Adoptowana

357 10 2
                                    

-Al...ale jak to - powiedziałam sama do siebie. 

-Hope co się stanie jak cię zabiorą..... - powiedziała Zalia przez łzy - ja nie chce, przecież mówiłaś ,że zawsze będziemy razem.

-Wszystko będzie dobrze - przytuliłam mocniej dziewczynkę - obiecuję.

-Hope ktoś do ciebie ! - usłyszałam krzyk na końcu korytarza. 

Złapałam małą za rękę i powędrowałam w głąb korytarz.Stanęłam przed drzwiami do pokoju w którym mieszkałyśmy.

-Posłuchaj - kucnęłam przed Zalią - ja teraz tam pójdę ,a ty tutaj poczekasz dobrze?

-Ale.... - dziewczynka chciała coś powiedzieć ,lecz się zawahała.

-Wszystko będzie dobrze skarbię - pocałowałam ją w czoło i poszłam w kierunku pary siedzącej przy stoliku.

-To jest Hope - przedstawiła mnie Marija ,czyli tak jakby dyrektorka sierocińca, jest bardzo miłą i uczynną kobietą ,zastępuję nam wszystkim matki.

-Dzień dobry - powiedziałam z grzeczności i usiadłam przy stoliku na przeciwko pary.

Spojrzałam na ludzi siedzących przede mną.Był to mężczyzna.Miał około 40 lat ,ale wyglądał na dość młodego .Był wysportowany .Miał brązowe włosy i tego samego koloru oczy.Przy nim siedziała kobieta jej włosy także były brązowe ,a oczy zielone .Oboje byli ubrani bardzo schludnie.Mężczyzna miał na sobie garnitur ,a kobieta dopasowaną ,jasno żółtą sukienkę.

-Miło nam cię poznać - wyciągnął do mnie rękę mężczyzna.

Uścisnęłam ją.

-Nazywam się Carlos ,ale możesz mówić mi Carl.

-Ja nazywam się Rose - powiedziała z uśmiechem na twarzy kobieta.

-Hope powiedz coś - tyrpnęła mnie Marija.

-W porządku nie musi do nas dużo mówić - powiedziała Rose.

-Chyba wiesz po co tu przyszliśmy - mężczyzna powiedział i wymienił spojrzenia z kobietą.

kuliłam się na krześle ,wiedziałam ,że kiedyś zostaniemy rozdzielone ,ale nie wiedziałam ,że nastąpi to tak szybko.Myślałam ,że jestem już na to przygotowana ,lecz jednak tak nie jest.

-Hope nie możesz przez cały czas siedzieć i nic nie mówić - skarciła mnie Marija - wiem ,że to dla ciebie nowa sytuacja,ale powiedz coś.  

-Czemu akurat ja.

-Chcielibyśmy abyś dołączyła do naszej rodziny - dodała Rose - widzieliśmy jak ostatnio pomogłaś odnaleźć matkę zgubionemu dziecku i jak bawiłaś się z dziećmi na placu zabaw.

-Chcieliśmy aby taka osoba jak ty dołączyła do naszej rodziny - powiedział Carl - jesteś troskliwa i opiekuńcza.

-Nie spędzamy za dużo czasu w domu ,więc chcielibyśmy abyś pomagała przy opiece nad domem i... 

-I chcieliśmy powiększyć naszą rodzinę.

Nagle do pokoju wbiegła płacząca Zalia, która wskoczyła mi na kolana i mocno przytuliła.

-Nie odchodź ode mnie Hope proszę - szlochała dziewczynka.

Wtuliłam ją w siebie i głaskałam czulę po głowię.

-A to kto - zapytała z uśmiechem na twarzy Rose.

-A..o to jest Zalia - odpowiedziała Marija - jest bardzo zżyta z Hope ,myślałam ,że śpi.

-Czy one są siostrami - zapytał Carl.

-Nie - powiedziała Kobieta - dobrze skarbie proszę czy mogła byś iść do pokoju.

Dziewczynka nie reagowała ,jedyne co zrobiła to mocniej się we mnie wtuliła.Musiałam zareagować

-Mówiłam ci żebyś została w pokoju .

-Al..ale ja nie chce żebyś odchodziła. 

Westchnęłam.

-Wiem,wiem ,a teraz zmykaj do pokoju.

-Ale...

-No idź ,bo nie będziesz mogła się już dziś do mnie przytulać.

Dziewczynka jak na rozkaz zeszła z moich kolan i powędrowała do pokoju.

-Przepraszamy za nią ona po prostu.... - powiedziała Marija

-Rozumiem  - odpowiedział Carl

Para wstała ,a mężczyzna powiedział:

-Hope my musimy już iść ,wiem ,że ta wiadomość nie jest za dobra ,ale chcemy abyś zaczęła się na jutro pakować ,ponieważ......

-Ponieważ chcemy cię adoptować - dokończyła kobieta

Na te słowa coś we mnie pękło .Nie wiedziałam jak wytłumaczę to Zali.....


Mam nadzieje ,że podzielisz się opinią w komentarzach .Śledź moje poczytania na wattpadzie poprzez obserwowanie mojego konta.

~Sky 




Niebieskie Oczy Nie Kłamią[ZAKOŃCZONA?]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz