Granatowym atramentem w twym sercu niepokój zapiszę...

355 14 33
                                    



Obudziło mnie nie tyle pukanie, ile dreszcz który je uprzedził.

-Cóż to za maniery, nachodzić damę o tak wczesnej godzinie Sebastianie?

Otwierane drzwi delikatnie skrzypnęły.

-Wybacz ale za chwilę wyruszamy do Londynu, na targi na lodzie. Hrabia zażyczył sobie byś się udała razem z nami.

-Ile mam czasu?

-20 minut. Mam cichą nadzieję iż Ci starczy.- Na moim stoliku nocnym spoczęła tacka a na łóżko pakunek, który zapewne zawierał suknie na dziś. Ciel uważał, iż jak z nimi wychodzę mam wyglądać nienagannie.

- Śniadanie do łóżka? Uważaj bo się przyzwyczaję.

- Jeśli sama będziesz je robić i przynosić, proszę bardzo. Na dziś masz granatową suknie z jedwabiu, ma wszyty gorset oraz czarny zimowy płaszcz.

- Hrabia nie boi się, iż ktoś pomyśli, że gustuje w starszych od siebie kobietach?- Ciekawe czy demon wychwyci delikatną nutkę ironii w moim głosie. Sądząc po uśmiechu udało mu się to.

- O to bym się nie martwił, wszak matka jego narzeczonej uważa, iż jesteś tu z mojego powodu.

Wybuchłam niepohamowanym śmiechem, Sebastian też się śmiał. Gdy wychodził leciały mi już łzy rozbawienia.

Jak tylko dotarliśmy na miejsce, odkryłam iż w tym tłumie bardzo łatwo będzie zgubić demona i jego duszyczkę. Zbliżają się przesilenie zimowe trzeba by pomyśleć nad jakimś prezentem dla Adriana. W labiryncie stoisk natrafiłam na doskonale znany mi szyld. Odgarnęłam płachtę służącą za drzwi i weszłam do ciemnego wnętrza. Adrian stał tyłem i nawet nie zauważył, że weszłam. Chciałam go nastraszyć, ale jak tylko do niego podeszłam gwałtownie się do mnie odwrócił porywając mnie w ramiona i namiętnie całując. Po chwili, która mogłaby trwać wiecznie, puścił mnie i pomógł ściągnąć płaszcz.

-Ślicznie Ci w tej sukni.- Na moich policzkach wykwitł delikatny róż.-Ten nasz demon to potrafi szyć, idealnie dopasowuje kroje do twojej figury. I pomyśleć iż szyje je na oko.

Stałam jak sparaliżowana, dokładnie przyswajając informacje. Wszystkie suknie które znajdują się w mojej szafie, poza moimi, zostały uszyte przez demona. Adrian zaczął się śmiać. Jak mogłam się nie zorientować?

-Herbaty?

-Oczywiście najlepiej wanilia z miodem.-Uśmiechnęłam się wyrzucając z głowy myśl sprzed chwili. Chwile później po tymczasowym zakładzie poniósł się przyjemny zapach. Usiadłam na trumnie pozwalając by wspomnienia dzieciństwa zalały moja głowę. Zimowe wieczory rozświetlone ogniem z kominka, drwa wesoło trzaskają, po izbie roznosi się zapach palonych szyszek, w ręce grzeje porządny grzaniec. Idealnie doprawiony, idealnie przygotowany, idealnie cieplutki. Za oknem biało, mróz maluje na szybach filigranowe kwiaty. Temperaturę panująca na dworze określaliśmy mianem „ale piździ". Zaspy sprawiają iż krajobraz staje się bajkowy. Koło mnie leży pies dodatkowo grzejąc mnie swoim ciepłem, matka robi na drutach z wełny zbieranej wciągu tego roku, ojciec opowiada mi o demonach występujących na naszych ziemiach, tych przyjaznych i wrogich. Uwielbiałam słuchać jego opowieści. Zawsze chcieli abym została znachorką, udało im się w dużej mierze dzięki mojej mentorce która dostrzegła mój talent.

- W momencie gdy zatapiasz się w wspomnieniach masz taki śliczny wyraz twarzy.-Spojrzałam na Adriana wysyłając dzieciństwo na dno pamięci.- Twoje oczy mają nieodgadniony wyraz przysłonięty delikatną mgiełką, usta wykrzywia równie delikatny, melancholijny uśmiech.

Kwiat paproci (Mroczny Żniwiarz i Znachorka)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz