- Uważaj na siebie i napisz, jak już dolecisz na miejsce - poprosiłem, przytulając się do Stelli.
Czekaliśmy na lotnisku na odprawę bagażową. Stell miała łzy w oczach. Nie chciała nas - mnie i Rose - opuszczać. Ale przecież wracała do swojego narzeczonego.
- Wyślesz mi kartkę z Brisbane? No wiesz, taką z ilustracją! Lubię takie kartki - poprosiła Rose, trzymając Stellę za dłoń.
- Oczywiście, skarbie - brunetka przykucnęła. - Wyślę ci mnóstwo pocztówek!
Po chwili z głośników dało się słyszeć kobiecy głos, informujący o rozpoczęciu odprawy.
Stella pociągnęła nosem. Ostatni raz ją przytuliłem.
- Długiej drogi. I pozdrów swojego Caluma - pożegnała Stellę Rose.
- Pozdrowię na pewno! Do zobaczenia! - powiedziała Stell i po chwili zniknęła za drzwiami samolotu.
***
- Myślisz, że będzie za mną tęsknić? - zapytała Rose, gdy już wracaliśmy do domu. - Bo ja będę.
- Na pewno będzie tęsknić. Nie ma innej opcji - odpowiedziałem, zatrzymując się na światłach.
Rose ogromnie zżyła się ze Stellą. I bardzo mnie to cieszy. Wkońcu: Rose i Stella to dwie najważniejsze osoby w moim życiu. Szkoda tylko, że obie nie mogą zostać w nim na zawsze.
Drogowskaz zmienił swoje światło na zielone, więc ruszyłem. Spojrzałem na blondynkę, której wyjątkowo pozwoliłem usiąść na miejscu pasażera. Nuciła pod nosem jakąś piosenkę.
- Możesz zaśpiewać?
- Ale co? - spytała zaskoczona dziewczynka.
- Tę piosenkę, którą przed chwilą nuciłaś - wytłumaczyłem.
- Ale tylko kawałeczek - odpowiedziała Rose i zaczęła śpiewać. - That's what I like about you
You hold me tight
Tell me I'm the only one
Wanna come over tonight?
YeahKeep on whispering in my ear
Tell me all the things that I wanna hear
'Cause it's true, that's what I like about you- Ładnie śpiewasz. Tak czysto i z emocjami. Mało jest dzieci, które mają taki talent - powiedziałem, gdy Rose skończyła swój "występ".
- To piosenka Luke'a. A dokładniej jego zespołu. Tylko jeszcze zastanawiają się nad nazwą tego utworu.
- Może "What I Like About You"? - wypaliłem z pomysłem, który jako pierwszy wpadł mi do głowy. Co jak co, ale tytuły do napisanych piosenek przychodziły mi łatwo.
Rose klasnęła w dłonie i uśmiechnęła się.
- Fajowe! Dziękuję! Przekażę jutro Luke'owi twój pomysł. Na pewno się ucieszy.
Posmutniałem. Tak naprawdę dopiero teraz doszło do mnie, że już jutro muszę odwieźć Rose do domu.
Przypomniałem sobie o pewnej ważnej rzeczy.
- Mała, proszę, powiedz mi jedno: czy chociaż przez moment pomyślałaś o tym, żeby zadzwonić do rodziców albo Luke'a?
Rose momentalnie zbladła.
- Zupełnie o nich zapomniałam. Majki, czy jak przyjedziemy już do twojego domu będę mogła pożyczyć telefon i zadzwonić do mamy?
- Nawet nie musisz pytać.
***
- Tak, mamusiu... Wiem, ale tak dobrze bawiłam się z Majkim i Stellą, że po prostu zapomniałam... Tak... Dziękuję, ich też pozdrów... Dobrze, już daję... Majki, mama chce z tobą rozmawiać.
Odebrałem telefon od dziewczynki.
- Halo?
- Michael, bardzo ci dziękuje. Nawet nie wiesz, ile to wszystko dla nas znaczy. Jesteś wspaniałym chłopakiem, który zasługuje na wszystko, co najlepsze. Mam nadzieję, że Rosalin nie narobiła zbyt wiele kłopotów i szkód. Andrew i ja będziemy ci wdzięczni do końca życia!
- Proszę mi tak nie dziękować. To ja powinienem to robić. Bardzo mi miło, że państwo mi zaufali. A te dni, które spędziłem z Rose były jednymi z najlepszych w moim życiu.
- To miłe, że tak mówisz. Kończę. Wiesz, jak drogo kosztują te zagraniczne połączenia. Do zobaczenia jutro, Michael.
Liz rozłączyła się. Spojrzałem na małą Rose. Dziewczynce zaszkliły się oczy.
- Hej, co jest? - zapytałem. - Nie płacz.
- Ale ja nie chcę jechać do domu! Ja chcę zostać z tobą!
Nie wiedziałem, co mam powiedzieć. Bezradnie opadłem na łóżko. Nie minęła minuta, Rose już siedziała na moich kolanach. Popatrzyła na mnie ze łzami w oczach. Jej usta drgały. Cała się trzęsła. Czy to możliwe, że powrót do domu wywoływał w niej aż tak wielkie emocje? Nie wiedziałem, co zrobić. Do głowy przyszedł mi tylko jeden pomysł. Po chwili mała Rose zamknięta była w moim szczelnym, czułym uścisku.
Chwile potrwało, zanim dziewczynka się uspokoiła. Ale gdy już wszystko wróciło do normy, zapytała:
- Opowiesz mi o tym, jak byłeś dzieckiem?
Rose trafiła w mój słaby punkt. Posadziłem ją sobie wygodniej na kolanach i z udawanym uśmiechem powiedziałem:
- To nudna historia. Nie warto.
- Kłamiesz! Twoje historie nie są nudne. Proszę, opowiedz!
W mojej głowie zaczęły kłębić różne myśli i pytania. Czy jeśli opowiem Rose o moim dzieciństwie, to czy opowie o nim komuś jeszcze? Co jeśli nie zrozumie mojego zachowania wtedy? Jak zareaguje, kiedy dowie się, jak ze mną było? Co pomyśli o osobach, które błądziły wokół mnie? Czy przypnie Karen plakietkę "złej, bezuczuciowej matki", jak zrobiłem to ja? I najważniejsze: co jeśli po mojej opowieści odrzuci mnie tak samo jak ludzie, których spotykałem przez całe życie?
Spojrzałem na Rose. Spoglądała na mnie przez cały ten czas, w którym myślałem. W jej oczach dostrzegłem błysk, a na twarzy delikatny uśmiech. Gdybym opowiedział dziewczynce moją historię, zniszczyłbym ją. Ale gdybym tego nie zrobił...
Decyzja, którą podjąłem, nie była łatwa. Ale wiedziałem, że postąpiłem słusznie:
- Więc, dwanaście lat temu...
###
hejka.
jakoś tak ostatnio
nie umiem pisać tej książki.
a bardzo chcę doprowadzić ją
do końca.
paradoks życia, c'nie :)
jak z każdym rozdziałem:
mam nadzieję,
że jeszcze ktoś tu zagląda.
nawet nie wiecie,
jak miło jest obudzić się rano,
sprawdzić Wattpada
i zobaczyć,
że ktoś jeszcze tu jest :)
takie tam refleksje życia codziennego.
już kończę, bo widzę, że się rozpisałam.
CZYTASZ
Little Rose ||M. Clifford
Fanfiction- Dlaczego Pan płacze? - Nie mów do mnie "Pan", bo czuję się staro. Michael jest osiemnastolatkiem, skrzywdzonym przez los. Ma listę, która jest dla niego czymś ważnym. Czy idąc krok po kroku, punkt po punkcie, odnajdzie lepszą przyszłość?