Los Angeles, przybywamy!

149 14 2
                                    

(Camillie)

Ok. Spokojnie. To tylko wyjazd do LA. Do innego kraju. Na inny kontynent. Luzik. Albo nie. Lepiej zacząć panikować.

- Do Los Angeles mówisz? Czy to... nie jest trochę za daleko? - próbowałam delikatnie dać jej do zrozumienia: NIE! TO FATALNY POMYSŁ! JA NIE CHCEEEE!!!

- Super, nie? - Lily była cała w skowronkach - Mam tam ciocię, więc nie musimy się martwić o noclegi, cała kasa idzie w bilety! Kupię najlepsze jakie będą. Ty z resztą o pieniądze martwić się nie musisz... Jej, on przecież mieszka w Los Angeles! Mam pomysł, zostaniemy tam dłużej i urządzimy sobie... coś w stylu polowania na Adasia! Nie żeby mu się naprzykrzać, ale wiesz... może uda się nam spotkać go na ulicy, w kawiarni... a wtedy...

DROGI JEZU, USPOKÓJ JĄ!!! - krzyczałam w myślach. Jakie polowania? Odbiło jej?! Boże, nie dość, że będę musiała iść na ten durny koncert, to jeszcze będę zmuszona szukać Adama Lamberta po ulicach jednego z największych miast! Ale... z drugiej strony... i tak go pewnie nie znajdziemy, a LA jest pełno świetnych sklepów, są plaże... może nie będzie tak źle...

- Dobry pomysł! Możemy trochę dłużej tam posiedzieć. O ile twoja ciocia nie będzie miała nic przeciwko - uśmiechnęłam się.

- Zgadzasz się? Wow, nie spodziewałam się tego po tobie! - uśmiechnęła się tak szeroko, że przez chwilę wyglądała jak żeńska wersja Jokera - Myślę, że ciocia Jay z chęcią nas ugości. Zawsze mnie lubiła. - Lily uśmiechnęła się zadowolona z siebie.

- To co? Bookuję samolot? - uśmiechnęłam się. Mam plan: przeżyć koncert pana Adama... a potem... mogę szaleć na zakupach i wylegiwać się na plaży!

- Tiiiaaak! - zapiszczała dziewczyna - Camillie, jak ja cię kocham! Zobaczę mojego Adasia! I ty też! Mówię ci, zakochasz się w nim od razu! Nie da się go nie kochać!

To jeszcze zobaczymy, uśmiechnęłam się w myślach.

- A więc... Los Angeles, przybywamy!

***

Do Adasia coraz bliżej ;)).



To nie tak, jak myślisz, KotkuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz