Zostawiając list, wyjechali. Nie wiem na ile, wiem, że pudła pozostawione w moim pokoju z napisem ubrania i zabawki muszą zostać napełnione w przeciągu kilku godzin.
Weszłam do domu z panią Anderson, od pewnego czasu i tak pomieszkiwałam u niej, było to wygodne zważając na ilość spędzanego wspólnie czasu, nie byłam tu już dobrych kilka tygodni, więc ilość moich rzeczy do spakowania była ograniczona.
Można powiedzieć, że przeprowadzałam się nieświadomie od pewnego czasu.
Wciąż dziwił mnie fakt braku mojego nieszczęścia, miałam prawie 14 lat, zostałam sama, rodzice prawdopodobnie wyrzekli się obowiązku wychowania mnie, miałam codziennie koszmary, miałam zamieszkać u obcej mi kobiety i jej syna, jak wyrzutek i byłam pusta, zero rozpaczy, wylanych łez, nic.
Wracając do zapisu moich spostrzeżeń, koszmary powtarzały się, co jakiś czas dochodziły mi do nich pewne szczegóły, tak jakby czekały na mnie, aż sama w życiu realnym ruszę do przodu, będąc już 14 latką, osobą doroślejszą, postanowiłam ruszyć tę sprawę.
Moją pierwszą narzuconą myślą, było wspomnienie peruki.
Udałam się do sekretariatu, mając nadzieję na znalezienie spisu osób sprawujących rolę ochroniarzy na dawnej dyskotece, była ona mała, jednak samo jej istnienie popędzało do działania.
Dziękuję Bogu za miłe babki w sekretariacie. 7 nazwisk.
Postanowiłam pod pozorem udzielenia wywiadu do szkolnej gazetki porozmawiać z każdym, każda informacja mogła okazać się przydatną. Po kilku dniach, kilku rozmowach, miałam sporządzone 4 notatki, pozostały mi 3 osoby.
Dom państwa Brugirhs, młode małżeństwo, dwójka dzieci, jeden z nich Andy, uczeń 2 klasy, mój kolega z ,,widzenia''. Telefonicznie jego ojciec zgodził się na udzielenie mi kilku informacji.
Po godzinie wywiadu wyszłam w miarę moich możliwości wywiedzona w jego życiorys, miał 36 lat, pracował w miejskim szpitalu, jego żona- Amy, była przewodnikiem, małżeństwo od 14 lat, szczęśliwe, ojciec udzielał się charytatywnie, idealna rodzina, poza tym zadbany dom bez skaz, nie wykazało to u mnie żadnych podejrzeń. Podobnie jak pozostałe 6 rodzin, więc mimo moich chęci pozostałam z niczym.
Wtedy naszedł mnie nowy, odrębny sen, dziwny.
Stałam w swoim korytarzu, rozpoznałam miejsce bo kolorach ścian, wykładzinie, obrazach i innych pierdołach, jednak jego zakończenie było inne, zawsze były tam drzwi do gabinetu ojca, teraz widziałam tam regał, lekko odchylony, proszący się o odsunięcie, podeszłam niepewnie kładąc dłonie na meblu, pchnęłam z całej siły, jednak ten nie chciał ustąpić, był niczym przyklejony. Następną sceną były spadające na mnie książki, rozpoznałam w nich podręczniki medycyny, te same które kiedyś widniały na regale ojca, które tak łatwo utkwiły w mojej pamięci.
Wiedziałam. Muszę tam wrócić.
CZYTASZ
Hey dad.
FanficWszystko było dobrze, aż do momentu moich 12 urodzin. Wszystko znów było dobrze, kiedy go poznałam.