1. Zmiany...

6.9K 370 80
                                    

Nastała ta chwila, ten dzień, na który czekałam cały rok szkolny - wakacje. Ja naprawdę nienawidziłam tej szkoły. Wiem, że to jedna z najbardziej znanych czarodziejskich szkół na świecie, ale błagam was... Dzień w dzień muszę znosić te panienki z tym ich francuskim akcentem i jeszcze te szaty... Jak ja ich nie lubię. Wolę chodzić w moich ulubionych dżinsach oraz luźnej, wygodnej bluzie, niż w tych strasznie niewygodnych, błękitnych sukieneczkach. Przynajmniej w trakcie ferii letnich mogę odetchnąć z ulgą. Przez całe dwa miesiące mam wolne od tej niby wybitnej szkoły. Dwa miesiące luzu. Na to czekałam, lecz nie wiem czy to tak wspaniale.

Co prawda nienawidziłam Beauxbatons, ale na nudę narzekać nie mogłam. Zdarzały się całkiem zabawne akcje. Najbardziej zapadła mi w pamięci wpadka Diny. Gdy poszła się umyć napotkała pod prysznicem ciekawego towarzysza, a okazał nim się pająk. Malutki, niewinny pajączek, a ile radości może sprawić. No może bardziej mi, niż Dinie, ale to bez znaczenia. Do dzisiaj mam w pamięci moją znajomą biegającą po dormitorium jednocześnie krzycząc w niebo głosy. To było całkiem zabawne. Będzie mi brakowało takich akcji przez najbliższe dwa miesiące.

Wakacje raczej ciekawe nie będą. Takie jak co roku, czyli zero wyjazdów, ciągłe zapracowanie moich rodziców i ja co wieczór, jeśli nie cały dzień z książką... Jakoś będę musiała to przeżyć. Zaczęłam już myśleć o tym jakie książki mam zamiar przeczytać, gdy nagle z moich „fantazji" wyrwał mnie głos mojej mamy.

-Sara, zejdź na chwilkę na dół! - krzyknęła.

-Już biegnę!

To pewnie coś ważnego. Rodzice rzadko mnie wołają, a to z powodu tej ich pracy... Rozumiem, że kariera jest ważna, ale gdzie rodzina?

-Jestem. To coś ważnego? – zapytałam.

-W sumie to tak, usiądź – rzekła moja rodzicielka.

-Bardzo dobrze wiesz jak poświęcamy się naszej pracy... - zaczął ojciec.

Świetnie. Znowu ta ich praca. Zresztą na co ja liczyłam? Na to, że zaraz ogłoszą mi, że mam się pakować, bo wyjeżdżamy na dwutygodniowe wakacje?

-Sara, słuchaj. Razem z tatą musimy wyjechać w sprawach służbowych za granicę i nie możemy cię ze sobą zabrać - dokończyła moja matka.

-Co ale jak to? Czyli co ze mną będzie?!

-Spokojnie. Będziesz mieszkała na ten czas u wuja Alastora. Przyjedzie po ciebie już jutro, więc musisz się zacząć pakować.

-Do wuja Alastora? Ale jak ja będę chodziła do szkoły? On przecież nie mieszka we Francji.

-Wraz z przeprowadzką zmieniasz szkołę, w której zresztą Alastor będzie uczył, więc będzie miał cię na oku.

Z tym to się akurat zgodzę. Oko to ma bardzo charakterystyczne i z pewnością wszystko zauważy...

-Dobrze, w takim razie chyba zacznę się pakować. To ja lecę na górę!

Nie wiedziałam co mam myśleć. Z jednej strony się cieszyłam, bo w lubiłam wuja Alastora, co prawda był dość dziwny, ale ja go serio lubiłam. Miałam z nim całkiem niezły kontakt. Z drugiej jednak strony nie chce zbytnio wszystkiego zmieniać. To za dużo jak na jeden raz. Przeprowadzka, nowa szkoła, nowe otoczenie... Może nowi znajomi? Może to początek czegoś lepszego? Właśnie rozpoczynam swój nowy rozdział...

***

Hej,

Więc jest! Tak, to mój pierwszy rozdział i powiem wam szczerze, że jestem z niego nawet zadowolona. Myślę, że w sumie dobrze mi wyszedł jak na ten początek. Mam nadzieje, że wam się spodoba. No to do następnego

Nowy rozdział | Sara Moody [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz