Na chwile oślepiło mnie słońce, z jego blasku wyłonił się uśmiech i ramiona Finniego, które po chwili zamknęły mnie w żelaznym uścisku. Odwzajemniłam przytulasa, wszak stęskniłam się za tym szkrabem. Dobra, to trochę dziwne nazywać szkrabem 16-latka, ale cóż. Sielankę przerwało szczekanie. Podniosłam oczy i momentalnie cała się wyprężyłam gotowa do odparcia ataku. Co oni przywieźli do domu? Spojrzałam na Sebastiana, który w jednym spojrzeniu wyraził całą nienawiść do psów, po czym spuścił oczy napotkawszy moje zimne spojrzenie.
- Podoba się Cioci nasz piesio? Nazywa się Pluto.
- Oczywiście, że tak słonko. Wybacz mi na chwilkę, ale muszę porozmawiać z Sebastianem.
Wyswobodziłam się z uścisku Finniego i spokojnym krokiem, mimo iż cała gotowałam się ze złości, podeszłam do Sebastiana. Stanęłam z nim twarzą w twarz, ostatni raz tak staliśmy po pewnej aferze związanej z obroną rezydencji. Uciekał ode mnie spojrzeniem. Ja wbiłam moje w niego, niczym lodowy sztylet. Hrabia nam się przypatrywał.
- Co to jest?- Wymownym ruchem wskazałam na piekielnego ogara.
- Słuchaj, nie będę zgrywał idioty i nie powiem, że nie wiem. Jak widzisz, jest to piekielny ogar aktualnie w ludzkiej postaci. Znajduje się tu z polecenia hrabiego.
Moje spojrzenie gładko przeniosło się na dziedzica. Spojrzał mi hardo w oczy, na ustach igrał mu kpiący uśmiech.
- Chciałem mieć zwierzątko domowe. Udało mi się tym samym zrobić na złość i Sebastianowi i tobie. Dwie pieczenie przy jednym ogniu.
- Hrabia chyba nie do końca zdaje sobie sprawę z tego coś prowadził do rezydencji. Lepsza byłaby złota rybka, zawsze można upiec i zjeść, albo wcisnąć panience Lizzy.
- Mało mnie interesuje twoje zdanie. Pluto jest na głowie twojej i Sebastiana.
Minął nas i po chwili zniknął w drzwiach rezydencji. Rzuciłabym się na niego i rozerwała na strzępy, ale chłodna dłoń Sebastiana na moim ramieniu mnie powstrzymała.
- Nie rób tego. Nie mogę Cię zabić, ale będę zmuszony Cię powstrzymać a nie chcę Cię zranić zważywszy na fakt iż jeden żniwiarz nie puściłby mi tego płazem.
- Nie mogłeś go powstrzymać?- Głos zaczął mi się łamać, nie dbałam o to.- Nie mogłeś przemówić mu do rozsądku?
-Ty coś wiesz, coś co nie daje Ci spokoju, coś co ma związek z ogarem. Posiadłaś na zlocie wiedzę której wolałaś nie posiadać.
-Tak posiadłam taką wiedzę, ale nie jestem wstanie powiedzieć czy ma coś wspólnego z tym piekielnym psem czynie. Ma to związek z obecnością pewnego bytu w Londynie i nie chodzi tu o ciebie. Nic więcej nie mogę powiedzieć.
- Dobrze, jak coś, wiesz gdzie mnie znaleźć. Psa biorę na siebie
Pierwszy raz poczułam do niego coś na kształt wdzięczności.
- Dziękuję. W razie problemów przygotuje mu coś na uspokojenie.
Demon posłała mi delikatny uśmiech. Odwróciłam się i zamarłam. Przede mną stał piekielny ogar, co prawda w ludzkiej formie, ale nie zmienia to faktu, iż jest czym jest. Co gorsza wyglądał na zachwyconego moja osobą. Zawsze uczono mnie, że bez kierownictwa anioła bądź demona nie są siłą niszczycielską, ale jeden demon stoi za mną. Pluto stał mi wpatrywał się we mnie jak ciele w malowane wrota.
- Chyba przypadłaś mu do gustu.- Poczułam oddech Sebastiana przy uchu. Stoisz stanowczo za blisko, obaj stoicie stanowczo za blisko.
- Ale mnie pocieszyłeś.
Wyciągnęłam drżąca dłoń w stronę Pluto, który momentalnie wsunął pod nią głowę i zaczął się łasić jak kot spragniony pieszczot. Niepewnie go pogłaskałam, na co na mnie skoczył i delikatnym szczekaniem domagał się więcej... Gdyby nie Sebastian który stał za mną miałabym schadzkę z nawierzchnią dziecińca.
- Pluto ciocię lubi!-Radosny krzyk Finniego rozniósł się echem po dziecińcu. Uśmiechnęłam się niepewnie do nastolatka, modląc się w duchu do Mokoszy o siłę. Życie tu nie może być już bardziej skomplikowane, wróć, nawet tak nie mów bo pewnie Zorze już coś knują.
Demoniczny ogar podbiegł do Finniego po drodze zmieniając postać na psią. Światowidzie, jakie to bydle wielkie! Otrzepałam suknie.
- Nie dało się wytłumaczyć naszemu jakże kochanemu hrabiemu, iż nie potrzebujemy w rezydencji takiej maskotki?
- Jakby była opcja rozmowy, to bym ja wykorzystał i zostawił to bydle tam skąd go przytargaliśmy. Niestety hrabia nie dopuścił mnie do głosu.
Czułam jego wzrok na moich plecach, był cieplejszy niż zazwyczaj, powoli odwróciłam się w jego stronę.
- Trzymam Cię za słowo iż się nim zaopiekujesz, wszak jesteście bytami o, jakby nie patrzeć, charakterze destrukcyjnym. Czasem mniej, czasem bardziej ale zawsze.-Uszczypnęłam go w policzek i uśmiechałam się słodziutko niczym typowa idiotka bez mózgu.- Tymczasem wybacz, ale nie mam ochoty bardziej psuć sobie tego dnia, wszak spędziłam rozkoszny tydzień z czarującym mężczyzną.
-W takim razie, -Powiedział wyciągając za pleców kaniankę nalenną niebieska i wręczając mi ja teatralnym gestem-zapraszam na herbatę.
-Nie odmówię. -Powiedziałam biorąc kwiat z jego rąk, roślina spowodowała włączenie się sygnału alarmowego w mojej podświadomości, który szybko uciszyłam.
Wziął mnie pod rękę, ten jeden raz pozwoliłam mu się w ten sposób prowadzić, niech ma tę odrobinę przyjemności. Z zajęć na temat demonów wiem iż dotyk znachorki powoduje u nich przyjemne mrowienie, takie jakie wywołują dusze które mają szanse na odesłanie z powrotem u żniwiarzy. Ciekawe czy Herbata Sebastiana jest naprawdę taka dobra jak twierdzi wychudzony kurdupel?
************************************************************************************************
Dum-dum-dum akcja się zaczęła ciut komplikować *uśmiecha się demonicznie* Ja wiem co chodzi naszemu biednemu obolałemu (tym razem nie zapomniałam *puszcza oczko swojej proxy*) demonowi bo tej piekielnej główce.
Kanianka nalenna czerwona-wdzięczność
Rozdział pisany na matematyce, bo na co komu słuchać o ciągach arytmetycznych skoro można pisać rozdział?
A teraz smutna wiadomość, ten rozdział nieubłaganie przybliża nas do punktu kulminacyjnego opowieści, co za tym idzie do jej zakończenia... No ale na razie się nie smutać bo jeszcze trochę do końca jest ;) Dla zainteresowanych spojler, o którym moja proxy już wie, będzie kolejny fanfik tym razem z dzieciny creepypast. Zważywszy na fakt iż lubię skończyć jedną rzecz zanim zacznę drugą, niestety rysunków się ta zasada nie tyczy, więc najpierw jeden potem drugi. Festina lente moi drodzy :)
Pozdrawiam, udanego weekendu i do następnego myszki :D
CZYTASZ
Kwiat paproci (Mroczny Żniwiarz i Znachorka)
FanfictionMoja proxy patrzaj co twój mistrz stworzył!!! Ostrzegam przed czytaniem tych wypocin jeśli chcesz by twoja psychika pozostała w stanie nienaruszonym! Jeśli chcesz czytać skonsultuj się z najbliższym lekarzem psychiatrą, bo ja Ci kosztów leczenia pok...