę! - pisnęła szczęśliwa rzucając się na mnie i prawie powalając na ziemię. - Nie gniewaj się, że po koncercie będę musiała Cię zostawić. Proszę! Wyjęłam telefon i napisałam do niej.
Ja: spoko. Też gdzieś idę z Jamesem :)))))))
- O Boże! Ale się cieszę! - przytuliła mnie kolejny raz. - A teraz zagramy coś specjalnie dla was, dziewczyny. Wiemy, że lubicie też Justina. Jesteśmy The Vamps, a to jest Love yourself - usłyszałyśmy głos Jamesa ze sceny i odwróciłyśmy się do nich.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.