✉65✉

1.8K 95 64
                                    

Sky's pov

Schowałam telefon do mojej torebki i poprawiłam włosy, po czym wyszłam z domu.

- No wreszcie! - westchnęła Mel - Ile czasu można przeglądać się w lustrze?

- Dużo - mruknęłam i wsiadłam do samochodu - Wypomnę Ci o tym, jak ty będziesz miała spotkać się z ważną dla ciebie osobą - powiedziałam na co prychnęła.

- Ty lepiej powiedz mi gdzie będzie czekał ten twój kochaś?

- Mamy się spotkać po koncercie - odpowiedziałam.

- Dopiero? - pokiwałam głową - Czemu zdaje mi się, że on coś kombinuje.

- Mi tak samo - przyznałam jej rację - Ostatnio nie miał czasu na pisanie ze mną. Jego typowa wymówka to "Muszę kończyć bo moi przyjaciele mnie wołają" - zrobiłam nawias w powietrzu jedną ręką.

- Jeszcze się okaże, że ten twój Mike to tak naprawdę Michael Clifford - zaśmiała się a ja razem z nią.

- Może być, ale przypomnę Ci życie to nie pieprzone Fanfiction. Nie istnieje coś takiego jak miłość idola do swojej fanki - uśmiechnęłam się.

- Ale przyznaj to było by ciekawe - zaśmiała się.

- I to jak bardzo.

×××
- Jezu zobacz jaka kolejka - jęknęła moja siostra, gdy stanęliśmy przed wejściem na arenę - Jeśli chciałaś jakieś dobre miejsca to trzeba było przyjechać kilka godzin temu - spojrzała na mnie.

- Chodź za mną i nie marudź - złapałam ją za rękę i pociągnęłam w stronę ochroniarza, który stał przy drzwiach - Masz bilet i wejściówkę?

- Tak - odpowiedziała - Ale po co ty tu idziesz jak oni i tak na pewno nie wpuszczą?

- Jezu - mruknęłam - Nie narzekaj i patrz - puściłam jej rękę i podeszłam do mężczyzny, który na moje oko ma gdzieś z 30 lat.

- Dzień dobry jestem Sky - przywitałam się z nim i uśmiechnęłam się szeroko.

- A tak - spojrzał na mnie - Dzień dobry - odwzajemnił uśmiech - Chodźcie za mną - przytrzymał nam otwarte drzwi - Mike trochę o tobie mówił - zwrócił się do mnie, a ja się zarumieniłam.

- O to ciekawe - szepnęła Mel, a ja szturchnęłam ją łokciem - No co?

- Nic - mruknęłam.

- Okej, tutaj są wasze "miejsca" - podeszliśmy do barierek - Widzę, że wejściówki macie, więc ja po koncercie przyjdę po was i zaprowadzę na backstage.

- Dziękujemy - odpowiedziałyśmy w tym samym czasie.

- Nie ma za co - uśmiechnął się - Jeszcze jest trochę czasu, więc jak chcecie to możecie gdzieś iść, ale pamiętajcie, żeby wrócić przed otwarciem drzwi. Możecie nie mieć już tych miejsc - powiedział - A teraz ja idę i życzę wam miłego koncertu - pożegnał się i odszedł w nieznanym nam kierunku.

- Dobra to było trochę dziwne - mruknęła Mel, gdy ten oddalił się od nas.

- Trochę - powiedziałam - To co robimy? Mamy ponad pół godziny do otwarcia.

- Możemy się rozejrzeć albo siedzieć tu i wypatrywać zespołu - wzruszyła ramionami.

- Może zostaniemy? - spojrzałam na nią, proszącym wzrokiem.

- Przecież ty się z nimi widziałaś już.

- No i co z tego - zaśmiałam się.

- Nie ważne - westchnęła - Okay.

Twitter || mgcOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz