A więc lecimy

134 13 2
                                    

Lily: spakowana?

Lily: bo ja tak :)))

Lily: już się boję tej dopłaty na lotnisku :o

Lily: bo na pewno wzięłam więcej niż można :D

Lily: trzy walizki... + bagaż podręczny... to chyba dużo za dużo, co? ;D

Ja: opanuj się kobieto, myślałam, że to ja mam problemy typu "chcę wziąć wszystko"

Lily: zazwyczaj... ale jedziemy do miasta Adama <3, więc musze się perfekcyjnie prezentować, nie tylko na koncercie ^^

Lily: a tak poza tym mam wieści. ciocia jest na wakacjach, ale dom nam udostępnia

Ja: czyli będziemy same? to dobrze, bo inaczej nie zmieściłybyśmy się z tymi twoimi bagażami

Lily: ADAM <3

Ja: co adam? ;I

Lily: hmm... chyba nic... po prostu już zaczyna mi odbijać...

Ja: okay... wariuj w samotności... to zobaczenia szaleńcu

Lily: do zobaczenia za dokładnie 3h 42min i 22sek :") jak się spóźnisz zabiję... ;**


Nie spóźniłam się. Wolę się nie narażać. Lily stała przed domem w koszulce z uśmiechniętym Lambertem.

- Jak ci się podoba? - ruchem głowy wskazała na swój T-shirt.

- Fajna. - ucięłam temat. Nie chce tracić mojego cennego czasu na rozmowy o jej bożku.

- Super, że ci się podoba - nie wyczuła delikatnego sarkazmu w moim głosie - A ty? Jednak klasycznie? Na koncert to ja cię wystroję: potargane jeansy, koszulka... dobrze, że mam dwie z Adasiem... - wyliczała.

- Kochana, nigdy w życiu - odparłam, kończąc jej marzenia. Trzeba wspomnieć, iż jestem wcieleniem elegancji. Klasyczne kolory, klasyczne kroje. Nie ubiorę nic potarganego.

- Jak zawsze... - mruknęła, spodziewając się takiej odpowiedzi - Jedźmy już, bo się spóźnimy...

***

Na lotnisku wszystko przebiegło sprawnie (Lily zapłaciła 100 funtów za nadbagaż) i siedziałyśmy w samolocie. Maszyna rozpoczęła kołowanie po pasie startowym. A Lily już latała. Z radości.

- Uspokój się - syknęłam, gdy Lily wyznawała mi miłość do Adama po raz dziewięćdziesiąty dziewiąty. Osoby wokół nas przyglądały się ukradkiem i uśmiechały się pod nosem.

Stewardessa przypomniała o wymogach bezpieczeństwa i samolot ruszył w górę.

Jak ja nad nią zapanuję? - pomyślałam, przyglądając się mojej roześmianej przyjaciółce.

***

Przepraszam, że akcja tak powoli się rozkręca, ale nie jestem zwolennikiem historii "znamy się 15 minut, czy już będziemy małżeństwem?" i chcę Was trochę zapoznać z bohaterami.

Adaś pozdrawia.

Adaś pozdrawia

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
To nie tak, jak myślisz, KotkuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz