Rozdział 8 "Każdy ma prawo dostać chociaż jedną szansę"

430 12 4
                                    

*Martyna*

Wciąż myślałam o wczorajszym pocałunku. Może zgodzę się na związek z Piotrem. Każdy zasługuje na szanse. Poprzednim chłopakom dawałam dwie szanse a Piotrkowi mam nie dać ani jednej? Nie ma mowy. Jak ponownie zapyta się czy chce być jego dziewczyną to się zgodzę!

Dyżur miałam dzisiaj na 8. Wiec nie było czasu na refleksje, przemyślenia. Jak zwykle stałam nad moją szafą myśląc co mogę ubrać. W rezultacie ubrałam miętową, przewiewną koszulę i białe spodnie, w których dawno nie chodziłam. Zrobiłam szybki makijaż i wyszłam pospiesznie z mieszkania. Gdy byłam na miejscu przebrałam się w strój ratownika i poszłam przygotować karetkę do dyżuru. W karetce spotkałam Piotra.

-Hej-powiedziałam przytulając go i szczerze uśmiechając się.

-Hej. Nie jesteś zła za wczoraj?-zapytał z nieco poważniejszą minom (przeciwieństwem mojej)

-Nie a czemu mam być?

-No wiesz-zawstydził się.

Nic nie odpowiedziałam tylko podeszłam do niego i namiętnie go pocałowałam. Jego mina bezcenna.

-Wow Martyna. Ja... Myślałam że... Że jesteś zła!

-Nie wręcz przeciwnie. Chciałabym cie mieć przy sobie całe życie-uśmiechnęłam się do niego.

-Zapytam o to, co ostatnio chcesz być moją dziewczyną.

-Tak-pocałował mnie.

Widział to Wiktor. Nic nie mówił tylko się śmiał oj nasz kochany Wiktor.

-Karetka gotowa?-zapytał Wiktor.

-Tak gotowa.-odpowiedzieliśmy

-21s-usłyszeliśmy głos dyspozytorki z radia.

-21s zgłaszam się-powiedział Wiktor.

-Dziewczyna 16 lat złamanie otwarte.

-Już jedziemy. Jaki adres Konwaliowa 5/6

-Doktorze nie mieszka Pan na tej ulicy?-powiedziałam.

-O cholera Zośka.

Dojechaliśmy na miejsce okazało się,że córka Banacha złamała nogę. Niestety było to złamanie otwarte i będzie miała z nią problemy. Wiktor był przejęty. Nie wiedział co robić. Wiec byliśmy z Piotrem zdani sami na siebie. Po wykonaniu wszystkich czynności ratunkowych zawieźliśmy Zosię to szpitala.

-Przepraszam-powiedział Wiktor.

-Ale za co-odpowiedziałam.

-Za tą sytuację na wyjeździe po prostu byłem w szoku.

-Rozumiem. Też bym się tak zachowała na twoim miejscu -przytuliłam go żeby wiedział,że może na mnie liczyć. Po dyżurze zaprosiłam Piotra do siebie. Patrzeliśmy na komedię romantyczną. Była cudowna! Wieczór też był wspaniały! Tylko ja i Piotr.

--------------------------------

Koniec. Jak wam się podoba? Piszcie w kom/Wiki***

True loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz