-Skończyłam już jeść - powiedziała Zalia podając mi miskę ,która jeszcze 5 minut temu była wypełniona po brzegi jedzeniem.
Wzięłam naczynie od dziewczynki i położyłam je na szafce nocnej koło łóżka.
-Ja już będę się zbierać powiedziałam wstając - czy możesz odnieść potem miskę do kuchni?
-Tak mogę - odpowiedziała dziewczynka.
W jej głosie było słychać smutek.
-Znowu to zaczynasz - opadłam na łóżka ze zrezygnowaniem i popatrzyłam się na dziewczynkę.
Patrzyła ona w podłogę nic nie mówiąc.
Westchnęłam głośno...
-Boże co z ciebie za dziecko...
-Nie była bym taka jakbyś nie odeszła - powiedziała z wściekłością w głosie dziewczynka.
-Teraz na kłótnie ci się zebrało? - odpowiedziałam nie przejmując się komentarzem Zali.
Dziewczynka skrzyżowała ręce i odwróciła się do mnie plecami ,a na jej twarzy malował się tak zwany "foch".
Poczochrałam czule Zalie po główce i powiedziałam:
-I tak kocham cię ty mój mały urwisie.
Dziewczynka skierowała swoją twarz ku mojej i szeroko się uśmiechnęła tak ,że mogłam policzyć jej wszystkie bieluteńkie zęby.
**********
Szłam jedną z miejskich uliczek gdy nagle poczułam rękę na ramieniu.Dłoń zacisnęła się tak mocno ,że pod wpływem bólu ugięłam kolana.Ktoś złapał mnie w pasie i przyłożył mi do ust szmatkę.Starałam się wyrwać ,szarpałam się z całej siły.Po kilku minutach moje działania były już bez skuteczne ,ponieważ moje ciało odmawiało posłuszeństwa ,a powieki stały się ciężkie.W tej jednej chwili uświadomiłam sobie co się dzieje...
Porwali mnie.....
Jedyne co dalej pamiętałam to ciemność....
***********
Kiedy powoli robiłam się bardziej przytomna ,próbowałam otworzyć oczy ,ale widziałam tylko ciemność .Po kilku sekundach uzmysłowiłam sobie ,że oczy miałam przysłonięte jakąś szmatką.Siedziałam na krześle,ręce i nogi były obwiązane grubym sznurem.Nie słyszałam żadnych kroków,szeptów ,czy nawet oddechów.Wtem ktoś wszedł do pomieszczenia:
-Jak ku*wa mogliście ją porwać!? - usłyszałam męski głos.
Sądząc po ilościach kroków.Niedaleko mnie stały około 2 osoby.Nie wiem kiedy ani gdzie wyostrzyłam sobie zmysły ,ale mam nadzieje ,że mój "pseudo" 7 zmysł nie zawiedzie.
-To nie było porwanie tylko nieświadome odwiedziny - odezwał się drugi facet.
Usłyszałam jak ktoś wypuścił powietrze.
-Niech ci będzie ,ale nie mogliście załatwić tego jakoś łagodniej?
-Jakoś tak wyszło.
Poczułam jak sznur na moich rękach i nogach rozluźnia się ,a następnie opada.Szmatka na oczach także została rozwiązana.Kiedy mój wzrok przyzwyczaił się do światła mogłam rozejrzeć się po pomieszczeniu.Wyglądało na to ,że jestem w piwnicy.Przede mną stało dwóch mężczyzn.Na oko obaj chodzili do 2 lub 1 liceum.Pierwszy posiadał blond włosy ,które były rozczochrane w każdą możliwą stronę oraz fiołkowe śmiejące się oczy ,które mogły by sprawić ,że na twarzy każdej osobie która się w nie spojrzy pojawi się ogromny uśmiech.Drugi miał.... Lśniące kasztanowe włosy ,które były rozkopane ,ale specjalnie, jego oczy, nie do opisania.... Niebieskie jak ocean.... nie jak niebo ,które wisi nad nad nami.Czułam każde jego spojrzenie ,powoli przesuwał wzrok z góry do dołu mojego ciała dokładnie studiując każdy ich szczegół.Nigdy nie zachwyciłam się tak bardzo jakimkolwiek chłopakiem,ale on.... on coś w sobie miał... coś czego nikt inny nie ma....
Akcja zaczyna powoli się rozkręcać.Mam nadzieje ,że nie brakuje wrażeń.Jeśli nie będę zbyt leniwa napiszę dziś kolejny rozdzialik.
~Sky
CZYTASZ
Niebieskie Oczy Nie Kłamią[ZAKOŃCZONA?]
Romance[Fragment] Zakręciłam kran i spojrzałam w lustro. Ta sama dziewczyna. Te same ciemno blond włosy. Te same piwne oczy. Niby wszystko takie same. A jednak coś się zmieniło. -Kurwa - kopnęłam w szafkę pod umywalką. Zniszczyłeś wszystko. Miałam zacząć w...