Jesteś moja centurią piżmową...

389 21 22
                                    



Obudził mnie chłód i cisza...

Powoli otworzyłam oczy...

Otaczał mnie mrok, delikatnie rozświetlony od strony łukowatego przejścia...

Delikatny zapach rozkładu...

Gładka powierzchnia desek układała się w charakterystyczny kształt...

Trumna...

Zerwałam się jak oparzona, co zaowocowało spotkaniem pierwszego stopnia z panelami. Dopiero gładka powierzchnia podłogi uświadomiła mi gdzie jestem i jak się tu znalazłam. Nie mogłam nic poradzić na fakt iż zaczęłam się śmiać z własnej głupoty.

- Dobrze, że zaczęłaś się śmiać bo już myślałem, iż twoja schadzka z podłogą zakończyła się śmiercią.

Jego miękki głos do reszty mnie uspokoił. Ma charakterystyczną barwę, pewnie od ciągłego śmiania się. Przy ludziach lekko psychopatyczny, niczym u wariata, zaś przy mnie miękki, kojący, czuły. Głos za którym pójdę nawet do piekła. Spojrzałam na niego, dalej z poziomu podłogi, jego twarz jaśniała od uśmiechu, tego charakterystycznego, który ma tylko przy mnie, momentalnie go odwzajemniłam. Spokojnym krokiem zbliżył się do mnie a ja podniosłam się na łokciach. Usiadł obok mnie a ja poczułam coś co ludzie nazywają motylkami w brzuchu, delikatne, przyjemne skurcze żołądka. Podniosłam się do pozycji siedzącej, choć raz nasze oczy znajdowały się na jednej linii. Przyciągnął mnie do siebie, położyłam ręce na jego torsie, delikatnie gładząc zarys mięśni przez bawełnianą koszulę, pod palcami czułam delikatne uwypuklenia w miejscu blizn. W ciągu minionych dni które tu spędziłam doskonale poznałam umiejscowienie każdej blizny, jej wygląd, kształt. Są jego częścią, pomimo iż nie miał ich przy pierwszym spotkaniu doskonale współgrają z całym jego wyglądem. Podniosłam rękę do jego twarzy i delikatnym aczkolwiek zdecydowanym ruchem odsłoniłam jego szmaragdowe oczy. Wpatrywały się we mnie, powoli wodziły po mojej twarzy starając się zapamiętać każdy jej fragment. Rozbłyskiwały intensywnym szmaragdem za każdym razem, gdy natrafiły na moje szare oczy, które musiały błyszczeć jak w gorączce. Złączył nasze usta w delikatnym aczkolwiek zaskakująco namiętnym pocałunku. Mogłabym tak trwać całymi dniami, otoczona jego ramionami, czując ciepło jego ust na swoich. Jego ręce błądziły po moich plecach. Na przekór jego czułości przygryzłam mu delikatnie dolna wargę, w odpowiedzi pogłębił pocałunek, szybko zyskując dominację w nierównej walce. Powoli zaczęłam rozpinać mu koszulę, by po chwili gładzić opuszkami palców każdą jego bliznę na nagim torsie. Nim zdołałam mu do końca ściągnąć koszulę, delikatnie się ode mnie odsunął. Zamruczałam niezadowolona.

- Wczorajsze harce Ci nie wystarczyły?- Zapytał tymi jakże uwodzicielskim głosem, od którego mi miękły nogi.

- Nie. Co więcej nawet cały miesiąc by mi nie wystarczył.-Uśmiechnęłam się uwodzicielsko. Gdyby mnie teraz matka widziała kazałaby odprawić rytuały oczyszczenia, wróć, kazałaby mnie nabić na pal za robienie rzeczy dostępnych dopiero dla małżeństw.

- Śniadanie czeka kwiatuszku, hihihihi, a później się pomyśli.-Puścił mi oczko.

- Nie jestem kwiatuszkiem...

- Ale jesteś śliczna jak kwiatuszek, mój kwiatuszek, moja centuria piżmowa. Nie zapominaj tego, gdziekolwiek będziesz, cokolwiek będziesz robić, zawsze będziesz moim kwiatuszkiem.- Pocałował mnie w czoło.- Jesteś dla mnie tym czym Sebastian dla Grella.

Poprowadził mnie do, kto by się spodziewał, trumny na której było rozstawione śniadanie. To jedno z jego dziwactw których nigdy nie zrozumiem, ale je szanuję. Jego drobne odchyły od normy, które większość ludzi odrzuca, mnie przyciągają. Mogłabym godzinami obserwować jak zajmuje się „klientami" przywracając im wygląd zbliżony do tego za życia, niekiedy sprawiając iż z, brzydko mówiąc, resztek w worku, jest istota która kiedyś była obdarzona iskra bogów. Niestety wszystko co dobre musi się kiedyś skończyć. Dziś wieczorem wraca hrabia i jego posłuszny psiaczek, choć biorąc pod uwagę jego miłość do strażników światów, powinnam go chyba nazwać posłusznym kociakiem. Jak demon, istota z drugiej strony granicy, może tak bardzo kochać koty? Cóż, może kiedyś się o to zapytam.

Kwiat paproci (Mroczny Żniwiarz i Znachorka)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz