Rozdział 9

55 11 6
                                    

Troszkę mnie nie było, ale was przybywa ;p Niezmiernie się z tego cieszę ;)

Brak weny i czasu ;(

_______________

-Caroline, nic Ci nie jest? - usłyszałam po drugiej stronie drzwi. I co ja mam mu niby powiedzieć? - Proszę, otwórz te drzwi! - Theo był bliski krzyku. Chcąc uniknąć ciekawskiej matki, ostrożnie wstałam i otworzyłam drzwi. James patrzył na mnie z takim przerażeniem, jakbym chciała się w tej łazience zabić. Staliśmy tak w milczeniu, ale to co zrobił po chwili zwaliło mnie z nóg. Zamknął mnie w szczelnym uścisku.

-Theo, puść mnie! Dusisz! - próbowałam krzyczeć, ale moje słowa zagłuszała jego klatka piersiowa. Powoli zaczął się odsuwać, a ja poczułam pustkę. Nie chciałam tego przerywać i przywarłam do niego mocniej. Na początku był zaskoczony, ale zaraz otoczył mnie swoimi ramionami. Mogła bym już tak zostać na zawsze. Jego ręce powoli zsuwały się w dół moich pleców. Złapał mnie pod pośladkami i podniósł do góry, zmuszając tym samym do objęcia go nogami w pasie. Patrząc sobie w oczy, przysunęłam się bliżej niego. Czekając na jego ruch tonęłam w jego oczach.

-Na pewno tego chcesz? Chwile temu uciekłaś ode mnie niemal z krzykiem.
-Serio musiałeś to przerwać? - zeskoczyłam z niego i usiadłam na łóżku. Schowałam twarz w dłonie i myślałam. Właściwie co ja wyprawiam. Zakochuje się w nim. A nie powinnam. Nie wiem co robi chłopak, i szczerze mało mnie to teraz interesuje. Na łóżku mało nie doszło do czegoś więcej, a teraz przerywa zwykły pocałunek? No tak, jestem tylko zabawką. Jak dla każdego. Jestem beznadziejna. Co ja sobie myślałam.

-Mała, co się dzieje? - Theo uklęk naprzeciw mnie.

-Wyjdź stąd. - podniosłam głowę i patrzyłam mu prosto w oczy. - Nic ie będzie z tego zakładu. To pomyłka. Nie będę Twoją kolejną zabawką. Znajdź jakąś pustą lalę. - byłam bliska łez, ale nie chciałam budować czegoś na niczym. On nigdy nic do mnie nie poczuje, a ja będę cierpieć. - Powiedziałam wynoś się stąd! - krzyknęłam w jego twarz. Jednak on nadal ani drgnął. Patrzył na mnie takim wzrokiem, że miałam wrażenie jak zagląda mi w głąb duszy.

-Nie rozumiem Cię dziewczyno. Chciałem spróbować. Ale widzę, że wszyscy mają rację. - wstał, ubrał koszulę i wyszedł. A ja siedziałam tak, analizując każde słowo. "Chciałem spróbować" dudniło mi w głowie. Kretynko, co ty narobiłaś?


___________________

Znalazłam chwilę, może nie wyszło jak chciałam. I krótko wiem. To ostatni taki. Reszta będzie dłuższa.


T.

Cichy wielbicielOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz