Czarnuszka damasceńska wschodzi

507 20 6
                                    



Minęło przeszło półtorej księżyca od pogrzebu Madame Red i tej dziewczyny. Jak jej było? A zresztą nie ważne. Życie toczy się swoim torem. Wraz ze zbliżającym się końcem lata na drzewach wisi coraz więcej pęków ziół ale i roślin trujących. Wszak od tego tu jestem. Niestety ta, na którą czekam wciąż nie puszcza pąków. Krokusie jesienny czemuż tyś jest jesienny?

Rutyną stały się moje wieczorne wizyty u Undertekera; choć może powinnam powiedzieć Adriana? Niedawno wyjawił mi swe nazwisko śmiejąc się, że kiedyś mnie nim obdarzy...

-Ciociu!

Z zamyślenia wyrywa mnie nagłe przytulenie.

-Ciociu! O czym tak rozmyślasz? I co to za zioło które teraz wiążesz w paczek? I czemu wiszą w równych odstępach?

Zaczynam się śmiać. Finni zawsze zadaje tyle pytań, przywilej młodości.

-Rozmyślam o tym co było, jest i będzie. To zioło to mięta, dobra na bóle żołądka. Wiszą pękami podzielone gatunkami co 30 cm, żeby nie wymieszały się aromatem oraz dlatego, że mają różny czas suszenia i właściwościami. Tu, dla przykładu- wskazałam na Atropę Belladonnę (łac)- jest pokrzyk wilcza jagoda, który jest trucizną należących do słabszych, co nie zmienia faktu, iż należy odseparować ją od melisy, tej po prawej i lubczyku, tego po lewej, który nawiasem mówiąc jest uważany za afrodyzjak.

Uśmiecham się widząc wpatrzone we mnie jak w obrazek turkusowe oczy i przygotowuje się na kolejną falę pytań. Młodość jest pięknym okresem, jeśli tylko ma się kogoś kto ma anielską cierpliwość i kogoś kto zawsze odpowie na pytania.

**

Nie rozumiem czemu Sebastian nie docenia kuchni Barda. Może jest troszkę przypalone, ale doskonale radzi sobie z przyprawami, wbrew temu co mówi ten demon. Tak, nam obiady przygotowuje Bard i najczęściej jemy je na świeżym powietrzu, wcale nie dlatego, iż kuchnia cała zadymiona, nie...

Dzisiejszy posiłek był jedynym momentem bez pytań Finniana, te pytania mnie nie meczą, po prostu czasami zadaje ich za dużo w nie właściwym momencie. Nie wiem jak mam powstrzymać jego jeszcze dziecięca ciekawość. Gdyby panicz był choć w połowie taki jak Finni wszystkim było by tu lżej i łatwiej.

Ledwo ułożyłam się z książką pod jabłoniom,poczułam jak ktoś kładzie mi głowę na kolanach. Nie musiałam nawet odkładać książki by zobaczyć kto to gdyż już po chwili usłyszałam cichutkie i nieśmiałe: „ciociu".

-Tak?

-Dlaczego masz tak dziwnie na imię?

-Widzisz słonko moje imię pochodzi z języka Germańskiego i oznacza „lecząca elfy", co ma jasno mówić,iż moim przeznaczeniem jest leczyć i nieść ulgę w cierpieniach, nawet jeśli oznacza to eutanazję. Na naukę tajników leczenia poświęciłam, uprzedzając jedno z zapewne kolejnych pytań, większość życia i pewnie poświęcę jeszcze sporo czasu gdyż dalej nie wszystko wiem. Wszak człowiek uczy się przez całe życie, a i tak głupim umiera. Moja matka miała dla mnie jasno określony cel a ja, jak widać, go realizuję.

Po chwili ciszy, wypełnionej głaskaniem młodego po włosach, usłyszałam coś czego się nie spodziewałam.

- Ciociu ty nas kiedyś zostawisz, prawda? Pójdziesz dalej a my tu zostaniemy...

W jego oczach błysnęły łzy.

-Kochanie każdy kiedyś musi odejść, wszak nie żyjemy wiecznie. Wiecznie żyją tylko wspomnienia wyryte w naszych sercach. Dlatego tak ważne jest by wszystko co dla nas cenne chować właśnie tam. Głęboko ukryte przed szarością dnia codziennego.

- A czy ty nas zachowasz w sercu?

- Tak, Słonko na zawsze...

-Nawet nie wiem kiedy się poderwał i pobiegł przez trawę. Powoli pogrążałam się w rozmyślaniach. Cóż innego mogłam mu powiedzieć? Prędzej czy później odejdę. Niewiele osób wie ale stosy gdzieniegdzie jeszcze płoną, a fakt iż służę u kundla królowej wcale nie uratuje mi, w razie gdyby coś, skóry. Może wręcz pogrążyć i psiaka i jego właścicielkę.

Rozmyślałam jeszcze chwilkę, no może dłuższą, gdyż Bard zdarzył przygotować nam popołudniową herbatę. Ledwo siedliśmy do stolika, przybiegł zdyszany Finni wręczając mi z uśmiechem bukiet polnych kwiatów, na co wybuchłam serdecznym śmiechem, może za dużo czasu spędzam z Adrianem?

- Dziękuję kochanie za ten bukiet, zwłaszcza za naparstnicę.

- Czemu ciociu?- Nie tylko Finni spojrzał na mnie ze zdziwieniem.

- To zioło stosowane w chorobach serca, ale tylko w małych ilościach gdyż w dużej dawce może spowodować palpitacje.

-Nie wiedziałem...

-Mało kto wie słonko.

Tym sposobem popołudnie zleciało nam na rozmowach o wszystkim i o niczym. Popołudnie podczas, którego co jakiś czas czułam na sobie spojrzenie demona. Spojrzenie które, jak mówi przeczucie, nie wróży nic dobrego. Chyba już niedługo dowiem się czemu naprawdę mnie zatrudnili...

Nawet nie wiem kiedy zaczęłam zaplatać czarnuszkę damasceńską w wianek, cały czas kontynuując rozmowę, wszak zioła i kwiaty na zimowe nakrycia stołów same się nie ususzą więc jak zwykle koło mnie spoczywał pełny koszyk kwiecia i ziół. Dziwne jak nasze odruchy niekontrolowane wyrażają nasze emocje lepiej iż słowa. Czarnuszka damasceńska- niepewność. Tak to jest, to co teraz czuję. Nie jestem pewna czy chce się dowiedzieć czego ode mnie będzie wymagał Sebastian a czegoś na pewno będzie wymagał skoro tak pilnie mnie obserwuje...


*************************************************************************************************

Rozdział w całości napisałam w pracy a w domu przepisałam na czysto i wam daje. rozdział jest dowodem iż wena dopada nas w najmniej odpowiednim momencie :/ Dobrze, że przez jej kaprysy nie jestem do tyłu z pracą :) Wiem iż rozdział powinien być dłuższy ale tylko na tyle starczyło weny. Choć chyba dłuższy niż poprzedni, albo nie? Zresztą nie ważne, grunt iż coś jest. Nie, ja wcale nie mam głupawki, nie....

W mediach roślinka wymieniona na końcu :) A co do Naparstnicy, to została wstawiona gdyż pasuje to ogólnej tematyki ziół, zaś sam kwiat oznacza powierzchowność. Także ten, skupmy się na zdrowotnych zaletach. Tylko proszę was nie pijcie naparu z samodzielnie  zbieranej naparstnicy bo to co napisałam jest prawdą! Wilcza jagoda zaś oznacza kłamliwość, ciekawe prawda? Dobra nie męczę was już roślinami i ich znaczeniem, do zobaczenia w następnym rozdziale, jeśli wena dopisze <mroczny śmiech>

Kwiat paproci (Mroczny Żniwiarz i Znachorka)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz