– Tetsuu!- zajęczał Aomine, leżący na kanapie z nogami na oparciu i patrzący na odwróconego do góry nogami Kuroko, krzątającego się po kuchni.- To znowu się staaało, zakochałem się, aż mnie coś zabolaaało! Tylko... z daleka twe ciało, a sam widok... to dla mnie ZDECYDOWANIE ZA MAŁO! Ty! Uśmiechasz się do mnie, ale czyyy... myślisz o mnie?!
– Nie.
Aomine westchnął ciężko, wbijając ponure spojrzenie w swojego chłopaka.
– Dobieram się na chama – źle, proponuję otwarcie seks – źle, pytam kilka dni wcześniej, czy będziesz miał ochotę – o dziwo, źle, śpiewam ci romantyczną piosenkę – niemożliwe! TEŻ ŹLE!
– Nie rozumiem, o co się tak denerwujesz – powiedział spokojnie Kuroko, mieszając makaron w garnku.- Pozwól, że uświadomię cię, iż współżycie nie jest podstawą związku.
– Ale jest filarem, czy kit wie jak to nazwać!
– Poza tym przypominam ci, bo zapewne zdążyłeś zapomnieć, że kochaliśmy się w sobotę. Jest poniedziałek, Daiki-kun. Godzina 12:00.
– No to co?- jęknął cierpiętniczo Aomine, podnosząc się niezdarnie z kanapy i idąc do Kuroko z nadąsaną miną.- Czy ty nie masz w ogóle ochoty pozbyć się tej ciążącej w twoim organizmie frustracji?
– Owszem, mam ochotę, ale zdecydowanie rzadziej od ciebie.
– Oh, świetnie, zaraz się zacznie, jakim to niewyżytym zboczeńcem jestem!- Ciemnoskóry wywrócił oczami.- Robimy to średnio co trzy-cztery dni, to wcale nie jest tak często!
– A liczysz swoje poranne i „kiedy-nie-ma-Tetsu-w-domu" masturbacje, o których w twoim mniemaniu nie mam pojęcia?- zapytał grzecznie błękitnowłosy.
Aomine zarumienił się i prychnął cicho, odwracając od niego głowę. Po chwili jednak wrócił spojrzeniem do smukłego ciała, które, chcąc nie chcąc, bardzo przyciągało jego wzrok. Przełknął ślinę, mierząc Kuroko od góry do dołu, na dłużej zatrzymując się mniej więcej pośrodku, czyli przy jego ulubionej części. Uśmiechnął się lekko na wspomnienie niewielkiego śladu po zębach, który pozostawił na jej prawej stronie.
– Tetsuuu...- wymruczał, zbliżając się do Kuroko i obejmując go od tyłu. Tetsuya westchnął ciężko, jednak nic nie powiedział. Korzystając z okazji, Daiki pocałował go lekko w szyję, na co chłopak wzdrygnął się mocno.
– Nie rób tak!- skarcił go, próbując wyswobodzić się z jego objęć, jednak bezskutecznie. Uścisk Aomine był wręcz żelazny, nie miał zamiaru wypuszczać z rąk swojego skarba.
– No chodź... skończę, zanim ugotuje się zupa...
– Oh, w takim razie zdążysz skończyć z osiem razy, bo zupa musi się pogotować jeszcze tak z dziesięć minut...- Kuroko wywrócił oczami.
– W takim razie idealnie – wymruczał Daiki, nie zwracając uwagi na tę drobną złośliwość.- No? To gdzie chcesz to zrobić? Tu, w kuchni? W salonie na kanapie? Czy jednak tradycyjnie, w łóżku?
– Najlepiej w twojej wyobraźni.
– Oi! Co to miało znaczyć?!
– Wolałbyś, żebym powiedział, że boli mnie głowa?
– A żebyś wiedział! To by było zdecydowanie milsze!
Kuroko westchnął ciężko, w ostateczności odsuwając się od swojego chłopaka.