9. Three hours later

108 3 0
                                    

Jeszcze, powtarzam JESZCZE za sobą nie płakaliśmy, bo będziemy się widzieć jutro bardzo wcześnie.. Tak, moi przyjaciele będą odprowadzać mnie na lotnisko... Cieszę się bardzo, że mam i mam nadzieję, że wciąż będę miała takich wspaniałych przyjaciół.

Zaczęłam iść w stronę domu. Droga jak droga... Miasto pięknie oświetlone, każdy dom przystrojony kwiatami, z dużymi ogrodami... Szłam powoli, by ostatni raz przyjrzeć się miastu, w którym spędziłam całe swoje życie.

Czy tata nie może pracować tu? W Nowym Yorku? Ale przynajmniej teraz będzie z nami cały czas.

Moje rozmyślania przerwał pies sąsiadów, który warknął na mój widok. Pies tak samo głupi jak sąsiedzi...- powiedziałam cicho.

Weszłam do domu, w którym ujrzałam już moją mamę pakującą swoje rzeczy i Alexa jedzącego tosty xd.

-Hej mamo, elo Alex!- krzyknęłam na powitanie.
-O cześć córciu.- odpowiedziała mi rodzicielka.
-Elo!- krzyknął mój brat.
-Idź się spakuj. Bo mamy być na lotnisku o 6:00, a ty masz się jeszcze wyspać.- zaczęła mama.
-Dobrze, już idę.- odpowiedziałam.

Weszłam do swojego pokoju i zaczęłam rozglądać się po całym pomieszczeniu. Dlaczego? To tak samo jak z miastem. Rozglądasz się, aby przypomnieć sobie te wszystkie piękne chwile spędzone w tym miejscu.

Ale JUST DO IT trzeba się spakować!

                                                                                    THREE HOURS LATER...

Ok. W końcu! Spakowałam wszystko! Dosłownie! No oprócz mebli, które tu zostaną.

Zeszłam do kuchni na kolację czekającą już na stole. Szybko zjadłam posiłek, po czym poszłam na górę.

Wzięłam gorącą kąpiel  i wykonałam pozostałą wieczorną rutynę.

Gdy spojrzałam na zegarek była 22:07. Stwierdziłam, że położę się już spać, bo jutro muszę bardzo wcześnie wstać.

Rano obudziłam się- a nie sorry, obudził mnie Alex, ale nie w taki sposób jak ostatnio. Patrząc na zegarek, na którym widniała godzina 4:30, stwierdziłam iż mój brat ma niedorozwój i poszłam dalej spać. Nie na długo, bo może po 10 minutach obudził mnie budzik z notatką:

                                        WSTAWAJ BO NIE ZDĄŻYSZ NA SAMOLOT!

O fuck! Znaczy kwak...

Sorry Alex, jednak ja mam niedorozwój. Zerwałam się z łóżka i szybko wzięłam prysznic oraz ubrałam się w to:

Pomalowałam usta i wytuszowałam rzęsy, po czym zeszłam do kuchni, w której siedzieli już domownicy

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Pomalowałam usta i wytuszowałam rzęsy, po czym zeszłam do kuchni, w której siedzieli już domownicy...

Birthday game | L.DOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz