'22

378 19 6
                                    

Obudziłam się około 08, Martina już nie było przy mnie... Wstałam z łóżka i zabrałam ciuchy z torebki. Przebrałam się i ogarnęłam w łazience. Ubrałam wczorajsze ciuchy, machnęłam brwi kredką i zeszłam na dół. Zadzwonił do mnie telefon, myślałam że to tata ale to Lu. Szczerze? Zapomniałam o niej i o tym że przylatuje za dwa dni. Cholera!

- H.hej. - powiedziałam

- No cześć, zapomniałaś o mnie czy co? - zapytała

- Nie, po prostu miałam zarwanie głowy. - zaśmiałam się - przylatujesz za dwa dni prawda?

- Właśnie, miałam ci to wczoraj powiedzieć ale nie mogłam się otrząsnąć, nie przylatuję. 

- Czemu? - powiedziałam zaniepokojona 

- Moi rodzice, mieli wypadek i są w szpitalu. Nie jest źle, ale zrozum. Nie będą mieli sił żeby polecieć a mnie nie puszczą i nie chcę ich zostawić. 

- Kurde, trzymaj się. Wyjdą z tego i no cóż uda się kolejnym razem. Teraz lecę na śniadanie. Paa. 

- Pa, ty też się trzymaj. 

Rozłączyłam się i poszłam do salonu - nie ma nikogo, do kuchni - nie ma nikogo.  Gdzie on jest do jasnej cholery! Oh jakaś kartka na stole. 

" Pojechałem do Jay'a prosił mnie o pomoc. Śniadanie jest w lodówce, czuj się jak u siebie tylko nigdzie nie idź! Tęsknie, Martin x " 

Uśmiechnęłam się pod nosem i podeszłam do lodówki. Na talerzu leżały różnorodne kanapki. Zaczęłam zajadać śniadanie i przeglądać social media. Nic ciekawego. Z dnia na dzień zaczęło mi przybywać followersów na Twitterze jak i na Instagramie - to wszystko przez Martina. Uh, usłyszałam dzwonek do drzwi. Kto to może być? Podeszłam i zobaczyć przez wizjer kto to może być - Louis! Tak, stęskniłam się. 

- O matko Louis! Stęskniłam się. - powiedziałam i go przytuliłam

- No cześć cześć, ja też! Co ty tutaj robisz? - zapytał śmiejąc się

- Spałam u Martina ale go wywiało do Jaya. 

- A no rozumiem, bo ja do niego przyszedłem.

- No to zadzwoń do niego i się zapytaj o której będzie, posiedzisz ze mną trochę. 

- Okej, czekaj chwilę. 

Louis wszedł w głąb salonu i zadzwonił do kolegi. Po dwóch minutach podszedł do mnie. 

- Wiesz co, On będzie za dwie godziny i powiedział że mam ciebie zabrać i pojedziemy do nich. 

- To chwila, zabiorę od razu wszystko. 

Poszłam do góry, zabrałam swoją torebkę i telefon. Zeszłam na dół, założyłam buty na nogi i wyszłam z domu. Wsiedliśmy do samochodu Louisa co pierwsze zrobiłam włączyłam muzykę dość głośno i mogliśmy ruszać. W sumie nie poznałam osobiście Jaya, tylko tak czasem hej co tam jak był u Martina. 

Po 20 minutach byliśmy, mieszka on w mniejszym domu o wiele ale też ładnym. Przywitałam się z chłopakami uściskiem lecz z niewiadomych przyczyn Martin mnie pocałował w polik, słodkie to było. 

~

Jestem już w domu,jest godzina 16. Jestem wykończona dzisiejszym dniem. Śpiewaliśmy, jedliśmy, tańczyliśmy... Działo się.

- Tato, jak coś to dzisiaj Oskar z rodzicami przyjeżdża. No i Lu, nie przylatuje. 

- Tak wiem, dzwonili dzisiaj rano. Czemu?

- Jej rodzice mieli wypadek. Mniejsza, to ja idę się ogarnąć.

Pobiegłam do swojego pokoju i przebrałam się w getry, sweterek i włosy spięłam w kucyka. Pomalować to pomalowałam tylko brwi. Mój telefon zaczął wibrować. Myślałam że ktoś dzwoni, ale nie to była wiadomość od Oskara.

" Będziemy za 15 minut, wyskoczymy gdzieś na miasto czy zostajemy w domu?

" wiesz co, możemy gdzieś iść na miasto.

Mimo że był prawie sierpień, było dosyć chłodno. Wyciągnęłam z szafy kurtkę bomberkę i założyłam ją na siebie. Do torebki wrzuciłam parę niezbędnych rzeczy i zeszłam na dół. Założyłam buty żeby już później się nie szykować. 

- A Ty co? Już się gdzieś stroisz? - zapytał śmiejąc się tata

- Po prostu Oskar zaraz będzie i chcemy iść gdzieś na miasto. 

- A no okej, rozumiem. To miłej zabawy.

- Dzięki.

- Tylko nie bądź za późno, nie ufam mu tak jak Martinowi.

- Wo, to ty mu ufasz? - zapytałam - zawsze myślałeś że my wiesz co, nie chciałeś mnie nigdzie z nim puszczać a teraz, no no. 

- Tak ufam mu, wiem że jesteś bezpieczna z nim. Po mimu tych rzeczy co tobie zrobił, wiem że przy nim nie spadnie Ci włos z głowy. Kocham ciebie jesteś moją córką. - powiedział i pocałował mnie w czoło 

- Cieszę się. Ja ciebie też. O chyba przyjechali, no no wożą się niezłym samochodem. - powiedziałam wskazując na samochód za oknem 

- No świetny. - uśmiechnął się Tato 


---

739 słów

---


Hello! Jak tam nowy rozdział? Podoba się? Mam nadzieję że tak, chciałam pisać krótsze rozdziały ale jak zawsze muszę się rozpisać na  +500 słów. 

Córka sławnego Dj.|ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz