Tylko nie zemdlej!

134 15 2
                                    

Dobra, muszę przyznać, że koncert nie był taki zły. Adam wyglądał bardzo ładnie (w jego standardach, oczywiście) i musiałam przyznać, że ma całkiem niezły głos.

Jednak moje myśli wciąż uciekały do nadchodzącego tygodnia w Los Angeles. Dom cioci Jay nie był za duży, ale wygodny i bardzo ładny. Miałyśmy go tylko dla siebie, bo ona wyjechała na ponad miesiąc do Europy.Może spotkam jakiegoś przystojnego aktora? A z resztą... najważniejsze jest to, że odwiedzę wszystkie tutejsze sklepy. I plaże...

 Stałyśmy tuż przed sceną i Lily przez większość piosenek miała minę "bożedrogijagokocham" (na jedną przybrała minę "jesteśtaksłodkiżechybacięzjem").  Boję się myśleć, co zrobiłaby temu biedakowi, gdyby dostała się na scenę. A ten "biedak" właśnie skończył ostatni utwór i zaczął żegnać się z fanami.

- O matko, ale zrobiło się tu duszno... - powiedziałam do Lily, która nie zwracała na mnie uwagi. Okay. Przynajmniej wiem, że gdy w pobliżu jest Lambert, ja schodzę na drugi plan. 

Ale... naprawdę, poczułam, że tłum wbija mnie w barierki oddzielające nas od sceny. Czy ochrona nie powinna czegoś z tym zrobić? - pomyślałam. Przed moimi oczami zaczęły biegać czarne plamy. Próbowałam wycofać się, ale nie miałam takiej możliwości.

- Lily...? - zaczęłam - Czy...?

- Aww! - nawet mnie nie słyszy. Ta dziewczyna jest kompletnie nieprzydatna. Otaczali mnie szalejący fani (i fanki, dużo fanek), a ja czułam się jak ogórek w ciasnym słoiku. Beznadziejne porównanie, ale świetnie oddające moja sytuację. Musiałam wyglądać co najmniej dziwnie, z miną wyrażającą wręcz niezadowolenie, wokół uśmiechniętych, wrzeszczących ludzi. A Adam właśnie w tym momencie zdecydował się zejść ze sceny, aby poprzybijać piątki i rozdać autografy.

Tłum jeszcze bardziej zaczął pchać się do przodu (nie myślałam, że to w ogóle możliwe), gdy Lambert zbliżył się do nas. Mój mózg coraz głośniej nadawał komunikat "brak powietrza, brak powietrza!". Miałam wrażenie, iż moja twarz przybrała kolor śnieżnobiały. A może krwistoczerwony? Albo zielony? A Adaś musiał dostrzec wniebowziętą minę Lily, gdyż zażartował:

- Nie zemdlejcie mi tu dziewczyny - poruszył brwiami i puścił do nas oczko.

Co ja na to? Oczywiście, że zemdlałam! 

***

I co dalej? :)

W końcu jakaś akcja ;). Pozdrowionka dla tych, który wytrwali, w wcześniejszej nudzie, którą Wam serwowałam (jeśli w ogóle ktoś wytrwał) ;P

Jest Adaś jest impreza! :D


To nie tak, jak myślisz, KotkuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz