Rozdział VII

175 21 15
                                    

Gdy już wszystko naszykowałam, wróciłam do swojego pokoju. Zaczęłam skubać rąbek swetra.

-Um, wszystko gotowe. Chcesz skorzystać z łazienki czy ja mogę wejść pierwsza?

-Ja mogę poczekać, nie zjadłem jeszcze wszystkich ciastek.-Uśmiechnął się i poszedł do salonu. Zgarnęłam getry, dłuższą bluzkę i ruszyłam w stronę pomieszczenia. Przekręciłam gałkę, weszłam i od razu zamknęłam się na zamek. Musiałam ochłonąć. Nalałam wody do wanny po czym od razu do niej weszłam. Oparłam się o zagłówek, myślałam. Co tu się w ogóle dzieje? Nie mogłam go pocałować. Ale chciałam. Co by było potem? Urwalibyśmy kontakt czy może bylibyśmy razem?

Jęknęłam. Od tego wszystkiego rozbolała mnie głowa.

Jeszcze trochę posiedziałam w wodzie, umyłam się i owinęłam ręcznikiem. Spojrzałam w lustro. Przesunęłam ręką po chłodnej szybie, aby zobaczyć swoją twarz.

-Co z Tobą?-Szepnęłam patrząc w tak dobrze mi znane, brązowe oczy.-Nie powinnaś się załamywać. Kiedyś była twarda, pewna siebie, a teraz? Byle powód i płaczesz.

Odwróciłam wzrok. Nie chciałam patrzeć na siebie w takim stanie.

Przebrałam się i wyszłam na korytarz. Zauważyłam, że Ed siedzi na kanapie i patrzy w dół. Czy on też się nad tym wszystkim zastanawiał?

Poszłam do kuchni, aby napić się wody, przy okazji powiedziałam chłopakowi, że łazienka jest już wolna. Pokiwał głową i poszedł. Opróżniłam szklankę i już miałam wychodzić, gdy spostrzegłam, że coś leży na ławie. Podeszłam bliżej i wciągnęłam powietrze gdy zobaczyłam co to.

Nasze zdjęcie.

Pierwsze wspólne, które zrobiliśmy gdy go supportowałam. Podniosłam znalezisko i odwróciłam na drugą stronę.

Na odwrocie widniało moje pismo:

"I've never met someone that's made me feel quite this way.

I've never met someone that's actually stayed.

'Cause only love can make me feel the way I do.

Only love can make this real for me and you."

Usłyszałam skrzypnięcie drzwi, upuściłam zdjęcie na ziemię. Chciałam je jak najszybciej podnieść, ale było za późno. Ed zrobił to szybciej. Unikając mojego spojrzenia, schował je do kieszeni koszuli.

Podeszłam do drzwi.

-Dobranoc.-Szepnął. Pokiwałam głową i zgasiłam mu światło.

Szybko przeszłam do swojego pokoju, weszłam pod kołdrę i próbowałam zasnąć. Niestety bez skutku. Myślałam, płakałam, było mi duszno. W końcu po kilku godzinach męczarni udało mi się usnąć.

-------------------------------

Obudził mnie dźwięk dochodzący z kuchni. Podniosłam się do pozycji siedzącej i chwilę rozważałam co zrobić. Czekać w ciszy, aż sam opuści moje mieszkanie, czy może raczej wyjść tam jak gdyby nigdy nic? Ostatecznie wybrałam tą drugą opcję.

Gdy wyszłam z pokoju i przyzwyczaiłam się do uczucia jakie dają chłodne kafelki w połączeniu z gołymi stopami, poczułam zapach naleśników.

Po kilku krokach zobaczyłam chłopaka stojącego z patelnią w ręce.

-Dzień dobry. Chociaż tak mogę się odwdzięczyć za gościnę.-Zaśmiał się. Czyli nie wspominamy w wczorajszym wieczorze. Może to i lepiej.

Usiadłam przy blacie i lekko się uśmiechnęłam. Kocham naleśniki, a on dobrze o tym wiedział.

Po zjedzeniu ogromnej ilości placków z nutellą miałam tylko ochotę leżeć przez cały dzień. Mój towarzysz miał jednak inne plany.

-Ubierz coś ciepłego, idziemy na dwór.

Pokręciłam głową i poszłam się przebrać. Włożyłam czarne rurki, golf w tym samym kolorze, a do tego biały płaszczyk.

Gdy byłam gotowa, podeszłam do drzwi wejściowych.

-Idziemy?-Ed podał mi rękę, a ja minęłam go udając, że tego nie widziałam. Gdy opuścił mieszkanie, zamknęłam je i wyszliśmy na dwór. Śnieg sięgał naprawdę wysoko.

-Jejku...-Wystawiłam dłoń i patrzyłam na opadające na nią płatki śniegu.-Tęskniłam za zimą.

-Ulepimy bałwana?-Roześmiałam się i spojrzałam na chłopaka. Już toczył jedną kulkę. Postanowiłam się dołączyć.

Gdy nałożyliśmy na siebie trzy kule, pozostała nam jedna sprawa do rozstrzygnięcia.

-To ma być Pan Bałwan.-Chłopak założył ręce na piersi i patrzył na mnie wyczekujące.

-Nie. To będzie Pani Bałwan.-Wbiłam w niego twarde spojrzenie. Niestety nic nie osiągnęłam. Nagle wpadłam na genialny pomysł.-Zaraz wracam!-Wróciłam do mieszkania najszybciej jak mogłam (a "szybko" to pojęcie względne gdy ma się skręconą kostkę).

Złapałam wszystko czego mi trzeba i wróciłam na dwór.

-Zrobimy nietypowego bałwana.

-W jakim sensie?-Patrzył na mnie niezrozumiałym wzrokiem.

-Nasz bałwan będzie kotem!-Krzyknęłam i podałam mu to, co miało służyć za dodatki.

Pozbieraliśmy jeszcze kilka rzeczy z ziemi.

Po kilkunastu minutach nasze dzieło było skończone.

Na głowie znalazła się opaska z uszami kota, nos był z węgla, a wąsy zrobiliśmy z patyków, które wbiliśmy w biały puch.

-Wyszło naprawdę świetnie! Szkoda, że zaraz jakieś dzieciaki z sąsiedztwa przywłaszczą sobie naszą pracę.-Westchnęłam smutno.

-Tylko by spróbowali!-Patykiem zaczął coś pisać u podstawy bałwana. Jedno, bardzo ważne słowo. "Shesbitt". Postanowiłam zrobić dobrą minę do złej gry i uśmiechnęłam się krzywo.

-Wątpię, że to je powstrzyma.

-Mam jeszcze jeden pomysł.-Pociągnął mnie za rękaw tak, abym stała u lewego boku "kota". On ustawił się z prawej strony.-Ładna mina dla paparazzi.-Nim się spostrzegłam, wyjął telefon i zrobił nam selfie. Zerknęłam. W sumie nie wyszłam tak źle.

Postanowiliśmy wrócić do środka.

-Wiesz Nina, będę się zbierał. Rodzina pewnie się zastanawia co ze mną.

Poczułam ukłucie smutku. Jeśli to nasze ostatnie spotkanie?

Pokiwałam głową.

-Odezwę się.

-Okay.-Nie wiem czemu, ale ulżyło mi, że sam to zaproponował.

Miał właśnie wychodzić gdy w drzwiach wpadł na moją współlokatorkę. Szybko ją pożegnał i opuścił pomieszczenie, a ona spojrzała na mnie szeroko otwartymi oczyma.

-Chyba masz mi trochę do opowiedzenia.

___________________________________________

Chciałam wam baaaardzo podziękować za ponad 1000 wyświetleń i ponad 100 głosów! 😁

To dla mnie naprawdę wiele znaczy 💚

A co sądzicie o rozdziale? 😉

Jeśli już przeczytałaś/eś to zostaw komentarz i głos, to naprawdę motywuje 💪

Till We Align//Nina Nesbitt, Ed Sheeran, Mike DuceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz