Martin tak jak powiedział był na drugi dzień punktualnie o 12. Pogadaliśmy jakieś piętnaście minut we trójkę i zbieraliśmy się do naszego hotelu. Mimo że to jakieś dwadzieścia minut Martin przyjechał samochodem.
- I jak było? - zapytałam Martina
- Dobrze. - zaśmiał się - to ja powinienem ciebie zapytać. Więc, jak było?
- Bardzo dobrze, cały wieczór przegadaliśmy, obejrzeliśmy film więc super. Powiedziała że jak będę się chciała spotkać a będziemy blisko to mam dzwonić.
- No widzisz. - uśmiechnął się - A Ty się bałaś.
- Bałam bałam, ale już okej.
Weszliśmy do naszego hotelu i pokoju. Ja usiadłam na krześle i Martin obok mnie.
- Wiesz co. - zaczął Marty
- Hm.
- Gadałem wczoraj z twoim ojcem, bo grał w tym samym klubie.
- I co? Kłóciliście się?
- Można to tak uznać.
- Jezus, co się stało?!
- Powiedział, że wie, że już się kochaliśmy i chce żebyś wróciła do Holandii. Ja zacząłem na niego krzyczeć, że co on sobie wyobraża i, że zostajesz ze mną tutaj, i nic mu do tego czy już to robiliśmy czy nie.
- Jezus, ja nie wiem co on sobie wyobraża. Niech mnie w dupę pocałuje. Zostaję tutaj i tyle. Kocham cię.
- Wiem że tutaj zostajesz, nie oddałbym cię. Przecież wiesz.
- Idę się przebrać i położyć.
- Źle się czujesz? - zapytał zmartwiony
- Nie, coś Ty. Zmęczona jestem.
- A no dobra.
Poszłam do łazienki biorąc po drodze jakąś luźną bluzkę. Przebrałam się, zmyłam mój " makijaż " i poszłam do sypialni. Położyłam się i włączyła telewizję, jakiś losowy kanał. Zabrałam do ręki telefon. Ogarnęłam całego snapa więc zajęło mi to jakieś dziesięć minut. Później napisałam parę tweetów na TT i odpisałam paru osobom. Na Instagrama dodałam jedno zdjęcie z Kendall i jedno zdjęcie które zrobiłam dosyć dawno temu z plaży jak wyszłam z Susan. Musiałam pouzupełniać braki. Postanowiłam napisać długą i ważną wiadomość do ojca. Wybrałam jego numer i zaczęłam pisać. Na początku nie chciałam tego pisać, ale chciałam to wszystko skończyć.
Tato... Wiem, że zawsze chciałeś dla mnie jak najlepiej. Przez połowę mojego życia
zastępowałeś mi mamę, przyjaciela... Dogadywaliśmy się jak nikt inny!
Byłam córeczką tatusia, podziwiałam Ciebie, brałam z ciebie przykład.
Zawsze mówiłeś mi jaki to Martin jest świetny, że go uwielbiasz i jest dla ciebie jak twój syn.
Poznałam go, w sumie dzięki Tobie. Dziękuje tobie za to z całego serca, dzięki tobie mam najważniejszą osobę w moim życiu - Go. Jest moim wsparciem, miłością, przyjacielem i wszystkim. Rozumiesz?
Zmieniłeś się, przestajesz go lubić a mnie rozumieć. Zrozum, mam 17 lat, mam najwspanialsze życie chłopaka i mieszkam już sama. Powinieneś się cieszyć a nie odstawiać takie scenki jak ostatnio u nas w domu i w klubie. Kocham go, kochaliśmy się już i jakoś mi to nie przeszkadza. Przemyśl wszystko i jak na razie nie odzywaj się do mnie. Nie pisz, nie dzwoń i nie przyjeżdżaj do nas. Od Martina też wara.
Twoja córka na zawsze, Weronika. x
Wysłałam, miałam wszystko gdzieś co sobie o mnie pomyśli. zablokowałam mojego Iphone i odłożyłam go na półkę obok łóżka. Chcę już wrócić do Miami. Spotkać się z Susan, żeby znowu było słonko. Jutro na szczęście lecimy. Dzisiejszy dzień spędzam w hotelu. Martin daje koncert w klubie i tyle, jutro w południe wracamy. Jest godzina 14, ponad godzinę tutaj leże. Wow. Martin do mnie przyszedł.
- Co chcesz na obiad?
- Pizza! - krzyknęłam
- Wiedziałem, dobrze cię wychowałem.
- Ty? Mnie? Jesteś bardziej dziecinny ode mnie. - zaśmiałam się
- Oj, nie przesadzaj.
- Przepraszam. - powiedziałam nadal się śmiejąc
Po trzydziestu minutach jedliśmy przepyszną dużą pizze. Śmiejąc się i gadając. Nie mówiłam nic o wiadomości do ojca. Po co. Zostawię to dla siebie, jedynie że mój kochany ojciec do niego zadzwoni.
---
625 słów
---
CZYTASZ
Córka sławnego Dj.|ZAKOŃCZONE
FanfictionJestem Weronika i jestem córką Tiesta. Mam 16 lat. Moją pasja jest, hm? W sumie to sama nie wiem. Strasznie lubię to co robi Tata i jego przyjaciele. O i jeszcze kocham robić zdjęcia. Nikogo z nich nie poznałam, namawiam tatę żeby mnie zapoznał ale...