Rozdział 25

618 55 22
                                    

Pod ostatnim rozdziałem nie widziałam żadnych komentarzy, wakacje widzę się udzielają :)
Jak je spędzacie? Śmiało piszcie w komentarzach lub w prywatnych wiadomościach, chętnie poczytam :) Jeśli ogólnie chciałby ktoś popisać, zapraszam :D

Mam nadzieję, że tym razem będą choć 3 komentarze :*

enjoy, x

----------

Harry wymknął się ze skrzydła szpitalnego kilka minut przed północą. Pani Pomfrey zajrzy do niego dopiero rano, więc Potter nie obawiał się, że zostanie przyłapany. Wyszedł cicho z pomieszczenia, kierując się na błonia. Przed zamkiem czekał już na niego Nott.

-Twoi gryfońscy przyjaciele mnie zabiją, jak się dowiedzą, że pozwoliłem Ci opuścić Hogwart.

-Spokojnie, Theo. Nikt się nie dowie.

-Dobra, rusz się już, zanim serio ktoś nas złapie. Choćby twój pieprzony zazdrosny chłopak!

-Nie wiem, kto go pieprzy, ale nie obchodzi mnie to. Jak na razie to nie jest mój chłopak.

Ślizgon zaczerwienił się, powodując chichot u gryfona. Trzepnął go w ramię i ruszyli w stronę zakazanego lasu. Dopiero po chwili do niego dotarł sens słów gryfona.

-Jak to nie jest twoim chłopakiem?

Potter mruknął, że to nie pora, po czym przyspieszył, znikając w lesie.

Theodore wiedział, że nie powinien pozwolić Harry'emu opuszczać skrzydło szpitalne. Szczególnie teraz, po kłótni z Malfoyem, spotkanie z byłym nie było najlepszym pomysłem.

A Harry wiedział, że nie powinien iść do Cedrika.

Draco wszedł do skrzydła szpitalnego jeszcze przed siódmą. Podszedł do łóżka ukochanego i zauważył, że ten jest przykryty aż po szyję. Rozczulił się na ten widok i delikatnie próbował odsunąć kołdrę, ale Harry nie puszczał. Arystokrata pokręcił głową z niedowierzaniem i spróbował ponownie. Wiedział, że gdyby się nie pokłócili i prawie rozstali, to miałby przyjemniejszy sposób budzenia. Niestety, teraz Harry nie chciał mieć z nim za wiele do czynienia. I chociaż kazał się Draco nie pokazywać, to blondyn naprawdę musiał sprawdzić, co z ukochanym. Szarpnął za kołdrę. Potter mruknął niezadowolony i otworzył najpierw jedno, a potem drugie oko. Uśmiechnął się zaspany, jednak szybko uśmiech znikł, a pojawiła się złość. Nie wyszedł spod kołdry, a w jego oczach malowało się nieznane Draco uczucie. Arystokrata westchnął i kazał się trochę przesunąć, żeby miał, gdzie usiąść, a to wiązało się z wyjściem spod kołdry.

Na twarzy gryfona pojawił się ledwo zauważalny strach, ale posłusznie zrobił miejsce.

W Wielkiej Sali jak zwykle panował gwar. Dumbledore siedział spokojnie, obserwując całe zamieszanie. Nie chciał jeszcze ich uspokajać, ani przekazywać im wiadomości, ale już powoli miał dość. Czekał na Draco i Harry'ego, którzy lada chwila powinni pojawić się na śniadaniu. Powinni.

Nott był spięty. Nie można było tego nie zauważyć. Unikał kolegów z domu, ale przede wszystkim uciekał przed gryfonami. Wiedział, że jeśli go dopadną, wypytają o wszystko. A on im wygada, bo Harry jest też ich przyjacielem. Na szczęście, nie widział nigdzie Draco, więc przynajmniej jemu nie będzie nic tłumaczył. Nie, żeby komukolwiek miał zamiar...

-NOTT!

Drgnął, kiedy usłyszał donośny, żeński głos. Niepewnie odwrócił się w stronę, z której dobiegał.

Cholera.

Hermiona Granger stała za nim, z rękami założonymi na piersi.

Kiedy pani Pomfrey już pozwoliła Harry'emu wrócić, było po dziewiątej, więc chłopcy powinni być już na śniadaniu. Dawno. Szybko więc się zebrali, kierując się na Wielką Salę. Harry postanowił, że po śniadaniu szybko się ogarnie. W końcu między posiłkiem a eliksirami było trochę czasu..

Otherside||DRARRY OTP ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz