[Murasakibara x Midorima] Ukryta słodycz (reupload)

2.4K 109 8
                                    


Szczerze mówiąc, nigdy przesadnie za nim nie przepadał. Właściwie mógłby pokusić się o twierdzenie, że wręcz go nie lubił – zawsze z tym samym poważnym wyrazem twarzy, wyprostowany jak struna, elegancki i schludny, wiecznie go pouczał i beształ za każde najmniejsze przewinienie.

„Wszędzie zostawiasz okruszki!", „Nie przykładasz się do treningu!", „Źle trzymasz pałeczki!", „Nie siorbaj przy piciu herbaty!" - to było ledwie kilka przykładów jego wiecznego narzekania na temat skromnej osoby Atsushiego, choć przecież nikomu innemu to wszystko nie przeszkadzało, nawet Akashi z cierpliwością znosił jego niezdarność i tendencję do ignorowania nieporządku, jaki zostawiał po swojej obecności.

Tylko Midorima Shintarou wciąż siedział mu na ogonie, chodził za nim krok w krok i pilnował, by zachowywał się odpowiednio.

- Mido-chin, jesteś moją mamą?- westchnął zirytowany Murasakibara, kiedy Shintarou podniósł z ziemi kolejny chips, który tajemniczym sposobem umknął mu, czmychając z paczki, którą trzymał w dłoniach.

- Spójrz tylko, jak śmiecisz, Murasakibara!- warknął Midorima, rumieniąc się delikatnie i poprawiając swoje prostokątne okulary. Spojrzał ze złością na wyższego od siebie ledwie o dziesięć centymetrów chłopaka. Atsushi również zmierzył go spojrzeniem, choć raczej obojętnie, bez szczególnych emocji.

- Mido-chin, jesteś taki upierdliwy – mruknął, na powrót wracając do zajadania się słodkościami.

- A ty niechlujny! Patrz, jak jesz, bo wszędzie zostawiasz za sobą stertę śmieci, nanodayo!

- Hmm, i tak je za mnie zbierasz...

- Bo ty tego nie robisz za siebie!- Zielonowłosy poczerwieniał ze złości, odwrócił się na pięcie i ruszył korytarzem przed siebie, nie mówiąc już ani słowa.

Murasakibara jeszcze przez chwilę stał w miejscu, obserwując jego oddalająca się sylwetkę z zainteresowaniem, po czym, wzruszywszy ramionami, udał się do swojej klasy.

Kolejne dni nie wydawały się niczym różnić – przynajmniej na pierwszy rzut oka. Atsushi nadal nie zwracał uwagi na okruszki, czy pozostawiony na ławce zwinięty w kłąb ręcznik, ignorował opakowania po batonikach, które pozostawiał na ławce po zjedzeniu ich zawartości, nie zwracał uwagi nawet na to, czy założył ubrania na prawidłowej stronie.

I, podobnie jak każdego dnia wcześniej, Shintarou zajmował się sprzątaniem wokół niego, jednak coś w tym wszystkim się nie zgadzało, coś było nie tak. Jednak jeszcze wtedy Murasakibara nie wiedział, co dokładnie mu nie pasowało w zachowaniu zielonowłosego.

- Shintarou?- Akashi spojrzał pytająco na Atsushiego, kiedy ten zapytał go o ich drużynowego kolegę zaraz po treningu, gdy zostali sami w szatni. Kto, jak kto, ale Akashi Seijuurou, który jako jedyny spędzał z Midorimą najwięcej czasu, musiał zauważyć jakąś niepokojącą zmianę.

- Mm.- Murasakibara skinął głową potakująco.

- Ja tak nie uważam – powiedział Akashi.- Moim zdaniem zachowuje się tak, jak zawsze. Skąd twoje przypuszczenia, Atsushi?

- Jakoś tak, wydaje mi się, że dziwnie się zachowuje.- Murasakibara wzruszył lekko ramionami.- Ale może tylko mi się zdaje.

- Jeśli cię to trapi, porozmawiaj z nim – zaproponował kapitan.- Dość często zdarza wam się kłócić, ale może jeśli porozmawiasz z nim na spokojnie od czasu do czasu, to dojdziecie do porozumienia?

Murasakibara odgryzł kawałek batonika, zagłębiając się w swoich myślach. Ufał Akashiemu, ponieważ jego kapitan praktycznie nigdy się nie mylił, dlatego postanowił posłuchać jego rady, w końcu zawsze miał rację.

||Kuroko no Baskett|| ShotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz