Gdy zbliżaliśmy się do domu Weasleyów czuć było już świąteczną atmosferę, cieszyłam się, że tu jestem.
-Dzień dobry! – wykrzyczałam jak weszłam do środka.
-Witaj Saro! – przytuliła mnie pani Weasley. – Gdzie reszta?
-Zaraz będą, zagadali się z panem Arturem po drodze.
-Hej mamo! – do chaty weszła Ginny.
-Dzień dobry! – rzekła Hermiona, a kobieta od razu przytuliła obydwie dziewczyny.
-O mama, cześć – przywitał się Ron.
-Dzień dobry – pojawił się też i Harry.
Widać było, że matka rudzielców jest szczęśliwa. Przytuliła każdego.
-Kogo mu tu mamy? – zapytały dobrze znane mi, dwie rude czupryny.
-Cześć wam! – krzyknęłam i przytuliłam moich przyjaciół.
-Długo się nie widzieliśmy, co Sarusia? – rzekł Fred, po czym walnęłam go łokciem w brzuch. – Ałć! Za co to było?
-NIE mówi do mnie Sarusia ośle.
-Ach, tak, Sarusio? – rzekł, po czym próbowałam go ponownie uderzyć, lecz rudzielec uciekł, a ja udałam się w pogoń za nim.
-Jak dzieci – przewrócił oczami George.
-Fred! Koniec, biegania. Zaprowadź przyjaciół na górę do pokoi, a potem zejdźcie na dół to udekorujemy dom na święta – rzekła pani Weasley.
O tak, wspólne przystrajanie domu, to coś co uwielbiam! Czuć wtedy magię świąt, wszyscy razem współpracują. W takich chwilach mam wrażenie, że nic nie jest w stanie tego popsuć, tego wszystkiego – naszej przyjaźni, rodziny, nas samych. To cudowne uczucie.
-Panowie, za mną! – rzekł George, jak byliśmy u góry.
-A panienki za mną! – krzyknął Fred.
George, Harry i Ron poszli po kojelnych schodach do góry, a my na lewo.
-Oto wasz apartamencik – powiedział rudzielec. – Trochę mu daleko do apartamentu...
-Dlatego apartamencik? – zaśmiałam się.
-Dokładnie moja droga, a teraz rozpakujcie się i zapraszam na dół – również się zaśmiał.
Pokój był niewielki. Ściany były drewniane, a na ścianach były nasze zdjęcia. Przy oknie stało łóżko, a po dwóch stronach pokoju przy ścianach stały dwa kolejne. Po lewej stronie pokoju były drzwi do łazienki a tuż obok nich wielka szafa z trzema komorami.
-Ja zajmuje łóżko pod oknem! – krzyknęłam i pobiegłam w jego stronę, a dziewczyny zaczęły się ze mnie śmiać.
-Spokojnie, nikt by ci go nie zabrał, nie lubię spać pod oknem – rzekła Ginny.
-Ja też za tym nie przepadam – powiedziała Hermiona.
-Czyli biegłam tu po nic? – zapytałam.
-Mały jogging jeszcze nikomu nie zaszkodził – zaśmiała się Ginny, po czym zaczęłyśmy się rozpakowywać. – Nie sądzicie, że Fred się dziwnie zachowuje?
-Trochę... - stwierdziła Hermiona.
-Może nawdychał się jakiś tam nowych produktów ze sklepu czy coś, albo zwyczajnie jest pijany – odparłam.
Każda z nas miała swoją część w szafie. Hermiona lewą, Ginny prawą, a ja środkową. Następnie zeszłyśmy na dół, pomóc w świątecznych przygotowaniach.
-O, jesteście! – rzekł pan Weasley. – Możecie iść ustroić salon.
-Nie ma sprawy – uśmiechnęła się Hermiona.
Wraz z dziewczynami przystąpiłyśmy do pracy. Nad kominkiem przywiesiłyśmy świąteczne skarpety z imionami wszystkich, którzy będą uczestniczyć w świątecznej kolacji. W rogu salonu ubrałyśmy choinkę, przy której pomogli nam Fred, Harry, Ron i George. Na doniczkach od kwiatów dałyśmy małe akcenty świąteczne, a na kanapie i fotelach zagościły poduszki z reniferami, śnieżynkami, gwiazdkami i choinkami.
-Dobra robota! – rzekła pani Molly, po czym nas wszystkich przytuliła. – Teraz w ramach podziękowań, mam dla każdego pokoju talerz kanapek, więc bierzcie i idźcie zjeść u góry – uśmiechnęła się.
Takie rozwiązanie podobało mi się, bo jakoś nie miałam ochoty jeść w towarzystwie.
W pokoju każda z nas usiadła na swoim łóżku, a na mniejszych talerzykach rozdzieliłyśmy kanapki. Po czasie pani Weasley przyniosła nam ciepłą herbatę i mogłyśmy zacząć w spokoju o wszystkim rozmawiać.
-Więc jak między tobą, a Ronem? – zapytałam Hermionę.
-Nic – odparła.
-Jak to nic?
-Zwyczajnie, ta cała Lavender nadal wokół niego się kręci, a ja nie zamierzam rozwalać komuś związku.
-Jako siostra Rona daje ci pozwolenie na zniszczenie jego związku – odezwała się Ginny, a my się roześmiałyśmy. – Hermiona, serio. Ja jej w rodzinie nie chce!
-Jak Ron z nią zerwie, to wtedy pogadamy.
-Ehhh, no dobra.
-A u ciebie jak Ginny? – zapytałam.
-Dean, jest super, ale chyba to nie to.
-Jak to? – rzekła Hermiona.
-Normalnie, rozstaliśmy się.
-Czemu?
-Mówiłam już, to nie to.
-A masz kogoś na oku? – uniosłam brwi.
-Może... - rzekła Ginny. – Dobra, a u ciebie Saro jak?
-Jestem szczęśliwą singielką i dobrze mi z tym.
-Widziałam cię ostatnio z Woodem, to coś poważnego? – zapytała.
-Nie – zaśmiałam się. – Widziałam go wtedy po raz pierwszy w życiu.
-A Cedrik? – zapytała rudowłosa.
-Nie przypominaj mi o nim – odparłam. Miałam mówić dalej, lecz w okno coś uderzyło.
-Co to?! – przestraszyła się Miona.
-Nie mam pojęcia – odpowiedziała Ginny.
Podeszłam do okna i otworzyłam je, a do pokoju wpadł kamień.
-Sara! – ktoś krzyknął z dołu.
-Cedrik?! Czego chcesz?! – zdziwiłam się.
-Ja nie umiem tak żyć!
-To masz problem! Trzeba było myśleć o tym wcześniej!
-Ale ja przepraszam, naprawdę! Nie możemy być chociaż przyjaciółmi? – zapytał się chłopak.
-Przyjaciele nie rzucają przyjaciołom kamieniami w okno debilu! A teraz żegnam!
-Ale Sara!
-ŻEGNAM! – krzyknęłam, po czym zamknęłam okno.
-To Cedrik? – zapytały się dziewczyny równocześnie.
-On chyba nigdy nie da mi spokoju. – odparłam.
CZYTASZ
Nowy rozdział | Sara Moody [ZAWIESZONE]
FanfictionNazywam się Sara Moody. Tak, ta Moody. Bratem mojego ojca, a moim wujem jest sam Alastor Moody. Jestem czarownicą półkrwi uczęszczającą do Beauxbatons. Moje życie nie jest jakieś super kolorowe. Moi rodzice poświęcają się pracy, przyjaciół nie mam...