XIX

203 29 37
                                    

Hej kochani!
W końcu napisałam kolejny rozdział!
Cieszy się ktoś?
660 słów, niby tak mało, a jednak tak dużo. Przedostatni rozdział, który jestem pewna, że was zaskoczy.
Ostatni rozdział dodam w tym tygodniu, obiecuję.
Miłego czytania!
Koniecznie zostawcie swoją opinię!
~ Ala

*dwa miesiące później*


Początek marca.
Śnieg zdążył już się stopić, a słońce częściej przebijało się zza chmur. Czas płynął..
Kolejne misje, rozmowy, minuty, godziny, dni.

Rutyna

Chłopak nie czuł, że żyje.
Wszystko robił tak jakby był na to zaprogramowany.
Wstawał rano, jadł śniadanie, dzień spędzał na misji, oglądaniu telewizji, patrzeniu się w sufit i kładł się spać.
Jakby był robotem.

Lena wielokrotnie próbowała znów z nim porozmawiać.
Po ich pamiętnej rozmowie nic się nie zmieniło, jedynie to, iż Toby tkwił w stanie odrętwienia. Przestał myśleć o brązowowłosej, przestał na nią patrzeć, po prostu przestał.
Tkwił w złudnej obojętności, mając nadzieję, że wszystko co chowa nawet przed samym sobą, przeminie.

Przestali go pytać, martwić się.
Zrozumieli, że to nie ma sensu.
Że Toby'ego nie wyzwoli się z tej iluzji.

Jedynie kuzynka Otisa starała się go uratować.
Znała sytuację, więc widziała jak powoli tonie, opada na dno.
Starała się go ratować, ale ilekroć chciała porozmawiać spotykała się z zimną oraz pozorną obojętnością ze strony Rogersa.

Slenderman co raz bardziej żałował swojej ingerencji.
Może gdyby to cholerne "uczucie" go nie poruszyło, to nie przywrócił by chłopakowi wspomnień i nie skazał go na wszystko co przeżywał. Podobnie Lucy, która tkwiła w takim stanie jak on.

Oboje dostali dwie ręce, nogi, dwoje uszu, oczu.
Ale tylko jedno serce.
Żeby znaleźli to drugie do pary.

Dwa serca, bijące tym samym rytmem, równocześnie tak blisko i tak daleko. Z każdym dniem dalej.

***

Toby! - krzyknęła dziewczyna na widok chłopaka, ten widząc ją, zawrócił. Ona jak każdego dnia, nie poddawała się i biegła za nim, a gdy zamknął jej drzwi przed nosem, otworzyła je i weszła do pomieszczenia, nie zamykając ich z powrotem.

- Może teraz wyskoczysz przez okno, hę? Skoro nie ma innej drogi ucieczki.. - zapytała, a chłopak obrócił się w jej stronę.
- O co ci chodzi?!
- O co mi chodzi? Toby! Przyszedłeś do mnie dwa miesiące temu, prosząc o pomoc i wiesz co? Od tych dwóch miesięcy chodzisz jak zombie! Czy Ty widziałeś swoje odbicie w lustrze?! Te zmęczone oczy, zapadnięte policzki..
- Nic mi nie jest, okej?! Mam dość tego gadania, użalania się, płakania! Spójrz na mnie. Kogo widzisz? Jestem mordercą, odbieram życia z zimną krwią, ja nie kocham! Nikogo!
- Nie Toby, kochasz Lucy. - na dźwięk tego imienia przez ciało chłopaka przebiegł dreszcz.
- Kiedy na ciebie spojrzę, nie widzę bezuczuciowego zabójcy. Widzę przerażonego, zakochanego chłopaka, który boi się tego, że coś czuje! Uczucia są ludzkie, a kim ty jesteś? Człowiekiem! Więc do cholery jasnej przestań uciekać przed nieuniknionym i porozmawiaj z tą dziewczyną! Przywitaj się, zapytaj jak leci, w czym problem?!
- W tym, że nie chcę - odpowiedział.
- Nie chcesz czy się boisz, hm?
- Nie chcę.
- Jesteś tchórzem.
- Pierdol się Lena! Mam dość twoich mądrych rad, myślisz, że wiesz wszystko?! Rozumiesz czy wiesz, hm?! Przestań za mną biegać i zgrywać bohaterkę! Bo mam już tego kurwa dość, kiedy do ciebie przyszedłem chciałem rady, a nie tego co odpierdalasz.
- Biegam za tobą, bo się martwię, bo wiem jak musisz cierpieć i chcę ci pomóc, i wciąż wierzę, że z tej sytuacji jest jakieś wyjście, że jest dla ciebie ratunek! Tylko ja ci zostałam, inni spisali cię na straty.
- Naprawdę myślisz, że to mnie rusza? Nie, ani trochę, mam to kurwa gdzieś!
- Kłamiesz! Jak długo będziesz jeszcze okłamywał sam siebie? To droga donikąd, w dodatku cię wykańcza!
- Kurwa, Otis, do ciebie chyba naprawdę nic nie dociera! Gdybym z nią porozmawiał, to co miałbym jej twoim zdaniem powiedzieć?! Że ją kurwa kocham? - wypowiadając ostatnie zdanie sciszył głos, a po jego twarzy spłynęło kilka łez. Lena nie wiedziała co odpowiedzieć.
- Kocham ją, tak kurewsko kocham Lucy, że jestem w stanie dać jej szczęśliwe życie, beze mnie. -

- Słucham? -

Toby odwrócił się w stronę otwartych na oścież drzwi i zaniemówił. Przed wejściem do pokoju stała oniemiała Lucy.
- Chyba powinnam zostawić was samych - powiedziała Lena i jak najszybciej opuściła pomieszczenie.

- Możemy porozmawiać? - wykrztusił Toby po kilku minutach milczenia, starając się nie wypluć serca, które podeszło mu do gardła, kiedy Black powoli pokiwała głową.

Toby&Lucy ~ bo gofry są dobreOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz