'38

264 22 2
                                    

To już dzisiaj, urodziny Martina. Jestem tak szczęśliwa ale za razem bardzo przestraszona tą całą sytuacją. Martin wyląduję około godziny 14, pojedzie do domu i rodzice go zawiozą na miejsce. Jest godzina 12, więc zaczynam się jako tako szykować. Ubieram spodnie - boyfriendy pod to kabaretki, biała bluzka dosyć odświętna (?) na to kurtkę czarną ramoneskę. Moje włosy zostawiam naturalne czyli prosto kręcone fale. Na nogi zakłam niskie białe conversy. Jadę o 14 do Louisa, znaczy tata mnie zawozi. Więc dużo czasu już nie mam. Nie będę się jakoś wielce malować, brwi pomadą z Inglota, rzęsy, trochę powieki ciemniejszymi kolorami, rozświetlacz kolektor i tyle. Zabrałam do torebki kosmetyki, gumy do żucia, telefon i prezenty. Zeszłam na dół i poprosiłam tatę żeby mnie już zawiózł do Louisa. Była 13:30 więc w sumie pół godziny tu pół godziny tu. Pożegnałam się z tatą, przypomniałam mu jeszcze o której ma przyjechać do klubu i poszłam pod drzwi mieszkania Louisa. Zadzwoniłam i po paru sekundach chłopak mi otworzył. 

- Hej. - uśmiechnęłam się

- Super wyglądasz. - odparł 

- Dziękuję, spodoba się Martinowi? - zapytałam

- Myślę że tak. Chcę Ci coś powiedzieć, ale nie chcę też Ci zepsuć humoru. Chociaż i tak się o tym dowiesz na imprezie. 

- Zdradził mnie. - powiedziałam z szklanymi oczami

- Nie, nie zdradził. Przestań. 

- To co się stało? - zapytałam zdenerwowana 

- Ta Charelle, ta ze zdjęcia. Pamiętasz? 

- No oczywiście. Co z nią?

- Ona, przyleciała z nim do Holandii i pojawi się na imprezie.

- Po co? Dlaczego? 

- Martin powiedział mi że przyleciała z nim i jest ona teraz w hotelu i chciał dzisiaj nam ją przedstawić. To pewnie jego rodzice po nią podjadą i pojadą z nimi na imprezę. 

- Kurwa. Świetnie. - odparłam - Masz coś mocniejszego? 

- Weronika przestań. Nic piciem alkoholu nie zdziałasz. Posłuchaj, jak nie będziesz chciała się bawić już na imprezie pojedziemy do mnie, albo odwiozę Cię do domu. Nie smuć się, nie pij, nie myśl o tym. 

Nie odpowiedziałam, przytuliłam chłopaka z całych sił. 

- Dziękuję. 

- Nie masz za co. - zaśmiał się - dalej najemy się i jedziemy na miejsce. 

Zjedliśmy zupki chińskie, bo czemu by nie. Poprawiłam swój makijaż, ubrałam buty zabrałam swoje rzeczy i pojechaliśmy do klubu. Dojazd do klubu trwał jakieś czterdzieści minut - trochę daleko ale warto było. Był szwedzki stół, dj'ka, stoliki, bar z alkoholem, światła, barmani i ścianka zdjęciowa. Nie wiedziałam jak podziękować Louisowi. Byłam zakochana w tym miejscu. Była godzina prawie 16. Po naszym przyjeździe zaczęli przyjeżdżać kolejni ludzie. Team Garrix, paru Dj'ów przyjaciół, kilka osób z rodziny Martina, mój tata, Kendall z jakąś koleżanką. Wszyscy położyli prezenty na osobnym stoliku i zajęli miejsca. Louis trochę ich zagadywał, spojrzałam na zegarek 16:10 i dostałam sms od mamy Martina że zaraz będą. Byłam tak zestresowana że nie wiedziałam co robić. Podeszłam do Louisa i powiedziałam że zaraz będą, Louis krzyknął że zaraz wejdą i można zacząć śpiewać sto lat. To musi wyjść. Usłyszeliśmy otwierające się drzwi. Gdy ujrzałam mojego chłopaka chciałam na niego wskoczyć lecz nie mogłam. Wszyscy zaczęli śpiewać sto lat. Martin był tak zdziwiony że nie wiedział co ma robić. Spojrzał się na mnie pytającym wzrokiem i wystawił ręce. Od razu do niego podbiegłam i go przytuliłam z całych sił. Stęskniłam się. 

Córka sławnego Dj.|ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz