Rozdział XVI

131 17 14
                                    

Ważna notka pod rozdziałem, proszę o przeczytanie
------------------
Minął tydzień i właśnie szykowałam się do odwiedzin rodziców Eda. Spakowałam się w niewielką torbę podróżną i właśnie kończyłam robić makijaż, kiedy Sarah weszła do łazienki.
-Nie rozumiem dlaczego jedziecie autem zamiast wsiąść w samolot. Bylibyście tam w ciągu trzydziestu minut, a nie czterech godzin. Poza tym, taki wydatek to dla was nic wielkiego.
Westchnęłam i minęłam ją, po czym podeszłam do drzwi i zaczęłam wkładać buty.
-To ja nalegałam na samochód.
-Dlaczego?-Oparła się o framugę drzwi i patrzyła na mnie z zaciekawieniem.
-Pamiętasz jak Ci powiedziałam, że Ed ma chyba problem z alkoholem?-Pokiwała głową, dlatego kontynuowałam.- Uważam, że to coś poważnego i chcę ograniczać jego okazje do picia.
-To rozsądne.-Uśmiechnęła się i podeszła, aby mnie przytulić.- Baw się dobrze.
Odwzajemniłam uścisk, a po chwili puściłam ją i otworzyłam drzwi wejściowe.
-Postaram się, pa.-Zabrałam torbę i zeszłam na dół, gdzie już czekało auto.
Wrzuciłam bagaż na tylne siedzenie, a następnie usiadłam obok chłopaka na przodzie.
-Cześć kochanie.-Złożył krótki pocałunek na moim policzku, po czym ruszyliśmy.-Denerwujesz się?
-Nie. Uwielbiam Twoich rodziców, a szczególnie mamę.-Uśmiechnęłam się, a on odwzajemnił ten gest.
-Ona Cię wręcz kocha. Czasem myślę, że woli Ciebie ode mnie, ale wtedy się orientuję, że zawsze będę u niej na pierwszym miejscu.
-Maminsynek.-Prychnęłam, a on się roześmiał.
-To cały ja.
Droga upłynęła mi szybko, pewnie dlatego, że praktycznie całą przespałam. Obudził mnie SMS od Mike'a.
Mike: Cześć piękna! Co robisz? Masz ochotę wyjść na kawę? ☕
Ja: Cześć brzydki! Chętnie, jednak utknęłam w aucie z rudym psychopatą, który chce mnie wywieźć "do rodziców". Jeśli w ciągu tygodnia się nie odezwę to znaczy, że gdzieś mnie wywiózł i zabił 🔪
Mike: Albo Cię zabije, albo zje Twój mózg jak w naszym ulubionym filmie o zombie...Chociaż nie, umarłby z głodu 😉
Parsknęłam śmiechem, przez co Ed spojrzał na mnie z zaciekawieniem.
-Kto to Ciebie pisze?
-Mike, pewnie pamiętasz, mój przyjaciel.
-I były.-Zacisnął ręce na kierownicy, a ja się zirytowałam. Nie cierpię zazdrości.
Ja: Ranisz mnie 😢 Wybacz Mike'y, ale muszę kończyć. Odezwę się za jakiś czas 😘
✉Mike: Jak wrócisz to koniecznie musimy iść na kawę. Miłego pobytu ☺
Akurat kiedy odczytałam wiadomość, Sheeran zatrzymał samochód, a ja ujrzałam dobrze znany mi dom jego rodziców. Sheeranowie mieszkają w małym miasteczku, w dość ładnej i spokojnej dzielnicy. Ich dom jest piętrowy, ma kolor brązowy i trochę przypomina schronisko górskie.
Wysiadłam z samochodu po czym zabrałam swoją torbę. Rodzice Eda wyszli akurat wtedy, kiedy chłopk wyciągał swój bagaż.
-Nina!-Jego mama rzuciła mi się na szyję, a ja odwzajemniłam uścisk.-Nawet nie wiesz jak się cieszę, że Cię widzę.
-Ja też bardzo się cieszę.-Kobieta odsunęła się ode mnie, po czym cmoknęła z dezaprobatą.-Schudłaś, źle wyglądasz, ale ja to naprawię. Wchodzcie do domu dzieci, obiad już czeka.-Po tych słowach weszła do domu, a Ed podążył za nią.
-Wybacz za moją żonę, ale ona naprawdę za Tobą tęskniła. Z resztą jak my wszyscy.-Tata rudowłosego wziął moją torbę i ruszył do środka, dlatego podążyłam za nim.
-Zaniosę to do pokoju gościnnego. Wiesz, do tego który zajmowałaś wcześniej.-Pokiwałam głową i skierowałam się do jadalni. Poczułam zapach kurczaka w curry, a mój żołądek ścisnął się z głodu. Szybko usiadłam przy stole i nałożyłam sobie dużą porcję jedzenia na talerz. Pan Sheeran zszedł na dół, więc wszyscy zajęliśmy się jedzeniem. Kiedy skończyliśmy, a ja pomogłam w sprzątaniu ze stołu, tata Eda pożegnał się mówiąc, że ma nocną zmianę w pracy. Pożegnaliśmy go, a następnie gospodyni dała każdemu kubek herbaty. Kobieta usiadła na fotelu przy kominku, natomiast ja wtuliłam się w mojego chłopaka siedzącego na kanapie.
-Kochana, jak idzie Ci praca nad pierwszą płytą?-Pani Sheeran upiła łyk napoju i przeniosła na mnie zaciekawiony wzrok.
-Bardzo dobrze. Myślę, że brakuje mi jeszcze jednej piosenki i wydam go w okolicach wakacji.
-Jednej? Znając Ciebie napisałaś ich tysiąc, czy wśród tej sterty nie znajdziesz tej właściwej? Oszczędzisz sobie nerwów.-Ed włączył się do naszej rozmowy, a ja zupełnie nie rozumiałam jego toku myślenia.
-To nie jest takie proste i Ty powinieneś wiedzieć o tym najlepiej. Piosenka musi być dla Ciebie ważna, musi mieć własną historię i żyć własnym życiem. Nie może być o niczym, o sprawie, która do Ciebie nie przemawia. Poza tym, utwór którego mi brakuje ma się znaleźć z trzema innymi na wersji deluxe, dlatego musi być świetny, wyjątkowy.
-Jestem pewien, że coś wymyślisz.
Chciałam mu odpowiedzieć, jednak usłyszałam miauczenie i mój koci radar wkroczył do akcji. Po chwili zauważyłam stojącego w drzwiach persa w kolorze białym.
-Macie nowego kota?-Ed również wydawał się zaskoczony obecnością zwierzaka, jego mama natomiast po prostu wzruszyła ramionami.
-Znalazłam go jakieś trzy miesiące temu w parku i musiałam go zabrać. Zobacz jaki Apollo jest śliczny.
-Nazwałaś kota Apollo? O mój Boże.-Chłopak jęknął, natomiast ja się roześmiałam. Sama miałam słabość do dziwnych imion, przykładem był mój pupil, którego nazwałam Bob Marley. Podeszłam do kociaka i pogłaskałam go, gdy otarł się o moją dłoń.
-Jest uroczy.-Wzięłam zwierzę na ręce i usuadłam z nim na kanapie.
-Ed, przytul brata.-Mama chłopaka wskazała na Apollo z poważną miną. Wybuchnęłam śmiechem, a Sheeran westchnął z rezygnacją.
Reszta wieczoru minęła nam przyjemnie, oglądaliśmy jakąś starą komedie, a kociak cały czas siedział mi na kolanach. Około jedenastej mama Eda ziewnęła i wstała z fotela.
-Ja się już położę dzieciaki. Jutro tata zabiera Cię na jakiś mecz, a ja zatrzymam Ninę w domu i porobimy babskie rzeczy. Oczywiście o ile nie masz nic przeciwko.
-Bardzo chętnie spędzę z Panią czas.-Uśmiechnęłam się, a kobieta odwzajemniła ten gest.
-W takim razie widzimy się jutro. Śpijcie dobrze.
Pożegnała się z nami i poszła na górę, a ja po chwili również się podniosłam.
-Też się już położę, jestem wykończona.-Odstawiłam kota na ziemię i skierowałam się w kierunku schodów. Ed przytulił mnie od tyłu i pocałował w kark.
-Idź pierwsza do łazienki, pójdę po Tobie i też się położę. Dobranoc.
-Dobranoc.-Uśmiechnęłam się i weszłam na schody, chłopak natomiast ponownie usiadł przed telewiorem. Wzięłam z torby szczoteczkę, pastę i pidżamę, a następnie poszłam do łazienki, aby się umyć i przebrać. Kiedy już byłam gotowa, wróciłam do pokoju, zgasiłam światło i weszłam do łóżka. Usłyszałam jeszcze jak Ed cicho nucąc wchodzi do łazienki.
Śnił mi się jakiś koszmar powiązany z filmem, na który zabrał mnie Mike. Kiedy demon się na mnie rzucił, gwałtownie otworzyłam oczy. Ze snu wyrwał mnie dziwny dźwięk skrobania w drewno. Przerażona włączyłam latarkę w telefonie i rozejrzałam się po pomieszczeniu, jednak nic nie zauważyłam. Kiedy usłyszałam miauczenie, odetchnęłam z ulgą i podeszłam do drzwi. Lekko je uchyliłam, a do mojego pokoju natychmiast wbiegł kot. Wskoczył na łóżko zajmując przy okazji jego większą część. Zaczęłam go przesuwać w bok, a kiedy na mnie prychnął, oparłam ręcę na biodrach.
-Posłuchaj mnie uważnie Apollo. To, że masz takie imię nie czyni z Ciebie Boga. Pozwalam Ci ze sobą spać, dlatego proszę, przesuń się.-Zwierzak jakby mnie zrozumiał, ponieważ położył się przy ścianie. Weszłam pod kołdrę, a następnie przyciągnęłam puchatą kulkę do piersi.
-Dlaczego chcesz spać u mnie? Wszyscy inny zbyt głośno chrapią?
Okay, rozmawiam z kotem. Chyba czas spać.
--------------------
Wstałam koło dziesiątej. Od razu wypuściłam kota na korytarz, wzięłam ubrania i poszłam skorzystać z łazienki. Kiedy już miałam na sobie legginsy i roziągniętą koszulkę, zeszłam na dół gdzie zastałam mamę Eda robiącą jajecznicę.
-Dobrze, że już jesteś. Siadaj, zaraz dam Ci śniadanie.-Jej wzrok padł na kota, a ona spojrzała na mnie z rozbawieniem.
-Najpierw mój syn, teraz kot. Chociaż męża mi zostaw.-Obie się roześmiałyśmy, a po chwili każda z nas miała przed sobą talerz.
-Na jaki mecz właściwie poszli?
-Piłki nożnej, jednak nie powiem Ci kto z kim gra, gdyż zupełnie się na tym nie znam. Powiedzieli, że wrócą po obiedzie.
-Dobrze. A jakie my mamy plany na dziś?
-My...Cóż.-Widziałam w jej oczach zdenerwowanie, jakby dopiero wymyślała co tak naprawdę będzieny robić.-Możemy upiec jakieś ciasto, poplotkować, zrobić coś dobrego na obiad i obejrzeć jakiś babski film. Co Ty na to?
Pokiwałam głową na znak zgody, a kiedy skończyłyśmy jeść, postanowiłyśmy zabrać się za ciasto. Wyjęłam z szafki wszystko co potrzebne do zrobienia murzynka, a następnie w ciszy mieszałam składniki, podczas gdy mama Eda nagle przerwała ciszę:
-Cieszę się, że przy nim jesteś.
-Też się cieszę. Wreszcie odbywa się to na moich zasadach.
-Zawsze mu powtarzałam, że takiego skarbu nie ukrywa się przed światem, a już na pewno nie można odpuścić.
-Widocznie musieliśmy się rozstać, aby teraz znów być razem.
Dalsza praca upłynęła nam przy plotkach o gwiazdach, co było trochę dziwne, ponieważ mówiłam o moich koleżankach z branży. Kiedy ciasto już było w piekrniku, włączyłyśmy "Dziennik Bridget Jones" i ten dzień nie mógł być lepszy, ponieważ to mój ulubiony film. Podczas kiedy ja śmiałam się jak wariatka i mówiłam kwestie równo z bohaterami, kobieta siedziała cicho i nad czymś myślała. W połowie filmu wyjęła ciasto i ukroiła nam po kawałku. Widziałam, że coś ją trapiło i chciała mi o czymś powiedzieć, jednak nie miała pomysłu jak się za to zabrać.
Kiedy skończył się film, zapytałam o co chodzi, lecz zbyła mnie mówiąc, że to nic takiego i powinnyśmy zabrać się za obiad. Zaproponowałam moją popisową carbonarę, a Pani Sheeran chętnie mi pomagała. Z gotowaniem uporałyśmy się dość szybko, więc koło piętnastej każda z nas siedzała już przy stole. Moja porcja zniknęła z prędkością światła, jednak mama chłopaka nie miała apetytu.
-Nie smakuje Pani?-Poczułam się głupio z tym, iż zrobiłam danie, które nie zasmakowało gospodyni.
-Skądże, jest przepyszne, po prostu...-Westchnęła ciężko i spojrzała na mnie, a w jej oczach dostrzegłam łzy.-Ed naprawdę sporo pije, praktycznie zawsze kiedy dzwonię to on już jest podpity. Boję, że wpadnie w nałóg.
Przez chwilę byłam zbita z tropu, ponieważ nie spodziewałam się, że poruszy ten temat.
-Też to zauważyłam. Ale postaram się, aby to ograniczył.
Kobieta spojrzała na mnie z wdzięcznością i już miała coś odpowiedzieć, kiedy drzwi wejściowe się otworzyły, a tata chłopaka wszedł do kuchni. Pokręcił głową ze zrezygnowaniem, a na twarzy jego żony pojawił się ogromny smutek. Po chwili do pomieszczenia wszedł Ed.
-Nina, idziemy dziś do klubu, poznasz moich znajomych.
-Piłeś?-Zmarszczyłam nos, ponieważ znałam odpowiedź. Zachowywał się inaczej niż zwykle, jego ton był bardziej rozkazujący.
-Dwa piwa na meczu to nie tragedia. Zobaczysz jak wyjdę z klubu.-Roześmiał się ze swojego żartu i poszedł na górę, jednak nikomu z naszej trójki nie było do śmiechu.
-Wydaję mi się, że ograniczenie tego nie będzie njłatwiejszym zadaniem.-Kobieta posłała mi smutny uśmiech, a ja w duchu przyznałam jej rację.
-------------------
Przepraszam ,że tak długo nie było rozdziału, wiem, że jestem okropna 😢  Na swoją obronę powiem, że to trochę wina waszego zaangażowania w ff, a raczej jego brak 💔 Chciałam tylko wiedzieć, ilu stałych czytelników tutaj zagląda? Myślałam o zrobieniu Q&A z bohaterami, jednak nie wiem, czy ktoś byłby tym zainteresowany i czy zadawalibyście pytania 😥
Proszę o jakąś waszą odpowiedź co do tego 😇
Przede wszystkim, co sądzicie o rozdziale? 😚
Jeśli już przeczytałaś/ to zostaw komentarz i głos, dajecie mi ogromną motywację 💛

Till We Align//Nina Nesbitt, Ed Sheeran, Mike DuceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz