- Co chcesz robić? - zapytałem Rose, gdy Liz zniknęła za bramą parku.
- Chcę się pohuśtać! - wykrzyknęła dziewczynka i pobiegła w stronę placu zabaw.
Ruszyłem za nią. Po chwili blondynka siedziała na jednej z huśtawek i wpatrywała się we mnie swoimi wielkimi, niebieskimi oczami.
- Pohuśtasz mnie?
- Taka duża dziewczynka powinna umieć huśtać się sama - droczyłem się z nią.
- Majki, proszę!
Usiadłem na huśtawkę obok i popatrzyłem na Rose.
- Popatrz. To proste. Najpierw siadasz, a później się odpychasz.
- To jest trudne! Prawie nie dosięgam ziemi! - oburzyła się dziewczynka.
Bujając się dalej patrzyłem z rozbawieniem na sześciolatkę. Wyglądała słodko, gdy się złościła.
Do huśtawek podbiegł jakiś nastolatek. Mogę jedynie zgadywać, że był około pięć lat młodszy ode mnie. Jego wzrok padł na mnie.
- Nie jesteś za stary na zabawę na placu zabaw? - zapytał kąśliwie.
Usłyszałem śmiech. Okazało się, że dzieciak nie był sam. Za nim przybiegła dwójka chłopaków. Wyglądali na mniej więcej trzynaście lat.
- A ty nie za smarkaty, żeby mówić mi jaki jestem? - odpowiedziałem spokojnie, nie schodząc z huśtawki.
- Dobra, staruszku! Zabieraj tego dzieciaka albo pożałujesz - chłopak podszedł do Rose, chcąc pociągnąć ją za włosy i zepchnąć z huśtawki.
Jednak ja byłem szybszy. Złapałem blondynkę w talii i posadziłem ją sobie na nogi. Cały czas trzymałem ją w pasie, bojąc się, aby nie upadła.
- I tak mamy o jedno miejsce za mało - powiedział wymownie dzieciak, stając bliżej mnie.
- Tak. Zauważyłem.
- Zabieraj się z tąd!!! - krzyknął pełen furii.
- Kolego, tak się nie bawimy - powiedziałem, wstając z huśtawki. Posadziłem na niej Rose i podszedłem jeszcze bliżej nastolatka.
Zobaczyłem strach w jego oczach. Muszę przyznać, nie należę do niskich osób. Nie jestem też niewysportowany. Moja postura mogła wystraszyć chłopaka. Delikatnie, ale zauważalnie, wycofał się, przepraszając. Gdy był już w bezpiecznej odległości zaczął biec. Oczywiście, jego koledzy również okazali się tchórzami i gdy tylko zrobiłem jeden krok naprzód poszli w ślady nastolatka.
Poczułem delikatny ucisk na lewej łydce. Spojrzałem w dół i zobaczyłem sześciolatkę, przytuloną do mojej nogi. Wziąłem ją na ręce i dopiero teraz zobaczyłem łzy w jej oczach. Wytarłem jej twarz rękawem bluzy i uśmiechmąłem się.
- Hej... Wszystko jest okej... Nie płacz... Jestem tutaj - wyszeptałem do ucha Rose po czym ją przytuliłem.
Dziewczynka pociągnęła nosem.
- Myślałam, że coś Ci się stanie...
- Na twoim miejscu bardziej bałbym się o tego chłopaka.
Po moich słowach sześciolatka zaśmiała się. Odstawiłem ją z powrotem na ziemię.
- Gdzie chcesz iść teraz? - zapytałem.
- Nie chcę już się bawić. Ci chłopcy mnie wystraszyli. Pójdziemy coś zjeść?
- Jeśli chcesz. Na co masz ochotę? - zapytałem, udając się w stronę wyjścia z parku.
CZYTASZ
Little Rose ||M. Clifford
Fanfic- Dlaczego Pan płacze? - Nie mów do mnie "Pan", bo czuję się staro. Michael jest osiemnastolatkiem, skrzywdzonym przez los. Ma listę, która jest dla niego czymś ważnym. Czy idąc krok po kroku, punkt po punkcie, odnajdzie lepszą przyszłość?