11. Bal bożonarodzeniowy

3.7K 227 90
                                    

Maraton 1/10

Dziś miał odbyć się bal. Jednocześnie się cieszyłam i denerwowałam. Ku mojemu zdziwieniu na wydarzenie to próbował mnie zaprosić również Neville i... Cedrik. Z bólem serca obu musiałam odmówić. No ale jak to mówią "kto pierwszy ten lepszy". Na bal szykowałam się wraz z Hermioną.

-No, a ty Miona... Z kim idziesz? Bo nadal się nie dowiedziałam.

-To niespodzianka dowiesz się na balu. - odpowiedziała, na co ja głośno westchnęłam, a dziewczyna się roześmiała.

Po jakiś dwóch godzinach byłyśmy gotowe. Miona ubrana była w suknię ze zwiewnej tkaniny, w kolorze bławatka sięgającą do jej stóp, a na głowie miała upięty niski kok. Ja zaś ubrana byłam w rozkloszowaną sukienkę z tiulem, sięgającą do połowy uda w odcieniu lawendowym. Miałam również srebrne szpilki, a na czubku mojej głowy znajdował się luźny kok. Zarówno ja i Hermiona wyglądałyśmy rewelacyjnie według mnie. Nie poznałam siebie w lustrze, zresztą orzechowowłosa również.

-Dobra, to idziemy? - zapytałam.

-Idziemy. - potwierdziła Miona.

Wyszłyśmy z dormitorium mojej przyjaciółki, bo to właśnie tam się szykowałyśmy i udałyśmy się w stronę Wielkiej Sali. Czułam, że każdy zawiesza na nas wzrok. Nie przyzwyczaiłam się do tego. W Beauxbatons nie byłam zbytnio lubiana...

Tuż przy drzwiach Wielkiej Sali ujrzałam mojego partnera. Fred również prezentował się znakomicie. Miał na sobie czarną, wyjściową szatę i tego samego koloru elegancie buty. Jego wzrok był utkwiony we mnie.

-Halo. Ziemia do Freda - zaśmiałam się i pomachałam mu dłonią przed twarzą.

-Yyy, co? A no tak. Hej - powiedział i przytulił mnie na powitanie.

-Fred, dusisz - ponownie się zaśmiałam.

-Co? A, przepraszam - odpowiedział zmieszany. - Pięknie wyglądasz.

-Dzięki, ty... Nawet ujdzie - roześmiałam się, a on udał obrażonego. - Toć żartuje, jest idealnie.

-I o to chodziło. - odpowiedział uśmiechnięty i zaprowadził mnie do Sali.

Pomieszczenie było inne niż zwykle. Nie było charakterystycznych stołów, tylko duży, ale to bardzo duży parkiet do tańczenia. Niewielkie, okrągłe stoły znajdowały się za to wokół parkietu. Cała sala była ustrojona w jasnych kolorach, głównie srebrnym i białym, a w niektórych miejscach stały ogromne choinki co razem dawało olśniewający efekt.

Po chwili do Wielkiej Sali weszli reprezentanci. Zobaczyłam Fleur Delacour z jakimś nieznanym mi chłopakiem, Cedrika z Cho Chang, Harry'ego z jedną z bliźniaczek Patil oraz Wiktora Kruma z Hermioną, tak, tą Hermioną! Zabije ją za to, że mi nie powiedziała, chociaż nie, będzie mi jej brakowało.

Chwilę potem rozpoczął się taniec. Reprezentanci wyszli pierwsi ze swoimi partnerami na środek. Wszystkim szło znakomicie, tylko Harry'emu tak na pół. On praktycznie deptał tej dziewczynie po nogach. Fred zdusił w sobie śmiech, za co ode mnie dostał kuksańca w bok. Po jakiś dwóch minutach do tańca dołączyła reszta szkoły, nawet nauczyciele. Sam Dumbledore tańczył z Madame Maxime. Fred chwycił moją dłoń, a swoją umiejscowił na mojej talii. W tej chwili przez moje ciało przebiegł przyjemny dreszcz. Co ze mną się dzieje?! Po chwili swoją wolną rękę położyłam mu na ramieniu. Muszę przyznać, że rudzielec był wyśmienitym tancerzem. Strasznie dobrze mi się z nim tańczyło. Tańczyliśmy tak dosyć długo, więc postanowiliśmy iść napić się soku z dyni. Po chwili Fred poszedł do łazienki, a ja zostałam sama.

-Czy mogę prosić do tańca? - ujrzałam Cedrika.

-Ależ naturalnie. - zaśmiałam się i rozpoczęliśmy taniec. Brunet był równie dobrym tancerzem co mój partner.

Tańczyliśmy tak może dwie, czy nawet trzy piosenki... Nawet nie liczyłam. Nie zauważyłam również kiedy tańczyłam z Harry'm. Chłopak dawał sobie jakoś radę, zresztą ja też. Nie jestem jakimś super tancerzem, ale o tym już wspominałam...

-Odbijany Potter - usłyszałam jakiś głos, a chwilę potem tańczyłam z... Malfoy'em. Nie ucieszyłam się zbytnio na jego widok. - Witaj moja fajtłapko. Nie przewróciłaś się jeszcze?

-Witaj tleniona fretko. Co do przewrócenia to nie, jeszcze nie. Pewno jesteś smutny z tego powodu? - zapytałam.

-Ależ skąd...

-Jeżeli przyszedłeś mnie tu upokorzyć to możesz równie szybko spadać, jak się tu pojawiłeś - rzekłam, a on się roześmiał. - Co cię tak śmieszy? - zapytałam wkurzona, ale muszę przyznać że tańczył dobrze, nawet bardzo.

-Nic, jesteś urocza jak się denerwujesz - powiedział.

-Jeśli myślisz, że dam ci się omotać tak jak większość Ślizgonek to się mylisz i to bardzo. Nigdy nie będę twoja - rzekłam.

-Jeszcze zobaczymy. - mruknął mi do ucha po czym odszedł.

-Czego on od ciebie chciał?! - usłyszałam Freda.

-Nic takiego, szybko go spławiłam. Czyżby ktoś był zazdrosny? - zapytałam.

-Nie, no... Co ty. - bronił się, a ja się zaśmiałam.

Reszta balu minęła mi dobrze. Tańczyłam również z Ronem, Neville'm, kilkoma innymi uczniami, nawet z Durmstrangu. Potem odbył się koncert „Fatalnych Jędz". W skrócie wróciłam wyczerpana. Do dormitorium odprowadził mnie Fred.

-Dzięki, świetnie się bawiłam - powiedziałam.

-Ja również, to do jutra - uśmiechnął się.

-To do jutra. - pożegnałam się z rudzielcem, po czym pocałowałam go w policzek, a ten się lekko zarumienił.

To był udany dzień.

***

Hej!

W dzisiejszym rozdziale mamy bal i trochę zamieszania... Akcja z rozdziału na rozdział rozkręca się coraz bardziej. To chyba dobrze?
Z okazji 1k wyświetleń  (nadal w to nie wierzę!) postanowiłam zrobić maraton. Przez kolejne 10 dni codziennie będą pojawiały się rozdziały. Mam nadzieję, że wam się spodoba.

To do następnego!♥

Nowy rozdział | Sara Moody [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz