... coś, czego się nie spodziewaliśmy.
Leżałem, wpatrując się w niego już jakiś czas. Prawdopodobnie około godziny, a może nawet dłużej. Obudziłem się około czwartej nad ranem i od tamtej pory nie mogłem zasnąć. Patrzałem na mojego prywatnego Adonisa nie mając pojęcia, którą właściwie mamy godzinę. Dziś czas się dla mnie nie liczył. Wystarczył mi widok jego półnagiego ciała, przykrytego do połowy cienkim kocem. Leżał na brzuchu z rękami splecionymi ponad głową i przykrytymi poduszką. Miał łagodny wyraz twarzy i wydawał się lekko uśmiechać, tak jakby śniło mu się coś przyjemnego. Za to burza jego ciemnoblond włosów była dosłownie wszędzie. Kontrastowało to ze spokojem odmalowanym na jego twarzy, pasowało natomiast do jego charakteru. Był taką właśnie wybuchową mieszanką. Łagodny i kochający partner z osobowością, która kojarzyła się tylko z wszechogarniającym chaosem. Był moim prywatnym szczęściem, moją dawką endorfin, która każdego poranka pozwalała mi wstawać z uśmiechem. Mieszkaliśmy razem już prawie półtora roku. Dziś był siedemnasty listopada, a to oznaczało, że będziemy świętować. Skoro już udało mi się z niego jakoś wyciągnąć tak ważną informację, to należało ją jak najlepiej wykorzystać.
– Która godzina? – wymamrotał nagle zaspany Michał, nie otwierając jeszcze oczu. Zmusiło mnie to spojrzenia na zegarek stojący na szafce przy łóżku.
– Chwilkę po szóstej – odparłem szeptem, zaskoczony cyferką widniejącą na tarczy zegara.
– Myślałem, że chociaż dzisiaj dasz mi pospać, ale nie, Ty musisz wpatrywać się we mnie usilnie Bóg wie ile... – marudził wciąż nie otwierając oczu.
– Skąd to wiesz? – zdziwiłem się, ale poczułem, jak na twarz wypływa mi rumieniec. Nie myślałem, że mnie na tym przyłapie.
– Takim świdrującym wzrokiem obudziłbyś i nieboszczyka.
– Przepraszam, nie mogłem się powstrzymać – szeptałem, wciąż na niego patrząc. W końcu jęknął, przeciągnął się i otworzył oczy.
– Co ja się z Tobą mam? Nic, tylko zabić i zakopać w ogródku... – spojrzał na mnie lekko poirytowany, ale mimo to z uśmiechem. – Dzień dobry.
– Dzień dobry. Wszystkiego najlepszego, Kochanie. – Nie mogłem się dłużej powstrzymywać. Pocałowałem go.
– Dziękuję. Wiedziałem, że już tylko na to czekasz. – westchnął ciężko, ale mimo to uśmiechnął się ponownie. – Już? Teraz możemy wracać do spania?
– Nie, czekaj – mówiąc to, wygramoliłem się z łóżka i podszedłem do torby. Wyjąłem z niej małe opakowanie i przez chwilę zatrzymałem się, myśląc, że teraz nie ma już odwrotu. Być może popełniam największy błąd w moim życiu. Nie wiedziałem, jak on na to zareaguje. Naprawdę jego reakcje mogą być przeróżne. Moje wahania i wątpliwości sięgnęły zenitu.
– Będziesz tam tak stał? – Michał przerwał w końcu ciszę swoim pytaniem. Pokręciłem przecząco głową i usiadłem na łóżku obok niego.
– Ja po prostu wciąż nie wiem czy ten prezent jest dobrym pomysłem. – zacząłem niepewnie.
– Przecież nie musiałeś mi nic kupować – westchnął. Wiedziałem, że niczego nie oczekiwał, ale chciałem sprawić mu jakąś niespodziankę. To były jego pierwsze urodziny, które faktycznie obchodziliśmy wspólnie. Gdy patrzałem na to w sklepie, poniesiony impulsem, kupiłem prawdopodobnie najgorszy prezent, na jaki mogłem kiedykolwiek wpaść. Nie mogłem przewidzieć jego reakcji, a teraz nie mogłem już zrobić nic innego jak tylko wręczyć mu małą czarną torebkę, co też zrobiłem. Spojrzał na nią z zaciekawieniem i podnosząc się do siadu zaczął ostrożnie rozpakowywać znajdujące się w środku zawiniątko. Nie mogłem nie ulec wrażeniu, że wygląda jak mały chłopiec wyczekujący upragnionej zabawki i mający nadzieję, że to właśnie ją zastanie pod papierem. Zauważył, że przyglądam mu się bacznie. Uśmiechnął się nieco zawstydzony i przerwał na chwilę rozpakowywanie. Odgarnął włosy za ucho i rzucił mi półuśmiech. Rzadko miałem okazję widzieć go speszonego.
CZYTASZ
Zostać do rana
Fiksi UmumSeria: Czas na Wyczerpaniu Część I http://byledobrzegu.pl https://bucketbook.pl/pl/producer/B.D.B./30 "(...) Rozejrzałem się po pokoju, mój wzrok zatrzymał się na lustrze. Wpatrując się tępo w swoją własną sylwetkę rozważałem przez chwilę, kiedy sta...