Bądź moją czerwoną chryzantemą...

384 17 52
                                    



Cała noc siedziałam nad księgami, w pewnym momencie musiałam przysnąć gdyż obudziłam się okryta kocem.  Godziny studiowania ksiąg tylko pogłębiły mój niepokój. Atrament, którego barwę uzyskano z popiołu feniksa, jest potrzebny tylko do dwóch zaklęć oraz jednej klątwy. Przetarłam oczy. Niemożliwe żeby wszystko stawało na głowie z powodu jednego anioła. Przeszedł mnie dreszcz, jasno uprzedzając iż zbliża się piekielny kamerdyner.

- Przyniosłem Ci gorącej herbaty oraz śniadanie.

- Dziękuje i przypominam, iż jeszcze trochę a się przyzwyczaję i co wtedy będzie?

- Odstawię Cię do twojego grabarza, nie będę się wiecznie bawił w przynoszenie Ci śniadania. Proponuje odrobinę pudru bo jasno i wyraźnie widać iż nie spałaś całą noc.-Powiedział z przekąsem i przelotnie spojrzał na księgi.Natychmiast spoważniał.- Chyba nie bawisz się w czarną magię, prawda?

- Nie, nie bawię się. Pod tym dachem starczy już mrocznych sił, nie sadzisz? Musiałam po prostu sprawdzić jedną rzecz.

- Skoro tylko sprawdzałaś to dobrze, nie należy igrać z mrocznymi siłami a jak już wspomniałaś mamy ich za dużo pod dachem.

- Dokładnie, a co za dużo to niezdrowo. Dziękuję za śniadanie, mam cichą nadzieję iż nie masz zamiaru mnie otruć.

Nie czekając na jego odpowiedź wróciłam do lektury. Kto jest na tyle potężny by nadpisać duszę? Kilka godzin później usłyszałam trzask drzwi i po posiadłości poniosło się echo głosu panienki Elżbiety. Brawo Zorze! Jeszcze jej mi tu brakowało! Byłam zmęczona, głównie psychicznie. Potrzebowałam żeby ktoś mnie przytulił, żebym poczuła się bezpiecznie, żeby zapewnił mnie, że wszystko będzie dobrze. Niestety takie poczucie dawał mi tylko Adrian a nie mogę Go tu ściągnąć tylko dlatego,że jestem wymęczona. Westchnęłam zrezygnowana i poczłapałam do kuchni po więcej herbaty. Znów trzasnęły drzwi, i usłyszałam charakterystyczny dźwięk bata. Tak szybko wyszła? Zresztą nieważne, będzie ciut ciszej. Czekając na herbatę oparłam się dłońmi o blat analizując i układając zdobyte informacje. Kto odważyłby się bawić taką magią?

- Powinnaś odpocząć.- Podskoczyłam na dźwięk głosu Sebastiana. Muszę być naprawdę zmęczona skoro nie zarejestrowałam zwiastującego jego przybycia dreszczu.- Idź się położyć, jesteś blada jak śmierć. Herbatę Ci przyniosę jak się zrobi.

Nie miałam siły się z nim wspierać więc posłusznie ruszyłam do swojej komnaty. Zastanawia mnie jednak wyraźna troska w jego głosie. Kobieto opanuj się, to nie jest teraz najważniejsze. Gdy tylko moja głowa dotknęła poduszki, usnęłam.

Obudził mnie nieprzyjemny dreszcz kilka godzin później. Błysnął wydobywany spod poduszki srebrny sztylet pokryty runami, kilka centymetrów od mojego ramienia zastygła dłoń Sebastiana. Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę iż zadziałał instynkt i schowałam sztylet.

-Wybacz, że Cię budzę. Jesteś potrzebna gdyż zaginęła panienka Elżbieta.- Popatrzył na moja twarz z wyraźnie wypisanym na niej pytaniem: po co mam jechać.- W razie gdyby była potrzebna pomoc medyczna.

Ruszyłam za demonem, szybko naciągając płaszcz, do powozu. Po chwili dowiedziałam się, iż razem z demonem mam zająć się zbieraniem informacji o zaginionych dziewczętach, nie byłam tym zachwycona. Na szczęście poszło gładko, w każdym domu to samo, on zadaje pytania, ja uspokajam rodziny i zapewniam, iż dołożymy wszelkich starań by odnaleźć ich ukochane pociechy. Żałowałam jedynie, iż nie zobaczę jak panicz użera się z Pluto. Tropy krzyżowały się na Islington, nigdy nie lubiłam tego miejsca. Stanęliśmy przed sklepem z zabawkami.

Kwiat paproci (Mroczny Żniwiarz i Znachorka)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz