Właśnie stoję przed Wielką Salą Hogwartu. Zaraz wejdę do środka i zostanę przydzielona do jednego z czterech domów. Jak już wspominałam jestem najstarsza w gronie „noworocznych". Wokół mnie same pierwszaki, wśród których najwyższy z nich sięga mi do ramion. Czuję się dziwnie, nawet bardzo dziwnie. Od około dziesięciu minut jakaś kobieta tłumaczy nam jak się odbywa ta cała ceremonia, tylko ja jak to ja zbytnio nie słucham...
-Ja wywołam wasze nazwiska, a wy usiądziecie na wyznaczonym miejscu, po czym założę wam Tiarę na głowę – kontynuowała jak już się dowiedziałam profesor McGonagall, nauczycielka transmutacji i opiekunka Gryfonów. – Tiara pozna wasze cechy, jacy naprawdę jesteście, a następnie przydzieli was do odpowiedniego domu.
Na początku cieszyłam się, że idę do tej szkoły. W końcu to Hogwart i w ogóle... Ale teraz zaczynam się bać. Profesor McGonagall mogła równie dobrze powiedzieć, że „wejdziecie do Wielkiej Sali, a ja założę wam gadającą czapkę na głowę, która powie wam jacy naprawdę jesteście". Od kiedy jakiekolwiek nakrycia głowy gadają? Rozumiem, że to magia, no ale... Jak ta Tiara to robi? Skąd wie jacy jesteśmy? Wszczepia nam się w mózg czy jak? Naprawdę nie rozumiem.
-Dobrze, teraz chodźcie. Wejdziemy do Wielkiej Sali i odbędzie się cała ceremonia. – powiedziała po czym serce skoczyło mi do gardła.
- Już ale jak to? Mi się na tym korytarzu naprawdę podobało, mogę tam zostać... - pomyślałam.
Weszliśmy do wcześniej wspomnianego pomieszczenia i powiem szczerze, nigdy nie widziałam tak ogromnej, zamkniętej przestrzeni. Sala była bardzo, ale to bardzo ogromna. Już wiem dlaczego mówią o niej „Wielka Sala". Po środku stały cztery stoły. Jak dowiedziałam się wcześniej każdy odpowiadał innemu domowi. Na końcu pomieszczenia zauważyłam stół nauczycielski i siedzących przy nim profesorów. Przed nauczycielami znajdowała się Tiara Przydziału. Całe wnętrze oświetlały świeczki, które znajdowały się tuż pod sufitem.
Zauważyłam, że każdy się na mnie patrzy. Poczułam się dość nieswojo. Wiem, że się wyróżniam wśród pierwszaków, ale nie muszą mi tego wszyscy okazywać. Już mam dość stresu... Żebym tylko się nie wywaliła jak będę szła do tej Tiary... To byłby dopiero przypał. I to pierwszego dnia. Oby tak nie było, ale ja zawsze muszę coś odwalić.
-Witajcie w kolejnym roku szkolnym – nagle głos przejął dyrektor. – Jak zawsze rozpoczniemy przydziałem nowych uczniów do domu. Ale najpierw pieśń Tiary. – rzekł, po czym tiara zaczęła śpiewać.
Robi się coraz dziwniej. Najpierw dowiedziałam się, że ta czapka gada, a teraz jeszcze śpiewa. Może jak wyszłam z pociągu to się w coś uderzyłam i to tak solidnie, a teraz mam halucynacje? Nie zdziwiłabym się... Dobra, Sara. Ogarnij się. Przecież to szkoła magii, a nie ma rzeczy niemożliwych.
-Teraz przystąpimy to ceremonii Przydziału – rzekła już znana mi profesor McGonagall. – W tym roku wyjątkowo mamy uczennicę, która przystąpi na czwarty rok nauki i to od niej zaczniemy – co? Nie, nie, nie. Ja nie chce pierwsza. Nie możemy zacząć od pierwszorocznych? Ja im ustąpię, naprawdę... - Tak, więc – rzekła. – Sara Moody!
-Dobra, idę. Raz się żyje. – pomyślałam i poszłam przed siebie.
Na moje nieszczęście jakiś pierwszak ustał mi na szacie i o mało co się nie wywaliłam (a nie mówiłam?). Jednak pomogła mi pewna dziewczynka, której imienia nie znałam. Podziękowała jej i uśmiechnęłam się, co odwzajemniła, a do chłopaka, który ustał mi na szacie rzuciłam mordercze spojrzenie, na co on wyszczerzył się wrednie. Po tym całym incydencie poszłam do McGonagall.
Usiadłam na stołku, a opiekunka Gryfonów założyła mi Tiarę na głowę.
-Hmmm... Trudny wybór, nawet bardzo – zaczęła Tiara. – Masz trudny charakterek. Umiesz postawić na swoim i potrafisz być wredna. Charakteryzujesz się również odwagą i dość dużą inteligencją. Jesteś także dosyć nieuważna i niezdarna, – no co ty? – ale również jesteś pracowita i sprawiedliwa. Chcesz by wszystko było idealnie – Skąd ona to wszystko wie?! – Hmm... Niech będzie, HUFFLEPUFF! – krzyknęła, po czym dosyć zadowolona usiadłam przy stole Puchonów.
CZYTASZ
Nowy rozdział | Sara Moody [ZAWIESZONE]
FanfictionNazywam się Sara Moody. Tak, ta Moody. Bratem mojego ojca, a moim wujem jest sam Alastor Moody. Jestem czarownicą półkrwi uczęszczającą do Beauxbatons. Moje życie nie jest jakieś super kolorowe. Moi rodzice poświęcają się pracy, przyjaciół nie mam...