-Wpuścisz mnie czy będziemy tak tu stać i na siebie patrzeć?-Ed się zaśmiał, a ja przewróciłam oczami i przepuściłam go przez drzwi.
Na blacie postawił dwie torby, a ja zdezorientowana patrzyłam jak wyciąga zawartość jednej z nich. Jajka, mleko, ser.
-Co Ty tak właściwie robisz? - Oparłam się o ścianę i założyłam ręce na piersi.
-Kupiłem Ci coś do jedzenia. Wiedziałem, że z tą nogą się nigdzie nie ruszysz.
-A może ktoś przyjedzie do mnie, nie pomyślałeś o tym?
-Wiem, że tak się nie stanie.-Poprawił okulary i dalej wyciągał rzeczy z torby.
-Ale skąd?
-Mam swoje źródła.-Od razu zrozumiałam. Sarah. Chyba będziemy musiały pogadać.
-A Ty nie lecisz do rodziny? Przecież już powinieneś siedzieć na lotnisku jeśli chcesz zdążyć na czas.
Spojrzał na mnie zdziwiony.
-Przecież loty są odwołane z powodu śnieżycy. To pierwsza taka sytuacja w Anglii od kilku lat, nikt nie był na to przygotowany. Nie mów mi, że nie oglądasz wiadomości.
Teraz to ja byłam zszokowana.
Chłopak pokręcił głową z udawaną dezaprobatą i podszedł do okna. Odsunął zasłony, a moim oczom ukazała się ulica zasypana po kolana białym puchem.
-Jak ja dawno nie widziałam śniegu.-Szepnęłam i dotknęłam dłonią chłodnej szyby. Czułam jak Ed mi się przygląda. Po chwili jednak znów podszedł do blatu. Dalej wypakowywał zakupy. Sięgnęłam do torebki po portfel i podeszłam do niego.
-Ile jestem Ci winna?
Rudowłosy opuścił moją rękę w dół.
-Niech to będzie przyjacielska przysługa.
-Więc teraz jesteśmy przyjaciółmi?-Parsknęłam śmiechem. Co on sobie wyobraża? Że kilka rozmów wszystko naprawi?
Posmutniał, ale się nie odezwał. Spojrzał w stronę salonu.
-Wiem, że dla Ciebie święta nie są czymś wyjątkowym, ale choinkę mogłabyś ubrać. Masz jakąś?
-Tak, w piwnicy jest jakieś sztuczne drzewko.-Czyli teraz uciekamy od tematu. Typowe.
-A bombki, łańcuchy?
-Jakieś pudła też powinny być. Już po nie schodzę.- Chciałam wziąć klucze, które wisiały na haczyku, lecz chłopak był szybszy.
-Powiedz mi gdzie to jest. Ja wszystko przyniosę, a Ty schowaj te zakupy.
Wyjaśniłam mu co i jak. Zamknął drzwi, a ja zaczęłam się zastanawiać co się w ogóle dzieje. Spędzam czas z byłym chłopakiem w moim mieszkaniu. I nie denerwuję się, ani nie płaczę. To mój rekord.
Z rozmyśleń wyrwał mnie jego głos.
-Zejdę jeszcze raz, nie udało mi się wszystkiego zabrać od razu.
Wyszedł, więc zabrałam się do pracy. Moją uwagę przykuła druga torba, w której znajdowała się paczka z kolorową posypką, lukier, foremki i masa do pierniczków.
Roześmiałam się akurat gdy Ed wszedł do mieszkania.
-To zaplanowałem na później.-Zabrał mi pudełko z rąk i z powrotem schował do torby.
Pokręciłam głową i zaczęliśmy ubierać choinkę. Zapomniałam, jaka to fajna czynność. Poczułam się beztrosko. Oczywiście nie obyło się bez stłuczenia kilku bombek. W pewnym momencie chłopak zrobił sobie boa z długiego łańcucha. Zaczął chodzić wkoło jak jakaś modelka po wybiegu. Oczywiście musiał się zaplątać w ozdobę. Klapnął na tyłek uderzając ręką w szkło, które lekko przebiło mu skórę.
-Cholera.-Szepnął, a ja wstałam i poszłam do łazienki po wodę utlenioną oraz plaster.
Złapałam go za rękę i odwróciłam dłoń wierzchem do góry.
-Bez przesady, to tylko skaleczenie.-Uśmiechnął się do mnie i spróbował zabrać rękę.
-Te bombki nie były wyciągane od kilku lat. Nawet nie wiesz ile jest na nich zarazków.
Westchnął i przestał się szarpać. Ranę, z której lekko sączyła się krew polałam wodą utlenioną. Rudowłosy syknął, lecz cierpliwie czekał, póki nie nalepiłam mu plastra.
Kontynuowaliśmy ubieranie drzewka, jednak teraz już spokojniej.
Po godzinie było gotowe, a my zabraliśmy się za ciastka. Włączyliśmy radio, aby lepiej nam się pracowało. Przygotowywaliśmy masę, gdy przypadkowo pochlapałam nią Eda.
-Jejku, wybacz. To był wypadek.
Szczerze powiedziawszy, wyglądał całkiem uroczo.
-Wiem.
-Skąd?
-Bo gdybyś chciała to zrobić, ubrudziłabyś mnie o wiele bardziej.-Puścił mi oczko, a ja wpadłam na genialny pomysł.
Zgarnęłam z łyżki dużą ilość masy i dotknęłam jego policzka.
-Na przykład tak?-Spojrzał na mnie z udawaną złością, jednak zaraz szeroko się uśmiechnął.
-Bardzo Cię lubię, wiesz?-Stałam zbita z tropu, a on nagle mnie przytulił dotykając polikiem mojego czoła.
-Dobra, daj spokój, zemściłeś się!-Zaczęłam się śmiać i odepchnęłam go od siebie. Podeszłam do kranu i przetarłam twarz. Ed zrobił to samo.
Przelałam masę na blachę i sięgnęłam po foremki. Czas, aby nadać ciastkom kształty. Po chwili pojawiły się choinki, prezenty, bałwanki i mikołaje. Wstawiłam wszystko do piekarnika.
Nagle w tle zaczęło lecieć "Drunk". Oboje się zmieszaliśmy i zabraliśmy się za sprzątanie po wypiekach. Zrobiliśmy spory bałagan. Na szczęście piosenka została przerwana przez głos prowadzącego audycję.
-Uwaga! Śnieżyca staje się coraz groźniejsza. Dla własnego bezpieczeństwa każdy powinien zostać w domu.
Oboje spojrzeliśmy przez okno. Naprawdę bardzo sypało. Nie było nic widać.
-Lepiej będę się zbierać. Nie chcę zamienić się w kostkę lodu.
Podszedł do wieszaka i zaczął wkładać kurtkę.
Westchnęłam i przez chwilę zastanawiałam się co zrobić. Zaczęłam wpatrywać się w swoje stopy.
-Nie możesz być na dworze w taką pogodę. Jeśli chcesz, możesz spać na kanapie.-Spojrzałam na niego i zobaczyłam szeroki uśmiech, który pojawił się na jego twarzy.
Będę tego żałować, prawda?
_______________________________
Jak widzicie nadeszło trochę zmian :D
Usunęłam tytuły rozdziałów i skróciłam nazwę ff, tak chyba będzie wygodniej :)
A co sądzicie o nowej okładce? <3
Na moim profilu znajdziecie kolejną pracę - paranormalne opowiadanie, zapraszam.
Jeśli już przeczytałeś/aś to zostaw komentarz i głos, to bardzo motywuje x
![](https://img.wattpad.com/cover/58745663-288-k718747.jpg)
CZYTASZ
Till We Align//Nina Nesbitt, Ed Sheeran, Mike Duce
FanfictionNina i Ed zdecydowanie nie rozstali się w przyjaznej atmosferze. Czy jedna impreza może wszystko zmienić? Co się stanie, kiedy na horyzoncie pojawi się ktoś jeszcze? Zwiastun ---> https://youtu.be/aAUJtHfIvTg