Rozdział 2

3.9K 478 223
                                    


S E H U N

Po pokazaniu mi całego uniwersytetu, Kai stwierdził, że musimy wpaść jeszcze do jego pokoju. Muszę przyznać, to miejsce robi wrażenie nawet na kimś tak rozpuszczonym i obrzydliwie bogatym jak ja.
W końcu nie każda uczelnia posiada własną galerię handlową, kompleks sportowy,  rząd restauracji, studio  nagrań i inne udogodnienia. To takie małe miasto. Chociaż jak dla mnie brakowało jeszcze gejowskiego klubu z seksownymi striptizerami i mocnym alkoholem, ale o tym raczej rektorowi nie powiem. Wbrew pozorom nie jestem aż tak bezczelny.

- A właśnie! Zapomniałem o najważniejszym! -  krzyknął nagle Jongin -  Nasz super duper skład szkolnych suczek!

Wiem, że Kai z natury gada od rzeczy, ale tym razem naprawdę przesadził. Parzyłem na niego jak na co najmniej chorego psychicznie, co właściwie nie mijało się z prawdą, kiedy ten w końcu zaczął tłumaczyć .

- No wiesz,  najpopularniejsza banda, która trzęsie całą szkołą. Takich dziesięciu wielkich, wspaniałych, przystojnych, seksownych! Oh, no wiesz o co mi chodzi... – pokiwałem tylko głową – Tak czy siak, matką jest Suho.  Wszyscy myślą, że jest spokojny i ułożony, ale wystarczy przyjść na jedną z jego imprez, żeby zmienić zdanie. Zresztą przekonasz się niedługo. Kolejny jest jego chłopak Lay – tu Kai zrobił przerwę i pokazał na pobliski park - Widzisz to drzewo? On widzi cztery, łąkę pełną kwiatów i hasające po niej jednorożce – ahaaa fajnych masz znajomych. Zresztą czego ja mogłem się spodziewać po ludziach pokroju Parka i Kima? Dobra, wiem! Sam nie jestem lepszy, ale lubię narzekać i okazywać innym swoją wyższość

- Następni  w kolejce są Xiu i Chen, czyli  nasza słodka parka. Tao i Kris, który aktualnie wyjechał, ale nie tykaj Pandy, bo jak wróci i się dowie to cię wykastruje, zabije, pokroi, później znowu zabije i  zakopie żywcem – nie wiem co mnie bardziej przeraża, opis tego całego Krisa czy debilizm mojego kumpla – Kolejny jest mój boski, cudowny i nieskalany Kyungso i ja. No wiesz, jesteśmy parą tylko on jeszcze o ty nie wie. Chana znasz i jeszcze nasz aniołek aka cnotka, która nikomu nie dała dupy,
a którą niedawno chciałeś zgwałcić – Luhan. Wierzy w swoją wielką miłość jak Chanyeol, ale biedaczek ma mieć zaaranżowane małżeństwo, więc chuj z tym.

- Mmm taki agresywny, a jeszcze prawiczek – przed oczami już miałem nasze nocne igraszki. Łatwo się rozmarzam, ok? Zwłaszcza o takich rzeczach. Ach i jeszcze ten tyłeczek Luhana! Już słyszę jak jęczy moje imię, kiedy będę...

-Sehun, stop! Przestań się tak uśmiechać, bo wyglądasz jak stary pedofil! – dzięki Jongin, właśnie przerwałeś moje fantazje o ostrym seksie z Jelonkiem – Poza tym nie rozpędzaj się tak, bo w życiu go nie zaliczysz.

- Na pewno zdobędę  go szybciej niż ty Kyungsoo – parsknąłem. Co jak co, ale ja zawsze dostaję to czego chce.

- A chcesz się kurwa założyć?!- ups wkurwiłem murzyna – Jak wygram twój motor jest mój i nie możesz zaliczyć nikogo przez rok, a jak przegram to...

- To obejrzysz wszystkie porno ze swoją matką! – jak chce grać ostro, to proszę bardzo. Ja zawsze wygrywam.

-Stoi!

-Stoi!

Resztę drogi do pokoju Kima i Parka przeszliśmy w ciszy i z obrażonymi minami. Sytuacja zmieniła się dopiero, kiedy weszliśmy do środka, a Jongin chwycił moją twarz w dłonie i zaczął drzeć się w niebogłosy.

-Sehunnie czy ty to czujesz?! – popatrzyłem tylko zdezorientowany to na niego, to na Chana, który siedział na kanapie popijając piwo. Z jednej strony prawie umierał ze śmiechu, a z  drugiej wydawał się być lekko spięty – To woda perfumowana Serge Lutens Daim Blond! – powiedział na jednym wydechu.

- I? – zapytałem.

- I tylko Kyungie takiej używa! – krzyknął odwracając się w stronę Chanyeola z uśmiechem psychopaty – Gdzie jest moje kochane tsundere Yeol?


C H A N Y E O L

Jestem w dupie! W jednej, wielkiej, ciemnej dupie! Mam dwa wyjścia. Zostać zabitym przez Kyungsoo, albo zostać zabitym przez Jongina! Pierwszy z nich prawdopodobnie spierdala przez okno z mojego pokoju, a drugi zbliża się do mnie z przerażającym uśmiechem. Ok, wybieram drugą opcje. Wszystko jest lepsze od Satansoo.

-Gdzie on jest? – powtórzył.

Kurwa! Myśl Yeol, myśl! Yyyyy. Wiem!

- Biorąc pod uwagę wizualny aspekt tego zagadnienia, jest ono zbyt specyficzne w swojej strukturze obiektywnej i wobec tego w ramach szowinizmu i abstrakcjonizmu absolutnie nie wchodzi w rachubę. No bo jeżeli ktoś komuś coś, a nikt nikomu nic, to po cóż i na cóż. A co się tyczy względem tego, to i owszem, gdyż z punktu patrzenia na punkt widzenia, kwintesencja omawianego zagadnienia jest nam bardzo dobrze znana, lecz jeśli o mnie chodzi, to nie wiem, o co chodzi – nie wiem co było bardziej rozbrajające, Sehun płaczący na progu ze śmiechu, czy zbity z tropu Kai, który całkowicie już nic nie ogarniał. Albo i nie, bo w pewnym momencie zerwał się do biegu w kierunku mojego pokoju.

-Nie! Nie możesz tam wejść! – wysapałem, zatrzymując go przed drzwiami. Boże dzięki ci za długie nogi!

-Niby dlaczego? – wysyczał już nieźle wkurwiony faktem, że znowu utrudniam mu kontakt z Do.
Tak, to nie pierwszy raz, kiedy Soo spierdala przed nim przez okno... I pewnie nie ostatni.

Kolejne oświecenie! Dziękuję ci intrnecie!

- Bo z punktu widzenia po linii prostej, ponieważ poniekąd, iż przejściowe kataklizmy wpływają hiperbolicznie na kompleks zjawisk organicznych w tym organizmie, a biofizyka i biochemia nie ma żadnego wpływu na owe zjawiska, więc nie.

- A ja zawsze myślałem, że to Kai pierdoli od rzeczy! Sorry kochany, ale straciłeś tytuł "debila roku" na rzecz Chanyeola – dzięki Sehun, zapamiętam.

Po pięciu minutach puściłem w końcu Jongina, który od razu wpadł do mojej sypialni i lamentował pod oknem, że Do go opuścił. Jemu już nic nie pomoże.  Sam  postanowiłem odprowadzić Sehuna do jego pokoju.  Po drodze dowiedziałem się ile numerów zdążył już dzisiaj zdobyć i że zaliczył jakiegoś pierwszaka w łazience, kiedy Kai czekał tuż pod drzwiami. Temu też nic nie jest już w stanie pomóc. Może na święta umówię ich do psychologa, psychiatry, oddam na leczenie, odwyk, cokolwiek?  Oczywiście pan genialny Sehun nie odebrał klucza z sekretariatu, więc musieliśmy czekać, aż jego współlokator łaskawie otworzy nam drzwi. Szczerze, spodziewałem wszystkiego! Dosłownie wszystkiego, ale nie jego. W drzwiach stał chłopak, na którego dzisiaj wpadłem. Miał zaspane oczy, włosy roztrzepane na wszystkie strony i błękitną pidżamkę w króliczki. Omaiga to naprawdę mój ideał! Gdyby nie Sehun, pewnie zgwałciłbym go na środku tego pierdolonego korytarza.

- Hej, jestem Oh Sehun. Byun Baekhyun, tak? Mamy razem mieszkać – uśmiechnął się, a ja posłałem mu spojrzenie typu „jak go tkniesz to cię wykastruję". Na szczęście Oh zrozumiał o co mi chodzi i wrócił do swojego typowego bitch face.

Bekon, Bekoś, Bekonik! Najchętniej schrupał bym cię na  śniadanie!

-A wpierdol chcesz? – zapytał wkurwiony chłopak. Aww jaki słodziutki! Ale chwila! To ja to powiedziałem na głos!? Brawo Chanyeol, jesteś największym przegrywem jakiego widział świat.  Co teraz zrobić?

- Yyy bo ja... No ten.. Będę się zbierał, bo... płatki, no i wtedy spadł śnieg, a zostawiłem włączoną lodówkę i... zaśpiewał G Dragon... To ten... Pa! – wyjąkałem i spieprzyłem. Tak, zdecydowanie jestem przegrywem.

Bitch PerfectOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz