- Młoda, pora spać! Jest już naprawdę późno. Będziesz jutro wyglądać jak małe zombie.
- Jeszcze dziesięć minut, Majki! Tak dobrze mi się bawi z Liv. Prooooszę!
Czy mogłem odmówić Rose? Teoretycznie tak, ale coś mi nie pozwalało. Miło było widzieć, że znalazła wspólny język z Olivią.
Aktualnie dziewczyny były pochłonięte rozmową o modzie. Wapominały coś o crop topach, chokerach i wielu innych "krzykach mody". Wielokrotnie próbowały wciągnąć mnie do tej wymiany zdań. Zapytały nawet, czy wiem, czym są martensy. Na odpowiedź "małe glany" spojrzały na mnie z niesmakiem i ignorowały przez około dwie godziny. W tym czasie mogłem udać się do sypialni i trochę w niej ogarnąć.
Gdy chciałem opróżnić zawartość kosza na śmieci, moją uwagę przykuła lista. Tak. Ta sama lista, o której istnieniu już dawno zapomniałem. W jednym momencie chciałem podrzeć ją na kawałki i wyrzucić przez otwarte okno, jednak opamiętałem się, wyjąłem ją z kosza i włożyłem do szuflady biurka, uprzednio odznaczając kolejny punkt.
1. Przefarbować się na czerwono ✅
2. Kupić płytę Green Day ✅
3. Zrobić graffiti w swoim domu/mieszkaniu ✅
4. Znaleźć Emily✅
5. Porozmawiać z Em✅
6. Pójść na mecz✅
7. Zrobić pizzę ✅
8. Upić się✅
9. Zrobić sobie tatuaż✅
10. Znaleźć pracę✅
11. Uszczęśliwić kogokolwiek✅
12. Kupić nową gitarę
13. Pojechać do domu, w którym kiedyś mieszkałem
14. Odwiedzić dzieciaki z domu dziecka
15. Oddać trochę kasy na szczytny cel
16. Kupić zapas kostek do gry na gitarze
17. Napisać piosenkę
18. Poczuć prawdziwe szczęście
- Może jeszcze się przyda - powiedziałem do siebie i zszedłem na dół, zabierając po drodze leżące na podłodze śmieci.
- Michael ma rację, Rose. Jest już naprawdę późno - poparła mnie Olivia.
Mała blondynka westchnęła głośno, ale posłusznie dała się odprowadzić na górę, gdzie po niecałym kwadransie zasnęła.
- Ta dziewczynka jest niesamowita! - wyszeptała Olivia, która stanęła w progu i przypatrywała się śpiącej Rose.
- To prawda. Chyba jeszcze nigdy w życiu nie zetknąłem się z tak wspaniałym dzieciakiem - odpowiedziałem, zbierając się do wyjścia z pokoju.
- Nie mogę uwierzyć, że jej mama darzy cię takim zaufaniem. Nie wiem, czy pozwoliłabym, żeby jakiś obcy chłopak zajmował się od czasu do czasu moim dzieckiem. - Olivia zatrzymała się. - To znaczy… Nie miałam nic złego na myśli. Po prostu chodzi mi o to... Nie umiem ufać ludziom.
- W porządku. Ja też cały czas się dziwię, jakim cudem rodzina Hemmings w tak krótkim okresie się do mnie przekonała.
W przedpokoju zapadła cisza. Ale nie była to zwyczajna cisza. Był to ten dziwny rodzaj ciszy, w którym dzieją się rzeczy, które miejsca mieć nie powinny. Ten rodzaj ciszy, w którym zagina aię czasoprzestrzeń. Ten rodzaj ciszy, w którym grzechem byłoby z niej nie skorzystać.
Cisza wydawała się trwać w nieskończoność, gdyby nie donośne pukanie do drzwi, które zaburzyło tę dziwną, magiczną chwilę.
W zdumieniu popatrzyłem się w stronę, z której dobiegał hałas. Dochodziła północ. Nie wiem, kto próbował dostać się do mojego mieszkania o tej godzinie. Wizja zdenerwowanego sąsiada odpadała, bo po pierwsze: nie zakłucaliśmy ciszy nocnej, a po drugie: w okolicy nie było żadnego innego zamieszkanego budynku. Ten powód zaniepokoił mnie najbardziej.
Po chwili ktoś znowu zaczął się dobijać.
- Wracaj do łóżka. - Nie zauważyłem nawet, kiedy Rose znalazła się na schodach. Na szczęście zajęła się nią Olivia. Gdy prowadziła małą blondynkę z powrotem na górę, posłała mi jeszcze dające wsparcie spojrzenie. Bezgłośnie jej podziękowałem i z niekrytym strachem podszedłem do drzwi.
Pukanie nie ustępowało.
Policzyłem do trzech i z zamkniętymi oczami otworzyłem drzwi. Podnosząc powieki, przez głowę przeszła mi myśl, że popełniam największe głupstwo pod słońcem. Jednak gdy w progu zastałem nie seryjnego mordercę czy włamywacza, a kobietę, moje emocje opadły.
- Eee... Dobry wieczór... W czym-w czym mogę pomóc?
Kobieta nie odpowiedziała, tylko zmierzyła mnie. Poczułem aż w kościach jej przeszywający wzrok. Wydała mi się znajoma.
Miała na sobie różowy płaszcz i śmieszny, trochę kiczowaty kapelusz.
Już wiem! To ta kobieta, która tak z zaciekawieniem przypatrywała mi się w sklepie kilkanaście dni temu. Muszę przyznać, że wyglądała teraz o wiele młodziej.
- Przepraszam, chyba pana z kimś pomyliłam. Ja... Przepraszam... - jąkała się kobieta.
- Ależ to nic takiego, proszę pani. - Wysiliłem się na spokojny ton głosu.
- Myślałam, że... Ale, nie, to raczej niemożliwe. Przepraszam, że niepokoję. Już mnie nie ma - oznamiła i szybkim krokiem udała się do zaparkowanego na podwórku samochodu. Nie zdąrzyłem mrugnąć, a ona wyjechała z piskiem opon.
- Kto to był? - zapytała Olivia, gdy jeszcze oszołomiony zamknąłem drzwi.
- Pomyłka.
###
hejka.
dam dam daaam
dzieje się, ludzie, oj dzieje się.
CZYTASZ
Little Rose ||M. Clifford
Fiksi Penggemar- Dlaczego Pan płacze? - Nie mów do mnie "Pan", bo czuję się staro. Michael jest osiemnastolatkiem, skrzywdzonym przez los. Ma listę, która jest dla niego czymś ważnym. Czy idąc krok po kroku, punkt po punkcie, odnajdzie lepszą przyszłość?