Z kim idzie się spotkać Hope? #wybitnanazwarozdziału

265 10 0
                                    

Była 13 ,a ja od śniadania nie rozmawiałam z chłopakami.

Usłyszałam pukanie do drzwi.Postanowiłam ,że otworzę.Przede mną stała cała trójka.Wszyscy trzej byli bez koszulek.No mogę spokojnie powiedzieć,że miałam 3 kaloryfery w domu.

-Chcesz iść z nami na plaże? -zapytał Peter.

-Sorki ,ale idę się teraz z kimś spotkać.

-O... szkoda - powiedział Toby z miną smutnego szczeniaczka.

-Nie przekonasz mnie ,już Zal... - ugryzłam się w język.

Po ch*j chcesz im powiedzieć o Zalji(Nigdy nie wiem jak poprawnie pisze się jej imię)

- Co? -zapytał Toby.

-Nieważne.

-Dokończ jak zaczęłaś mówić - powiedział Olivier z chamskim wyrazem twarzy.

-Dobrze -odwróciłam się w stronę chłopaków. 

Choć mówiłam do całej trójki to i tak patrzyłam prosto w oczy Oliviera.Dosłownie wierciłam go wzrokiem.Trochę zrzedła mu mina.Zawsze byłam dobra w morderczych spojrzeniach.

-Już "zalukałam" jak uodpornić się na ten wyraz twarzy - postanowiłam wymyślić coś abstrakcyjnego niż powiedzieć im o mojej przyszywanej siostrze.

-Taki wyraz w ogóle istnieje? - zapytał Olivier.

-W moim słowniku tak -odpowiedziałam.

-potrafisz odpowiadać tylko sucharami ?

-No nie wiem...- udawałam zamyśloną - nie,gadam tak tylko z takimi osłami jak ty.

-Kotek wysunął pazurki.

-To miał byś komplement?

-Dobra nie docinajcie sobie - wepchnął się Peter - Hope nie idzie z nami i kropka.

Kiedy chłopcy wyszli z pokoju wzięłam torbę(zdjęcie na dolę). #czarodziejkizksiężyca

  spakowałam do niej kilka rzeczy

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

  spakowałam do niej kilka rzeczy.Stwierdziłam ,że się przebiorę.Przecież nie wyjdę na ulicę w dresach.Aż tak niedziewczęca to ja nie jestem.

Tak wiem ,że dziś jest gorąco ,ale ja tego zbyt nie odczuwam

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Tak wiem ,że dziś jest gorąco ,ale ja tego zbyt nie odczuwam.Mogłam chodzić nawet w kurtce ocieplanej ,a ja nadal miała bym normalną temperaturę ciała.Nie wiem skąd się to wzięło ,ale moje ciało jest obojętne na temperaturę.To znaczy,że może padać ogniem ,a ja normalnie mogę se chodzić na spacerki.

Wyszłam z domu i skierowałam się prosto do sierocińca.Postanowiłam zrobić niespodziankę Zali .Droga zajęła mi jakieś 10 minut.Stałam przed ogromnymi drewnianymi drzwiami do mojego starego "domu" w którym wychowywałam się od kiedy pamiętam.Powoli złapałam za klamkę i pchnęłam drzwi do przodu.Z kuchni dochodził hałas.Przypomniały mi się czasy kiedy pomagałam Marii przy gotowaniu obiadu i karmieniu dzieciaków.Teraz to wszystko minęło.

-Poczekajcie dzieciaki ktoś przyszedł - po tych słowach usłyszałam kroki w moim kierunku.

Z kuchni wyszła moja niedawna opiekunka.Miała na sobie poplamiony fartuch ,a na ramieniu wisiała jej brudna ścierka.

-Hope... - powiedziała z wielkim uśmiechem na twarzy i ze łzami w oczach - jak dobrze cię widzieć.

Kobieta rzuciła się na mnie i zamknęła w pełnym czułości uścisku.

-Mi też dobrze cię widzieć - powiedziałam z uśmiechem kiedy Maria wypuściła mnie z uścisku.

-Dobrze,że jesteś ,musisz iść do Zali i ją nakarmić - wyraz twarzy kobiety zmienił się.

Było widać ,że martwiła się o dziewczynkę.Przewidywałam ,że nie będzie chciała nic jeść ,albo mówić.

-Dobrze - odpowiedziałam - tylko przynieś mi jedzenie z kuchni,wole do niej nie wchodzić ,bo znając dzieciaki wyszło by z tego duże zamieszanie.

Kobieta powędrowała szybkim krokiem do kuchni.Wróciła z miską wypełnioną ryżem z różnego rodzaju warzywami i łyżką.

-Proszę - podała mi miskę - mam nadzieje ,że coś zdziałasz.

Skierowałam się w stronę pokoju.Kiedy stałam już przed drzwiami postanowiłam zapukać.

-Nie chcę jedzenia - usłyszałam piskliwy głosik dziewczynki.

-Na pewno ? -weszłam do pokoju ,a na twarzy Zali malowało się zdziwienie pomieszane ze szczęściem.

Dziewczynka rzuciła się w moją stronę i mocno mnie przytuliła.

-Spokojnie ja przyszła tylko cię nakarmić.

Zalia nic nie odpowiedziała tylko dalej się do mnie tuliła.

-Dobra koniec tych czułości - powiedziałam stanowczo - siadaj na łóżko.

Dziewczynka posłusznie na nim siadła ,a ja obok niej.

-Miałaś być silna - mówiąc to otarłam kilka zabłąkanych łez spływających po jej policzkach.

-Wiem... - mówiła Zalia patrząc się w podłogę.

-Dobrze ten jeden raz ci wybaczę... - powiedziałam z niechęcią w głosie.

-Naprawdę? - dziewczynka zwróciła głowę w moją stronę.

Widać było ,że naprawdę jej ulżyło po moich słowach.Chyba naprawdę zależało jej na takich słowach.

-Wybaczę ci całkowicie jeśli zjesz to jedzenie - wskazałam na miskę z ryżem - i nie będziesz się już głodziła.

-Dobrze - powiedziała Zalia z uśmiechem na twarzy.

-Dobra ,a teraz jedz.

-Tak jest - zasalutowała dziewczynka i zaczęła jeść zawartość miski.


Mam nadzieję ,że spodoba się wam ten rozdział.Od razu przepraszam was za błędy w tym i innych rozdziałam.Nigdy nie byłam dobra w poprawnej pisowni i gramatyce.Zapraszam was do czytania także moich inny opowiadań.

~Sky

Niebieskie Oczy Nie Kłamią[ZAKOŃCZONA?]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz