'6

572 32 2
                                    

Stoję na korytarzu z walizką do Stanów. Myślałam że to tylko żart, a wylatuje z Martinem na tydzień. Tata się zgodził, cieszę się i to bardzo mocno.
- Stresuje się tyle godzin lecieć.
- Spokojnie. Pewnie zaśniesz w połowie więc.
- Mam taką nadzieję. Zadam jeszcze raz to pytanie, nie będę ciężarem?
- Nie no co Ty. - uśmiechnął się - będzie wszystko dobrze.
- Mam nadzieję.

Pojechaliśmy na lotnisko, zaraz wejdziemy do prywatnego samolotu Martina. Z nami jest jego fotograf, bardzo miły chłopak. Nagrywam czasem snapy i tak nie mam za dużo osób, z dwadzieścia? Zaraz czeka mnie 10 godzin lotu do Miami, umrę. Siedzimy już na fotelach, ja oczywiście obok okna. Sama. Ok, super. Wznosimy się w górę, cieszę się jak małe dziecko. Wyciągnęłam z torebki słuchawki i włączyłam sobie muzykę, niestety usiadł obok mnie Martin. Znowu miałam to same uczucie jak dopiero go poznawałam, stresowałam się. 

- Jak tam? - zapytał 

- W porządku, a u ciebie? 

- Jest okej, chyba tęsknie za Sonją, sam nie wiem. 

- Mhm. - właśnie mi pękło serce - zapomnisz. 

- Może zapomnę ale nie tak szybko. Niestety. 

Nie odpowiedziałam nic. Ona go zdradziła, pewnie też była z nim dla kasy. On ją nadal kocha. 

- Chyba nie lubisz jak mówię o niej, pogadajmy o czymś innym. - powiedział zmieszany

- O czym masz na myśli? 

- Sam nie wiem, może ty masz kogoś na oku? 

Panikuje, co mam powiedzieć? 

- Tak, chyba mam. Tylko ten ktoś mnie nie ma na oku więc nie ma co się starać. - powiedziałam, oczywiście że to było o nim

- A kto to?

- Musisz wszystko wiedzieć? - powiedziałam zdenerwowana 

- Przepraszam, tylko się zapytałem. 

- Nie potrzebnie tak zareagowałam. 

- Spokojnie. Jak chcesz to możesz się o mnie oprzeć, bo chyba Ci niewygodnie. 

- Dzięki, ale nawet nie wytrzymasz ciężkości mojej głowy. - zaśmiałam się lekko

- Lecz się dziewczyno. Chodź usiądź na mnie.

- Oszalałeś. Po co niby?

- No usiądź.

Wstałam z swojego siedzenia i usiadłam na Martina przodem do niego. Nie wiem czemu tak.

- Lekka jesteś. - uśmiechnął się

- Może dla ciebie tak. Mogę już wstać?

- Nie. Widzę że Ci się to podoba. - uśmiechnął się

No i miał rację, kurde.

- E, nie.

- Widzę że mnie kłamiesz, aż taki głupi to ja nie jestem.
Przybliżył mnie do siebie a ja sama z siebie oparłam o niego. Wygodny jest. 

- No widzisz, mogłaś tak od razu usiąść.

- Wiesz, głupio mi, znamy się z tydzień?

- I co z tego, ja już cię traktuję jak przyjaciółkę albo lepiej młodszą siostrę o którą będę dbał. 

Wtuliłam się w niego, to było niekontrolowane. Moje zaśnięcie w nim też było nie kontrolowane. 

-----

441 słów

-----

Jak tam wam się podoba ten rozdział? 

Córka sławnego Dj.|ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz