[Akashi x Furihata] Demon (reupload)

3.2K 145 9
                                    


– Dokąd idziesz, Kouki?- Ostry jak brzytwa ton głosu Akashiego przeszywa mnie niczym kryształ lodu, zimna dłoń chwyta mnie za nadgarstek i więzi w żelaznym uścisku. Nieruchomieję z jedną nogą na podłodze i drugą wysuniętą już spod kołdry. Choć w pomieszczeniu jest ciepło, moje nagie ciało owiewa chłód.

Zagryzam wargę, pospiesznie przybieram na twarzy nieśmiały uśmiech. Odwracam głowę i patrzę na rozgniewane oblicze czerwonowłosego demona.

– Chciałem tylko się napić – mówię cicho.

– Zostań.- Krótkie polecenie, komenda niczym w wojsku. A potem Akashi pociąga mnie mocno za nadgarstek, przez co znów ląduję na plecach, dwukrotnie odbijając się od miękkiego materaca. Seijuurou podnosi się, opiera łokciem o poduszkę, drugą dłoń wbija w materac po drugiej stronie mojego ciała. Widzę jak bardzo mięśnie jego ramienia są naprężone – czuję, że jakakolwiek próba wyrwania się z tej pułapki byłaby bezowocna.

Demon jest silny. Może i nie wygląda, lecz jest bardzo, bardzo silny.

I groźny, o tak. Niebezpieczny...

Kładę dłoń na ramieniu, przy pomocy którego mnie więzi, gładzę je delikatnie i uśmiecham się do niego lekko, by załagodzić jego rozgniewany stan. Pokazuję mu, jak bardzo uległy jestem. Już dobrze, Akashi, już nigdzie nie idę. Zostaję tutaj, z tobą. Nie uciekam.

Demon uspokaja się. Wzdycha cicho, patrzy na mnie łagodniej. Odwraca na moment wzrok, by po chwili ułożyć się wygodnie obok i objąć mnie ramieniem. Wydaje się być rozluźniony, ale ja wiem, że to tylko pozory.

Jeden niewłaściwy ruch i demon zaatakuje.

Odwracam się powoli – najpierw głowę, by złapać z nim kontakt wzrokowy. W ten sposób zobaczy w moich oczach, że chcę tylko zmienić pozycję. Już po chwili leżę odwrócony ku niemu, spuszczam wzrok na jego nagą pierś. Nieważne jak dobrze go znam, nieważne ile czasu już spędziliśmy razem, wciąż nie potrafię zbyt długo patrzeć w jego oczy.

Czerwień i złoto, połyskujące niczym dwa szlachetne kamienie.

Seijuurou przysuwa się do mnie, gładzi dłonią moją talię. Leniwie całuje moje czoło – lubię, gdy to robi. To delikatny, łagodny gest, wyjątkowo troskliwy.

– Co to takiego?- pyta nagle, dotykając boku mojej szyi. Przesuwa po niej palcami, jakby chciał zetrzeć brudną plamkę.

– Eh?- Z początku nie rozumiem, jednak szybko przypominam sobie wczorajszy wieczór, gdy po kąpieli dostrzegłem w lustrze niewielki czerwony punkt na mojej szyi.- Zrobiłeś mi malinkę.

– Ja ci to zrobiłem?- Akashi jest wyraźnie zdziwiony.

– Mhm.- Kiwam głową.- Wczoraj, przed kąpielą.

– Nie przypominam sobie. To na pewno ja?

– Gdy wczoraj do mnie przyszedłeś, nie miałem tego – odpowiadam.- Mamy zimę, komarów nie ma... Nic mnie raczej nie ugryzło, prócz ciebie.

Zdaję sobie sprawę z własnej gafy. Zagryzam mocno wargę, zerkam na ciebie z przestrachem. Przyglądasz mi się intensywnie, trochę z ciekawością, trochę z podejrzliwością. Kiedy chcę znów spuścić głowę, zawstydzony, ty chwytasz mocno mój podbródek i unosisz go ku górze. Przysuwasz się niebezpiecznie blisko moich ust i szepczesz, a szept ten przypomina niemal warkot dzikiej bestii:

– Kłamca.

– N-nie, to naprawdę ty...!- jąkam się, lecz marne moje zapewnienia. Demon już chwyta zębami moje wargi, gryzie je i ciągnie za sobą.

||Kuroko no Baskett|| ShotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz