-Idziesz z nami czy wracasz do domu?
Chwilę myślałam nad odpowiedzią ,ale stwierdziłam ,że trochę zabawy nie zaszkodzi.
-Idę - powiedziałam stanowczo.
Daniel uśmiechnął się łobuzersko.
-W takim razie - chłopak otworzył drzwi.
Wyszłam z pomieszczenia.Moim oczom ukazał się długi korytarz jak z horroru.Podłoga oraz ściany były zrobione z kamienia, przez cały korytarz ciągnęły się różnego rodzaju drzwi do nieznanych mi pomieszczeń.Na suficie przez całą długość ciągnęły się zakurzone lampki ,które wszystko oświetlały.
-Strasznie ,prawda - zapytał Lucky wychodzący z pomieszczenia.
-Może trochę - odpowiedziałam.
-Nie boisz się ?
-Nie bardzo.
-Dobra może już stąd pójdziemy - powiedział Daniel.
Chłopaki prowadzili mnie przez długi korytarz.Droga ciągnęła mi się w nieskończoność.Po kilkunastominutowej wędrówce moim oczom ukazały się duże drewniane drzwi.Zawiasy pokrywała cienka warstwa rdzy ,a drzwi same w sobie wyglądały na bardzo stare.
-A ,więc(zdania nie zaczyna się od "więc")panie przodem - powiedział Daniel i pchnął ogromne,drewniane drzwi do przodu.
Przekroczyłam próg.Znów moim oczom ukazał się korytarz.Był bardziej zadbany.Ściany pokryte były białą farbą,kafelki doskonale umyte i wypastowane,ogromne okna ciągnące się przez całą długość korytarza oraz kilkanaście par drzwi wykonanych z najlepszej jakości drewna.Nawet te którymi weszliśmy z drugiej strony wyglądały na bardzo zadbane.
-Łał - nie wiedziałam co powiedzieć.Było tu tak pięknie.
-Aż tak ci się tu podoba? -zapytał Lucky.
-No... - powiedziałam rozglądając się dookoła.
-Szkoła jak szkoła - odpowiedział Lucky i włożył ręce do kieszeni.
-Zaraz,co powiedziałeś? to jest szkoła?
-No tak ,a co.
Prychnęłam
-Jeśli chcieliście mnie porwać to chociaż mogliście wymyślić inne miejsce w którym mnie umieścicie.
-To nie było porwanie.
-Niech ci będzie - powiedziałam krzyżując ręce na piersi i przewracając oczami.
-Ale co masz ze szkołą ,przecież przed chwilą ci się tu podobało.
-Są wakacje ,chyba to normalne ,że nie chcę mieć nic wspólnego ze szkołą.
-Dobra przestańcie się kłócić i przejdźmy do zwiedzania - wepchnął się Daniel.
-Po ch*j będę zwiedzała szkołę w wakacje.
-Masz cięty język - powiedział Lucky - lubię takie - dodał chłopak.
Znów prychnęłam.
*perspektywa Daniela*
Kiedy usłyszałem słowa Lucky'ego myślałem ,że zaszyję mu tą niewyparzoną gębę.Ja pierwszy do niej zarwałem.
-Stary ogarnij du*ę - powiedziałem lekko wkurzony.
-Mam jeszcze szansę skoro jej nie bzykałeś.
-Dobra teraz już przegiąłeś.
Zamachnąłem się i chciałem walnąć chłopaka zaciśniętą pięścią w twarz ,ale coś mi przerwało ,a raczej ktoś.Pięść zatrzymała się kilka centymetrów od twarzy chłopaka który był teraz sparaliżowany.Moją zaciśniętą dłoń z całej siły otuliła mała rączka.Była to Hope która jakimś cudem powstrzymała mój zamach.Nikomu się to do tej pory nie udało.Przez chwile dziewczyna stała patrząc na swoją rękę zaciśniętą na mojej pięści ,aż w końcu:
-Ał,ał,ał,ał,ałłłłł...... - powiedziała podskakując - czy ty ćwiczysz ręce podnoszą głazy?
-J....jak ty to zrobiłaś? - zapytałem z niedowierzaniem kiedy odsunąłem swoją rękę od nadal sparaliżowanego chłopaka.
-Co zrobiłam? - dziewczyna nadal próbowała stłumić ból w ręce.
-Powstrzymałaś moją pięść.
*perspektywa Hope*
No właśnie..... jak ja to zrobiłam?To był odruch.Nawet nie wiem skąd on się wziął.
-Sama nie wiem.
-Nikomu się to jeszcze nie udało ,a w szczególności dziewczynie.
Lucky obudził się z transu i spojrzał na mnie zdziwionym wzrokiem.
-Co się stało? - zapytał cicho.
-Nic szczególnego - odpowiedział Daniel obojętnym głosem tak jakby nic wcześniej się nie stało.
Złapał kolegę za ramiona ,zwrócił plecami do mnie i zaczął go kierować prosto.
-Czy dostałem w twarz ? - zapytał zdezorientowany Lucky kiedy Daniel go prowadził.
-Nie stary ,nie dostałeś nadal masz tak samo brzydki ryj jak wcześniej.
Wiem ,że długo nie było rozdziałów ,ale mi się nie chciało nic robić.Taka moja natura.
~Sky
CZYTASZ
Niebieskie Oczy Nie Kłamią[ZAKOŃCZONA?]
Roman d'amour[Fragment] Zakręciłam kran i spojrzałam w lustro. Ta sama dziewczyna. Te same ciemno blond włosy. Te same piwne oczy. Niby wszystko takie same. A jednak coś się zmieniło. -Kurwa - kopnęłam w szafkę pod umywalką. Zniszczyłeś wszystko. Miałam zacząć w...