☆27☆

21 1 0
                                    

Po odejściu dziewczyn, pojechałem do mieszkania.

"Oli"... Całą drogę siedziało mi to w głowie. Czyżby Liv używała dwóch imion? Nie, to niedorzeczne! Może przedstawiła mi się fałszywym imieniem? Niemożliwe, Austin również mówił do niej Liv. Naprawdę nie wiem co mam myśleć... I do tego wszystkiego ten Noah. Wydaje mi się, że to ten chłopak, z którym ją wtedy widziałem. Czy to on ją uderzył? Ale przecież wyglądali na zakochanych. Chodziło o jakieś wyniki badań. Czy Liv jest na coś poważnie chora? W mojej głowie rodziło się wiele pytań, na które nie znałem odpowiedzi.

Gdy dojechałem do domu od razu udałem się do sypialni. Przypomniałem sobie o liście. Muszę znaleźć dla niej jakieś odpowiednie miejsce, żeby nie walała się po całym pokoju.

- Tu jesteś - powiedziałem do siebie i przeskanowałem wszystkie punkty na nowo, po czym zaznaczyłem trzy kolejne.

1. Przefarbować się na czerwono

2. Kupić płytę Green Day

3. Zrobić graffiti w swoim domu/mieszkaniu

4. Znaleźć Emily

5. Porozmawiać z Em

6. Pójść na mecz

7. Zrobić pizzę

8. Upić się

9. Zrobić sobie tatuaż

10. Znaleźć pracę

11. Uszczęśliwić kogokolwiek

12. Kupić nową gitarę

13. Pojechać do domu, w którym kiedyś mieszkałem

14. Odwiedzić dzieciaki z domu dziecka

15. Oddać trochę kasy na szczytny cel

16. Kupić zapas kostek do gry na gitarze

17. Napisać piosenkę

18. Poczuć prawdziwe szczęście

Osiem punktów i osiem miesięcy. No no, jak się złożyło.

Mój wzrok padł teraz na bilet, leżący na podłodze obok szafki. No tak! Za trzy tygodnie mecz! A ja nadal muszę poprosić Liz, żeby pozwoliła mi zabrać ze sobą Rose. I nagle ogarnęło mnie swego rodzaju przerażenie: przecież mam tylko jeden bilet. Młoda "na gapę" raczej nie wejdzie. Trzeba mieć tylko nadzieję, że Luke, Ben albo Jack mają bilet, a nie chcą iść - w co szczerze wątpię.

Zszedłem po schodach na dół i wziąłem z kanapy telefon, po czym wybrałem numer do pani Hemmings i zadzwoniłem.

- Halo? - usłyszałem zachrypnięty głos kobiety.

- Dobry wieczór, Michael z tej strony. Nie przeszkadzam?

- Oh... Nie, nie Michael, nie przeszkadzasz - chociaż nie widziałem teraz Liz, mogłem się założyć, że się uśmiecha. Było to dziwne, a zarazem miłe uczucie. -  Czy coś się stało?

- Nie, wszystko w porządku. Chciałem zapytać, czy jest gdzieś koło pani Luke. Mam do niego pewną sprawę.

- Żadna pani. Możesz mi mówić po imieniu. Poczekaj, już go wołam - zapadła chwilowa cisza. Liz zapewne wyłączyła mikrofon.

- Halo?

- Hej Luke, Michael z tej strony.

- Cześć, cześć. Mama mówiła, że masz sprawę?

- Taaa... Bo wiesz... Za trzy tygodnie jest mecz, no nie?

- No mega! Nie mogę się doczekać! Idziemy z Benem, bo Jack oczywiście ma jakieś-tam spotkanie ze znajomymi swojej narzeczonej. Głupi chce sprzedać bilet! Nie wie co traci!

Gdy usłyszałem o Jack'u, na mojej twarzy od razu pojawił się uśmiech.

- Mówisz, że Jack chce go sprzedać?

- Tak, debil no nie?

- Wiesz, jak kto lubi. A mogę z nim pogadać? Na temat biletu.

- Jasne, czekaj chwilę. Jack!!! - w tym momencie dowiedziałem się, co oznaczają pęknięte bębenki.

- Siema stary! Chcesz kupić bilet?

- Hej Jack. Nie, ja już mam. Ale pomyślałem, że skoro chcesz znaleźć nabywcę to ja chętnie, bo... chcę zrobić niespodziankę pewnej osobie...

- Aaa, dziewczyna? Jasne, nawet mogę oddać ci go za free. Czego się nie robi dla kumpli? Przyjedź jutro tak około piętnastej. Powinienem być już wtedy w domu.

- Okej, dzięki bardzo, do zobaczenia - powiedziałem i się rozłączyłem.

Jack nazwał mnie kumplem. Może zabrzmię jak dzieciak, ale jakoś tak fajnie się poczułem, zwłaszcza, że prawie w ogóle z nim nie gadałem.

Oby tylko Austin nie miał nic przeciwko i pozwolił mi urwać się trochę wcześniej z pracy...

Może powiedzieć, że olewam "Vives", ale tak nie jest. Kocham tę robotę i mam nadzieję, że będę tam pracował jak najdłużej. No chyba, że Austin będzie miał mnie dość i wkońcu mnie zwolni. Oby nie...

- Jestem wykończony - powiedziałem do siebie i, ziewając, udałem się na górę.

Rzuciłem się na łóżko i sprawdziłem godzinę na telefonie. Dwudziesta pierwsza trzydzieści siedem. Sam nie wiem, kiedy tak szybko zleciał mi ten czas.

Wpatrywałem się w sufit sypialni i rozmyślałem. O wszystkim. A w szczególności o Liv.

Szkoda mi tej dziewczyny. Jest taka młoda. Marnuje się z Noah. On ją kiedyś wykończy. Skoro jej własny chłopak ją bije, to czy nie powinna już dawno powiedzieć mu "do widzenia"?

Możliwe, że to jej "pierwsza miłość" i nie chce jej teraz stracić. No ale hej! On ją uderzył! Nigdy nie rozumiałem, nie rozumiem i nie zrozumiem jak można krzywdzić osobę, którą się kocha. To niedorzeczne!

I do tego wszystkiego poszło o jakieś wyniki. Wiadomo, że chciałbym wiedzieć, o co chodzi. Chciałbym jakoś pomóc tej dziewczynie. Ale nie chcę się narzucać. Ona ma już chłopaka. I najlepszą przyjaciółkę.

Moje myśli przeskoczyły na inny tor.

"Oli"... Może i drążę ten temat zbyt głęboko, ale jestem ogromnie ciekaw, dlaczego akurat tak nazwała ją Anastasia. "Ciekawość to pierwszy stopień do piekła", jak mówią. Mówią też, że "złego diabli nie biorą", więc mogę pobawić się w detektywa.

Skąd w ogóle taka ksywka? O ile można tak to nazwać...

Nawet nie wiem, kiedy wstałem z łóżka. Szybko zbiegłem po schodach na parter, po czym wybiegłem z domu, szybko nakładając na siebie kurtkę. Wybiegając, zdążyłem złapać za gitarę, którą zostawiłem wcześniej w przedpokoju.

- Bingo! - wykrzyknąłem, będąc już na klifie.

Usiadłem tak, że nogi bezwładnie zwisały mi nad przepaścią, położyłem gitarę na nogi, delikatnie uderzałem w struny, co dawało magiczny efekt i myślałem. Dalej o Liv, ale już wiedziałem, którą drogą iść, by odnaleźć odpowiedź.

- Liv... Oli... Liv... Oli... - powtarzałem, cały czas wprawiając w ruch struny gitary.

Nie wiem, jak długo tak siedziałem. Pół, jedną, a może nawet dwie godziny. Ale nie obchodziło mnie to. Chciałem tylko znaleźć odpowiedź na chociaż jedno nurtujące mnie pytanie.

I po upływie kilku godzin znalazłem...

###
hejka.
ja to tak zostawię, okej?
podoba mi się nawet ;)
wiem, że zamieszanie,
ale jakoś się da, no nie?

Little Rose ||M. CliffordOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz