Rozdział V

194 22 15
                                    


-Wpuścisz mnie czy będziemy tak tu stać i na siebie patrzeć?-Ed się zaśmiał, a ja przewróciłam oczami i przepuściłam go przez drzwi.

Na blacie postawił dwie torby, a ja zdezorientowana patrzyłam jak wyciąga zawartość jednej z nich. Jajka, mleko, ser.

-Co Ty tak właściwie robisz? - Oparłam się o ścianę i założyłam ręce na piersi.

-Kupiłem Ci coś do jedzenia. Wiedziałem, że z tą nogą się nigdzie nie ruszysz.

-A może ktoś przyjedzie do mnie, nie pomyślałeś o tym?

-Wiem, że tak się nie stanie.-Poprawił okulary i dalej wyciągał rzeczy z torby.

-Ale skąd?

-Mam swoje źródła.-Od razu zrozumiałam. Sarah. Chyba będziemy musiały pogadać.

-A Ty nie lecisz do rodziny? Przecież już powinieneś siedzieć na lotnisku jeśli chcesz zdążyć na czas.

Spojrzał na mnie zdziwiony.

-Przecież loty są odwołane z powodu śnieżycy. To pierwsza taka sytuacja w Anglii od kilku lat, nikt nie był na to przygotowany. Nie mów mi, że nie oglądasz wiadomości.

Teraz to ja byłam zszokowana.

Chłopak pokręcił głową z udawaną dezaprobatą i podszedł do okna. Odsunął zasłony, a moim oczom ukazała się ulica zasypana po kolana białym puchem.

-Jak ja dawno nie widziałam śniegu.-Szepnęłam i dotknęłam dłonią chłodnej szyby. Czułam jak Ed mi się przygląda. Po chwili jednak znów podszedł do blatu. Dalej wypakowywał zakupy. Sięgnęłam do torebki po portfel i podeszłam do niego.

-Ile jestem Ci winna?

Rudowłosy opuścił moją rękę w dół.

-Niech to będzie przyjacielska przysługa.

-Więc teraz jesteśmy przyjaciółmi?-Parsknęłam śmiechem. Co on sobie wyobraża? Że kilka rozmów wszystko naprawi?

Posmutniał, ale się nie odezwał. Spojrzał w stronę salonu.

-Wiem, że dla Ciebie święta nie są czymś wyjątkowym, ale choinkę mogłabyś ubrać. Masz jakąś?

-Tak, w piwnicy jest jakieś sztuczne drzewko.-Czyli teraz uciekamy od tematu. Typowe.

-A bombki, łańcuchy?

-Jakieś pudła też powinny być. Już po nie schodzę.- Chciałam wziąć klucze, które wisiały na haczyku, lecz chłopak był szybszy.

-Powiedz mi gdzie to jest. Ja wszystko przyniosę, a Ty schowaj te zakupy.

Wyjaśniłam mu co i jak. Zamknął drzwi, a ja zaczęłam się zastanawiać co się w ogóle dzieje. Spędzam czas z byłym chłopakiem w moim mieszkaniu. I nie denerwuję się, ani nie płaczę. To mój rekord.

Z rozmyśleń wyrwał mnie jego głos.

-Zejdę jeszcze raz, nie udało mi się wszystkiego zabrać od razu.

Wyszedł, więc zabrałam się do pracy. Moją uwagę przykuła druga torba, w której znajdowała się paczka z kolorową posypką, lukier, foremki i masa do pierniczków.

Roześmiałam się akurat gdy Ed wszedł do mieszkania.

-To zaplanowałem na później.-Zabrał mi pudełko z rąk i z powrotem schował do torby.

Pokręciłam głową i zaczęliśmy ubierać choinkę. Zapomniałam, jaka to fajna czynność. Poczułam się beztrosko. Oczywiście nie obyło się bez stłuczenia kilku bombek. W pewnym momencie chłopak zrobił sobie boa z długiego łańcucha. Zaczął chodzić wkoło jak jakaś modelka po wybiegu. Oczywiście musiał się zaplątać w ozdobę. Klapnął na tyłek uderzając ręką w szkło, które lekko przebiło mu skórę.

-Cholera.-Szepnął, a ja wstałam i poszłam do łazienki po wodę utlenioną oraz plaster.

Złapałam go za rękę i odwróciłam dłoń wierzchem do góry.

-Bez przesady, to tylko skaleczenie.-Uśmiechnął się do mnie i spróbował zabrać rękę.

-Te bombki nie były wyciągane od kilku lat. Nawet nie wiesz ile jest na nich zarazków.

Westchnął i przestał się szarpać. Ranę, z której lekko sączyła się krew polałam wodą utlenioną. Rudowłosy syknął, lecz cierpliwie czekał, póki nie nalepiłam mu plastra.

Kontynuowaliśmy ubieranie drzewka, jednak teraz już spokojniej.

Po godzinie było gotowe, a my zabraliśmy się za ciastka. Włączyliśmy radio, aby lepiej nam się pracowało. Przygotowywaliśmy masę, gdy przypadkowo pochlapałam nią Eda.

-Jejku, wybacz. To był wypadek.

Szczerze powiedziawszy, wyglądał całkiem uroczo.

-Wiem.

-Skąd?

-Bo gdybyś chciała to zrobić, ubrudziłabyś mnie o wiele bardziej.-Puścił mi oczko, a ja wpadłam na genialny pomysł.

Zgarnęłam z łyżki dużą ilość masy i dotknęłam jego policzka.

-Na przykład tak?-Spojrzał na mnie z udawaną złością, jednak zaraz szeroko się uśmiechnął.

-Bardzo Cię lubię, wiesz?-Stałam zbita z tropu, a on nagle mnie przytulił dotykając polikiem mojego czoła.

-Dobra, daj spokój, zemściłeś się!-Zaczęłam się śmiać i odepchnęłam go od siebie. Podeszłam do kranu i przetarłam twarz. Ed zrobił to samo.

Przelałam masę na blachę i sięgnęłam po foremki. Czas, aby nadać ciastkom kształty. Po chwili pojawiły się choinki, prezenty, bałwanki i mikołaje. Wstawiłam wszystko do piekarnika.

Nagle w tle zaczęło lecieć "Drunk". Oboje się zmieszaliśmy i zabraliśmy się za sprzątanie po wypiekach. Zrobiliśmy spory bałagan. Na szczęście piosenka została przerwana przez głos prowadzącego audycję.

-Uwaga! Śnieżyca staje się coraz groźniejsza. Dla własnego bezpieczeństwa każdy powinien zostać w domu.

Oboje spojrzeliśmy przez okno. Naprawdę bardzo sypało. Nie było nic widać.

-Lepiej będę się zbierać. Nie chcę zamienić się w kostkę lodu.

Podszedł do wieszaka i zaczął wkładać kurtkę.

Westchnęłam i przez chwilę zastanawiałam się co zrobić. Zaczęłam wpatrywać się w swoje stopy.

-Nie możesz być na dworze w taką pogodę. Jeśli chcesz, możesz spać na kanapie.-Spojrzałam na niego i zobaczyłam szeroki uśmiech, który pojawił się na jego twarzy.

Będę tego żałować, prawda?

_______________________________

Jak widzicie nadeszło trochę zmian :D

Usunęłam tytuły rozdziałów i skróciłam nazwę ff, tak chyba będzie wygodniej :)

A co sądzicie o nowej okładce? <3

Na moim profilu znajdziecie kolejną pracę - paranormalne opowiadanie, zapraszam.

Jeśli już przeczytałeś/aś to zostaw komentarz i głos, to bardzo motywuje x

Till We Align//Nina Nesbitt, Ed Sheeran, Mike DuceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz