Dziś miał odbyć się mecz Quidditcha, w którym mieli rywalizować Gryfoni i Ślizgoni. Oczywiście kibicowałam uczniom z domu lwa.
Po śniadaniu przysiadłam się do Harry'ego, Rona, Hermiony i Ginny.
-Cześć wam – powiedziałam, po czym zajęłam miejsce.
-Hej Saro – powiedzieli równocześnie Harry, Miona i Ginny.
-Częłść Sało! – rzekł Ron, który nadal nie skończył jeść.
-Co słychać? – zapytała Hermiona.
-Nic ciekawego... Stresujecie się przed meczem? – zapytałam chłopaków.
-Trochę, ale jesteśmy dobrej myśli – odrzekł Harry.
-Hej wam, co słychać – nagle przysiadła się do nas Luna, która... No muszę powiedzieć była chyba widoczna w całej Wielkiej Sali. Ubrana była w kolory domu Godryka, a na głowie miała ogromną czapkę z głową lwa.
-Całkiem dobrze, a jak u ciebie? – odpowiedziałam.
-Też w porządku – po tej wypowiedzi zamilkła na chwilę i spojrzała na jedzącego Rona, a następnie dokończyła zdanie. – Idziecie na mecz?
-No tak, Luna. Przecież gramy – odezwał się Harry.
-Wy to wiem, mówię o Sarze i Hermionie.
-Tak, idziemy – rzekła Miona.
-Zakładam, że kibicujecie Gryfonom.
-To dobrze zakładasz – powiedziałam.
-A włałśnię Luno fajłna czałpka – odezwał się Ron.
-Na miłość boską Ron! Ty nadal nie skończyłeś jeść?! Wiesz, że za jakąś niecałą godzinę macie mecz?! – wykrzyczała Miona.
-Usłpokój słię Hełmiono. Jułż kończłe – rzekł rudzielec, jednak Hermiona nie dała za wygraną i w momencie, w którym się nie spodziewał zabrała mu talerz, co wyglądało dość zabawnie i wraz z Harrym, Luną i Ginny wybuchliśmy niekontrolowanym śmiechem.
-Witaj Harry, Hermiono, Luno – nagle pojawili się bliźniacy. – Witaj nasz rodzony bracie i rodzona siostro – zwrócili się do Rona i Ginny. – I oczywiście witaj nasz brzdącu – rzekli do mnie, a Fred zmierzwił mi fryzurę.
-No hej barany – odrzekłam, na co prychnęli. – Nie powinniście szykować się na mecz? I do was także to mówię – wskazałam na Rona i Harry'ego.
-Już? – zapytał Ron.
-No mecz za godzinę.
-Spokojnie, wyrobimy się.
-No tak, ale za piętnaście minut macie zbiórkę.
-O kurde faktycznie – powiedział rudzielec i zrobił przy tym minę jakby jadł cytrynę.
-Czyli to ja muszę znać wasz rozkład treningów i zbiórek? – zapytałam.
-Dobrze by było – odrzekł George, na co tylko zgromiłam go wzrokiem, ale po chwili oboje wybuchliśmy śmiechem.
-A wam co tak wesoło? – nieoczekiwanie za mną pojawił się Cedrik, który położył swoje dłonie na mojej talii, a ja kątem oka zauważyłam jak Fred wzdrygnął się na ten gest. – Cześć wam.
-Hej – odrzekła Miona, a za nią reszta.
-To ja już pójdę na zbiórkę, wolę się nie spóźnić – rzekł Fred, po czym wstał i poszedł w kierunku boiska.
CZYTASZ
Nowy rozdział | Sara Moody [ZAWIESZONE]
FanfictionNazywam się Sara Moody. Tak, ta Moody. Bratem mojego ojca, a moim wujem jest sam Alastor Moody. Jestem czarownicą półkrwi uczęszczającą do Beauxbatons. Moje życie nie jest jakieś super kolorowe. Moi rodzice poświęcają się pracy, przyjaciół nie mam...