Czarny Bentley

109 16 10
                                    

Zniecierpliwiona czekałam przed domem. To już... Ile? Dziesięć minut spóźnienia... Może się rozmyślił, albo coś przeszkodziło mu w dotarciu na miejsce? Nie ważne i tak czuję się jak idiotka. Jeszcze raz spojrzałam na zegarek i postanowiłam wejść z powrotem do domu. Zbliżałam się do drzwi, gdy z piskiem opon na drodze zatrzymał się czarny Bentley, z którego wysiadł Adam w ciemnych okularach.

- Przepraszam za spóźnienie. - powiedział, roztargnionym tonem, po czym złapał mnie za rękę i zaprowadził do samochodu. Byłam nieco zdziwiona jego dziwnym zachowaniem, ale nie powiedziałam nic, oprócz wymruczanych pod nosem słów powitania. Nagle cała ta "wycieczka" wydała mi się okropnych pomysłem. Jechaliśmy w krępującej ciszy, ja wpatrując się w moje kolana, rzucałam krótkie spojrzenia na Adama, który uparcie wbijał wzrok w drogę przed nami. Wyglądał na lekko zestresowanego, włosy miał w nieładzie, był nieogolony. Jedynym dźwiękiem w samochodzie było stukanie jego palców o kierownicę. Chciałam zerwać to niezręczne milczenie, ale nie miałam pomysłu co powiedzieć.

- Ładna pogoda. - bąknęłam cicho. Nagle, zupełnie niespodziewanie, Adam zatrzymał auto z piskiem opon (i moim piskiem), gwałtownie odwrócił się w moją stronę i popatrzał na mnie z lekkim szaleństwem w oczach.

- Czego ty tak na prawdę chcesz?! - warknął, marszcząc brwi. Chyba próbował wyglądać groźnie, lecz ja usłyszałam nutkę rozpaczy w jego głosie. Poza tym, miałam wrażenie, że widzę, jak jego oczy wilgotnieją, choć próbował zamaskować to groźną miną.

- To ty zaprosiłeś mnie na... - zaczęłam łagodnie, lecz bezceremonialnie mi przerwał.

- Tak, do jasnej cholery, przecież wiem! - krzyknął i jeszcze bardziej rozczochrał ręką włosy - Chodzi mi o to, że... - rzucił mi spojrzenie, w którym rozpacz mieszała się z gniewem - Jezus Maria, przecież ja jestem gejem!

Świat wokół mnie zaczął funkcjonować w zwolnionym tempie. "I co z tego?"- wołała jakaś rozsądna część mojego umysłu, ale ja nie miałam zamiaru jej słuchać. Wpatrywałam się w niebieskie oczy Adama, które bezlitośnie patrzyły prosto w moje.

- Ja... - zaczęłam, lecz znowu nie było dane mi dokończyć. Poczułam jak brunet chwyta mnie mocno z ramiona i przyciąga do siebie. Otworzyłam usta tylko po to, żeby poczuć na nich miękkie wargi Adama. W moim mózgu zapaliła się czerwona lampka alarmująca, że właśnie całuję faceta, który sekundę wcześniej wyznał, że jest gejem, lecz byłam zbyt zszokowana, żeby zareagować. Usiadłam na jego kolanach, otaczając go nogami w biodrach, czując jak jego usta nacierają na moje coraz bardziej agresywnie. Nie przeszkodziło mi to, położyłam ręce na jego piersi, powoli zaczynając odpinać guziki jego koszuli. Wyczułam pod palcami rozgrzane ciało, z delikatnymi włoskami na klatce piersiowej, podczas gdy jego ręce wędrowały po moich plecach, przyprawiając mnie o dreszcze. Jedną ręką chwycił mnie za włosy zmuszając do odchylenia głowy i przejechał ustami po mojej szyi. Tymczasem ja zobaczyłam sufit samochodu. To był przełomowy moment, gdy w końcu wyzwoliłam się spod hipnozy jego niebieskich oczu. I dotarło do mnie, że jestem na poboczu drogi, w aucie, i właśnie obściskuję się z gościem, którego znam kilka dni, i który na dodatek jest gejem.

- Przestań, proszę. - szepnęłam delikatnie do ucha Adama.

Brunet natychmiast przerwał i spojrzał na mnie z przestrachem w oczach.

- Przepraszam, ja nie wiem co się ze mną dzieje...

- Nic się nie stało... - te słowa zabrzmiały tak bezsensownie i pusto, lecz nie miałam pojęcia, co innego mogę powiedzieć. Zdałam sobie sprawę, że nadal siedzę w rozkroku na jego kolanach, więc pospiesznie otworzyłam drzwi ze strony kierowcy i zaczęłam wysiadać. Potknęłam się o jego nogę i prawie upadłam na asfalt, lecz wyczułam podtrzymującą mnie dłoń.

- Podwiozę cię! - Adam w pośpiechu wyszedł na mną.

Spojrzałam na niego, jego rozpiętą koszulę, zaczerwienione usta i błyszczące oczy.

- Przejdę się, to w końcu niedaleko. Dziękuję za propozycję. - rzuciłam mu wymuszony uśmiech.

- Na pewno? Zaczyna padać... - rzeczywiście, z nieba zaczęły lecieć duże krople ciepłego deszczu.

- Nie, nie trzeba. Chyba się nie rozpuszczę, w końcu nie jestem z cukru! - sztucznie zaśmiałam się z mojego nieśmiesznego żartu. Pomachałam mu, szybko odwróciłam się i zaczęłam kroczyć, prawie biec w stronę domu. Już po kilku krokach byłam cała mokra, częściowo z deszczu, częściowo przez łzy, które zaczęły kapać w rytm ulewy. Nie wiem czemu płakałam - chyba częściowo ze złości, może po części z rozczarowania... Rozczarowania czym? Nie umiałam uporządkować tego w głowie, więc po prostu stawiałam krok za krokiem. Raz odwróciłam się za siebie - Adama nie stał już na drodze, lecz ciągle w strugach deszczu stał jego czarny Bentley.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 19, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

To nie tak, jak myślisz, KotkuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz