III

491 40 63
                                    

Witajcie w pierwszym wakacyjnym rozdziale love story. Są wakacje, więc wszyscy jesteśmy trochę rozleniwieni, ale ja postanowiłam się nie lenić tylko napisać ten rozdział. Zaczynajmy więc...

***

Po kolacji Lucy miała zamiar wybrać się do swojego pokoju. Wchodziła właśnie po schodach kiedy zatrzymała ją firi.
- Idziesz grać w Monopoly? Slenderman wymyślił, że urządzi wieczór gier. - Lucy zastanowiła się przez chwilę. W prawdzie ostatnio za bardzo popadła w melancholię i warto by było z niej wyjść, więc...
- Cóż.. Czemu nie?
- Super, to chodź. - Firi pociągnęła ją za rękę do salonu, gdzie Slenderman z pomocą proxych i Sally rozstawiał planszę do gry. Gdy plansza była gotowa i zeszli się wszyscy, nadszedł czas rozpocząć grę.

- Dobrze, a więc witam wszystkich na naszym pierwszym wieczorze gier, który od tej pory będzie się odbywał w każdy piątek! - mężczyźnie odpowiedziały głosy "pełne entuzjazmu".
- Dzisiaj gramy w Monopoly Polska! Jako, że jest was całkiem sporo musicie podzielić się na drużyny. Pierwsza drużyna to Jeff, Jack, drugi Jack i Jill.
Druga Masky, Hoodie, Toby i Lucy.
Trzecia Sally, Puppeter, Jason i Lena.
Czwarta Firi, Ben, Jane, Alice.
Piąta Alan, Nina, Candy oraz Helen.
Ja będę bankierem.
Szósta Zero, Silver, Splendorman i ostatni gracz - Trenderman.

- A ja? - do salonu weszła Clockwork.
- Ymm.. Możesz dołączyć do jakiejś drużyny... - opowiedział operator.
- W której drużynie jest Toby? - zapytała od razu. Słysząc to Masky dał Toby'emu kuksańca poruszając zabawnie brwiami.
- W naszej! Zapraszamy! - zawołał jeszcze, a panna zegarkowa natychmiast zajęła miejsce obok Toby'ego uśmiechając się do niego.
Lucy westchnęła cicho.

Clocky latała za proxym jak fangirls za Jeffem co zawsze ją wkurzało, jednak dzisiaj uznała, że nie zamierza się denerwować.
Zaczęła się gra.
Było bardzo zabawnie.
Przede wszystkim przez ciągłe kłótnie, które wszczynały Jane i Alice.

- Teraz ja powinnam rzucać kostką!! - krzyczała ta druga.
- Czyżby? Ty byłaś ostatnio. - Wzruszała ramionami czarnowłosa.
- Nieprawda! TY byłaś ostatnio! Ja byłam dwie kolejki temu!
- Ej.. Dziewczyny nie denerwujcie się, ja mogę teraz rzucić - odezwał się nieśmiało Ben.
- O! I to jest dobre rozwiązanie - powiedziała Jane uśmiechając się złośliwie, kiedy podawała kostkę Drownedowi.

Wszystkie miasta szybko zostały wykupione i zaczęła się walka o domki, wymiany lokacji i pierwsze bankructwa. Całą grę Clockwork siedziała oparta o ramię Toby'ego i dowodziła drużynie. Masky i Hoodie się jej słuchali i tylko Lucy kwestionowała jej decyzje.

- Żartujesz sobie? Sprzedać Białystok za Warszawę? Ty się dobrze czujesz?
- To nam się opłaca Lucy, przecież mamy już Lublin i Katowice, wystarczy Warszawa i wybudujemy imperium! - zegarkówna przewróciła oczami.
- Mylisz się Natalie, ta wymiana będzie dla nas mało opłacalna, te miasta są mało płatne, a Białystok to co innego, wystarczy wykupić Gorzów i będziemy mieć najdroższe pola, jak ktoś na nie stanie od razu zbankrutuje, a jak jeszcze postawimy hotele..!
- Daj spokój Black, tam przecież i tak nikt nie staje... - prychnęła Clock.
- Pewna jesteś? Bo mi się wydaje, że drużyna Leny właśnie stoi na Gorzowie. - Przeciwniczka brązowowłosej ponownie prychnęła.
- Może zapytamy drużyny co sądzą?
- Dobrze! - zgodziła się Lucy. Była pewna wygranej.
- No panowie? Wymieniamy Białystok na Warszawę i tym samym mamy trzy dobrze płatne miasta, na których możemy stawiać domki czy...
- Się nie wymieniamy i wykupujemy Gorzów dzięki czemu mamy dwa najlepiej płatne miasta i w dodatku możemy stawiać na nich domki, i stworzyć najniebezpieczniejsze pola w całej grze? - dokończyła pytanie nasza bohaterka. Męscy proxy wzruszyli ramionami.
- Ja chyba jestem za Lucy - mruknął Masky. Dziewczynę bardzo to ucieszyło, nic dziwnego: Masky był dla niej swego rodzaju autorytetem.
- Mi się bardziej podoba pomysł
Clock - stwierdził Hoodie wywołując uśmiech na twarzy szatynki.
- A tobie Toby? Który pomysł bardziej odpowiada? - zapytała Nat nachylając się nad chłopakiem w swojej obcisłej, białej bluzce na ramiączka. Toby zlustrował ją wzrokiem po czym wymamrotał:
- Natalie ma rację...
- Co?! - zawołała Lucy.
- Przecież to beznadziejny plan! Serio aż tak Cię pociągna jej seksapil, że nie potrafisz nawet racjonalnie myśleć?! - dodała prawie gotując się ze złości. No jasne, że Toby nie był po jej stronie. Nie lubił jej, a poza tym, przecież jak dziewczyna pokaże cycki to nie można jej się oprzeć! To myślenie godne Offendera. W tamtym momencie Lucy by przed sobą tego nie przyznała, ale była bardzo zazdrosna. To, że kochała Toby'ego wcale nie znaczyło, że zawsze była dla niego potulna jak owieczka. I tym właśnie różniła się od zegarkowej. Lucy miała swoje zdanie. I miała charakter, a tego raczej nie potrafiła wyłączyć.

- O co Ci teraz chodzi Lucy? Wyraziłem swoje zdanie i zostałaś przegłosowana, pogódź się z tym. - Toby uniósł ręce w obronnym geście.
- Poza tym, co ty masz do mojego seksapilu? - wtrąciła Clocky.
- Jest zazdrosna bo go nie ma.. - Te słowa wypowiedziane z ust Rogersa zabolały Lucy. Bardzo zabolały. Nigdy nie uważała się za najpiękniejszą, ani nigdy nie była za taką uważana. Koleżanki zawsze się z niej śmiały i szydziły z niej, zdażyło się nawet, że na obozie spaliły jej włosy. Wygląd był więc dla dziewczyny delikatnym tematem. Z trudem siebie akceptowała, a takie słowa były dla niej jak noże wbijane w plecy. Bolały. Bardzo. W jej oczach pojawiły się łzy. Otarła je wierzchem dłoni i powiedziała cicho:
- Dobrze.. Róbcie co chcecie. - Zrobili tak jak mówiła Clockwork. Na początku szło im całkiem dobrze, często pionki ich przeciwników stawały to na Warszawie, to na Katowicach, czy Lublinie, "przywódczyni" drużyny rzucała papierowymi pieniędzmi na lewo i prawo kupując kolejne domki. Lucy się nie odzywała. Usiadła z tyłu i obserwowała grę. Musiała ochłonąć.

Jednak jak wiadomo oliwa sprawiedliwa. W końcu ich pionek stanął na Gorzowie wykupionym przez Jeffa, Eyeless Jacka, Laughing Jacka i Laughing Jill. W dodatku był tam hotel. Jak się pewnie domyślacie drużyna, ku bulwersacji i poczuciu niesprawiedliwości Clockwork, zbankrutowała. Lucy uśmiechnęła się do siebie, chętnie by coś powiedziała, ale wolała nie zaczynać kłótni.
Odpadli z gry jako trzeci więc i tak daleko zaszli. Gra toczyła się dalej pomiędzy drużyną Jill, a drużyną Jasona. Koniec końców zwyciężyła ta pierwsza.

- Gratulacje dla zwycięzców! Tu są wasze nagrody - Slenderman podał zwycięskiemu teamowi koszyk landrynek. Spokojnie, nie były zatrute.

- To wszystko twoja wina ty marna podróbko Zero!!! - darła się na Jane Alice - Mogłyśmy wygrać!!!
- Moja?!!! Gdybyś tak bardzo nie chciała mieć tego pieprzonego Tarnowa mogłybyśmy wygrać!!!
- Że niby ja chciałam Tarnów?! To ty o nie błagałaś!!
- Chyba coś ci się poprzewracało w tym i tak pustym łbie...
- Pustym?! Wypraszam sobie!! Ja przynajmniej nie noszę najtańszej peruki z pierwszego, lepszego sexshopu!!!
- Jak śmiesz?! Ona nie jest z sexshopu!
- Dziewczyny proszę was, przestańcie się kłócić - powiedziała błagalnie Firi.

- Yhm! Tak.. Widzimy się na wieczorze gier za tydzień. W przyszły piątek zagramy w Doubble, grę polegającą na skojarzeniach.
- W tym akurat mogę być dobry - uśmiechnął się pedofilsko Offenderman, który przyglądał się całej grze.

Po złożeniu planszy wszyscy powoli zaczęli się rozchodzić, tylko Ben, Jeff, ślepy Jack i Sally zostali w salonie, żeby obejrzeć jakiś film.

Lucy natomiast z mniejszym już smutkiem i głębokim poczuciem triumfu wspinała się po schodach na pierwsze piętro. Gdy mijała ją wściekła Clock, szturchnęła ją lekko i szepnęła:
- Twój plan był niezawodny, tylko tak dalej! - Dziewczyna jeszcze bardziej zła ruszyła na górę, a Lucy uśmiechnęła się szeroko.

- "Cóż.. Jak widać w grach planszowych sam seksapil zamiast mózgu czasem nie wystarczy" - pomyślała Black i z jeszcze większym uśmiechem pomaszerowała do swojego pokoju.





Na dziś już koniec, mam nadzieję, że się podobało. Dzisiaj poznaliście Lucy z innej strony, koniec smutków! Książka się rozkręca!
Zapraszam do komentowania, gwiazdkowania, a także zajrzenia do innych moich książek.

~ Pozdrawiam serdecznie ^^
~ Alicja <3

Toby&Lucy ~ bo gofry są dobreOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz